Tadeusz Ciuła z wieży ratuszowej gra już 30 lat

Pana Tadeusza kojarzy wielu opolan. Z trąbką lub zegarem. Codziennie, punktualnie o godz. 12.00 jest na warcie by zagrać hejnał z ratuszowej wieży. Dzisiaj mija 30 lat od tego, gdy uczynił to pierwszy raz. Przypominamy rozmowę z Tadeuszem Ciułą, która ukazała się w magazynie “Opole i kropka”.

W czerwcu upłynęło 29 lat od kiedy po raz pierwszy wszedł Pan na ratuszową wieżę i odegrał hejnał.
– Rzeczywiście, ta przygoda trwa bardzo długo. Do Opola przyjechałem w 1972 roku i już w nim zostałem, a pochodzę z powiatu limanowskiego, z Pisarzowej. Grałem na trąbce i otrzymałem od Janusza Jaremkowskiego propozycję odgrywania hejnału, bo nie było go w ogóle – była przerwa kilkuletnia po tym, jak „puszczano” go z taśmy.

Ale wszystko zaczęło się podobno od zegara.
– Dokładnie. Naprawiałem niedziałające zegary w wieży ratuszowej. Mierzyłem się z nimi trzy lata, ale udało się je uruchomić. Kolejnym zadaniem miało być odgrywanie hejnału. Tylko przez miesiąc – podczas festiwalu. Zostałem na dłużej.

Zawsze hejnał grany był w południe?
– Na początku cztery razy w ciągu dnia: o godz. 12.00, 15.00, 18.00 i 21.00. Później godz. 21.00 odpadła. W 1997 roku była walka o utrzymanie województwa opolskiego i grałem co godzinę – od godz. 12.00 do 21.00. Kiedy maszerowaliśmy w Warszawie pod Radę Ministrów – tam też brzmiał hejnał. Gdy sytuacja się ustabilizowała zdecydowano, że będzie grany tylko w południe. I tak zostało.

Dlaczego przyjechał Pan do Opola?
– Dużo osób wyjechało z moich rodzinnych stron za pracą, ja też. Tutaj odsłużyłem wojsko. Grałem w zespole w restauracjach: w Europie, Czardaszu przy Ozimskiej i Katowickiej, w Hotelowej. Zawsze to była trąbka i wokal. Teraz zdrowie nie pozwala śpiewać, więc została tylko trąbka.

Czemu akurat trąbka?
– Mój tata grał na trąbce. Miałem pięć lat, gdy zacząłem w nią dmuchać. Na początku było ciężko. W mojej miejscowości działało ognisko, przyjeżdżał nauczyciel i z nim ćwiczyliśmy. Następnie poszedłem do szkoły muzycznej w Limanowej. Trąbka to moja miłość.

Opolanie rozpoznają Pana?
– Tak. Pojawiam się na różnych ważnych dla miasta imprezach i wówczas też jest grany hejnał, ale już nie z wieży tylko z ziemi. Mieszkańcy wiedzą kim jest Ciuła.

 Z wieży ratusza ogląda Pan prawie całe miasto. Wypatruje Pan czegoś szczególnego, czy jednak ta panorama stała się codziennością, do której opolski hejnalista już przywykł?
– Przez te wszystkie lata rozglądania się z góry, widzę doskonale jak Opole pięknieje. Kiedy zaczynałem było brudne, dużo cementu, stare dachy. Teraz jest barwniej. Kiedy nadeszła powódź i wzbierała woda, to wieża była ważnym punktem. Miałem ze sobą na górze CB-radio i pamiętam, jak łączyłem się z pewnym kierowcą z Białegostoku. Przyjechał do Opola i nie mógł się wydostać, więc prosił mnie, bym powiadomił o tym jego rodzinę. Było kilka takich sytuacji.

Wzbierająca woda zalewająca miasto, to z pewnością przerażający widok.
– Coś strasznego! Na Zaodrzu znad wody wystawały jedynie dachy domów….

Pewnie były też momenty, które wspomina Pan z uśmiechem.
– Pamiętam potężną burzę nad miastem, której się nie poddałem. Potem w gazetach czytałem: pioruny walą, a Ciuła gra. Nie powiem, że się nie bałem.

Ćwiczy Pan przed hejnałem?
– Nigdy nie gram od razu po przyjściu. Trzeba rozgrzać trąbkę, zwłaszcza zimą. W trakcie dużych mrozów, instrument może zamarznąć.

Gdzie Pan się rozgrzewa?
– W pomieszczeniu, gdzie kiedyś mieściła się sterownia zegara. Została ona przeniesiona 16 schodów wyżej.

Liczy Pan wszystkie schody?
– Tak. Wcześniej musiałem pokonać 197. Teraz muszę przejść 87, bo mamy windę.

Wróćmy do samego hejnału. Skąd ta melodia?
– Zbigniew Frank, inżynier Polskiego Radia Katowice, został oddelegowany do tworzenia oddziału Polskiego Radia Opole. To był 1952 rok. Szukano wówczas sygnału dla rozgłośni i postanowiono wykorzystać piosenkę ludową „Opole, Opole to jest piękne miasto”. Frank zaaranżował ten sygnał. Potem wymyślono, że może to być hejnał. Nagrała go sekcja trębaczy orkiestry wojskowej w opolskim studiu. To nagranie było emitowane przez głośniki. Do momentu, aż się urządzenie zepsuło. A na końcu ja zastąpiłem maszynę.

I hejnał pozostał ten sam?
– Z Jackiem Frankiem, synem Zbigniewa, doszliśmy do wniosku, że jest za krótki. Jacek zaproponował, by dodać coś festiwalowego. I tak się stało. Co roku w Lublinie odbywa się ogólnopolski zlot hejnalistów. Gdy grany jest hejnał Opola, to zaczynają się brawa, bo ludzie rozpoznają sygnał Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki. Teraz trwa około 70 sekund, przedtem miał tylko pół minuty.

Pozwala Pan sobie czasem na jakieś wariacje?
– Zwykle latem pod ratuszem gromadzi się wiele osób. Przychodzą wycieczki i wyczekują hejnału, machają, więc czasem im coś dogram jeszcze. W 2018 roku na naszej wieży zaręczyła się para, więc zagrałem im „Sto lat”.

A co z tym Lublinem?
– W Lublinie powstało Stowarzyszenie Miłośników Hejnałów Miejskich. Pierwsze zaproszenie na przegląd otrzymałem w 1999 roku i co roku, 15 sierpnia, tam jeżdżę. Świetna impreza. Co ciekawe, w Polsce tylko w 11 miastach hejnał grany jest na żywo.

A miał Pan okazję, żeby zagrać hejnał w innym mieście?
– W Krakowie. To była wymiana między Polskim Radiem Opole i Kraków. Tam też była impreza na rynku i Opole prezentowało się jednego dnia. Wtedy grałem hejnał opolski. A potem, wraz z hejnalistą z Krakowa, graliśmy hejnały u nas w Opolu. Najpierw krakowski, a następnie nasz. Fajne wspomnienie.

Mieszkańcy musieli być zaskoczeni.
– Chyba bardziej zdziwili się na przykład podczas trwania jednego z festiwali, kiedy grałem hejnał za pięć szósta rano. Odbierałem telefony i ludzie pytali czy oszalałem, albo czy mi się godziny pomyliły. A to było na potrzeby telewizji, która z wieży prowadziła poranny program.

Ma Pan jeszcze jedną pasję – zegary.
– Od lat prowadzę zakład zegarmistrzowski na pl. Kopernika. Ludzie cały czas przychodzą do zegarmistrza, nieważne jakie mają zegary. Naprawić, zakonserwować. Lubię tę pracę, bo daje dużą satysfakcję. Naprawienie zegara w wieży też mi ją dało. Tyle stał nieruchomo, więc go uruchomiłem.

Jak udaje się godzić pracę z codziennym wdrapywaniem się na wieżę?
– Mam swój Trójkąt Bermudzki (śmiech). Gram w ratuszu, pracuję przy pl. Kopernika, a mieszkam przy ul. Osmańczyka. Wszędzie blisko i to bardzo duże udogodnienie. Nie muszę dojeżdżać. Zamykam warsztat na drzwiach jak zwykle zostaje napis: „przerwa na odegranie hejnału”.

 

Na zdjęciu Tadeusz Ciuła na wieży ratuszowej.

Dariusz Król

Znawca futbolu, pomysłodawca i były redaktor naczelny ogólnopolskiego tygodnika „Tylko piłka”. W przeszłości także dziennikarz tygodnika i dziennika Gazeta Opolska (m.in. kierownik działu sportowego). Obecnie redaktor magazynu „Opole i kropka” i Czasu na Opole, w których zajmuje się głównie tematami z życia miasta, historią i sportem.

Najnowsze artykuły