67 lat temu Papa Musioł zaczął pracę w Opolu
Z archiwum kronik miejskich dowiadujemy się, że dokładnie 67 lat temu do pracy w Opolu z Niemodlina przyjechał papa Musioł. 10 lat później sprawił, że zostaliśmy Stolicą Polskiej Piosenki…
Na zawsze w pamięci mieszkańców
Umarł ponad 37 lata temu (21 marca 1983 roku), ale w świadomości mieszkańców wciąż pozostaje żywą legendą. Trudno się zresztą dziwić, wszak Karol Musioł to człowiek orkiestra: założyciel i pierwszy prezes Towarzystwa Przyjaciół Opola, autor pomysłu organizacji „Dni Opola” oraz Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki. Trzeba nam wiedzieć, że Papa to na Śląsku coś w rodzaju bardzo pieszczotliwego wyróżnienia i tak też Musioł zawsze był traktowany.
Działacz od zawsze
Urodził się w październiku 1905 r. w Bierdułtowach, pod Rybnikiem. Jako młody chłopiec rozpoczął pracę w Polskim Monopolu Tytoniowym w Wodzisławiu, gdzie pracował aż do wybuchu II wojny światowej. W okresie międzywojennym był działaczem kulturalnym i organizatorem chórów w Turzy Śląskiej. Pełnił też, do 1939 r., funkcję prezesa Okręgowego Związku Kół Śpiewaczych w Wodzisławiu.
Sekretarz w Dąbrowie
Podczas okupacji, wywieziony na roboty do Niemiec, uciekł do Francji, gdzie przebywał do zakończenia wojny. W 1945 r. powrócił do kraju, na Śląsk Opolski, gdzie rozpoczął pracę w Dąbrowie Niemodlińskiej jako sekretarz gminny, a później przewodniczący Powiatowej Rady Narodowej w Niemodlinie. W tym też czasie ukończył Wyższe Studium Prawno-Administracyjne w Warszawie.
Podźwignął z ruin Opole
Do Opola przyjechał by objąć stanowisko przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej. Pełnił tę funkcję przez 13 lat, aż do odejścia na emeryturę. Ten właśnie okres był dla „Papy Musioła” i Opola niezwykły. Przyniósł mu wiele satysfakcji, popularność w kraju i zagranicą. Nasze miasto natomiast, dzięki jego staraniom i energii, szybko powstało z gruzów.
Szacunek i kult
– Wszyscy wiedzą, że Musioł wymyślił festiwal piosenki, ale tę jego ideę realizowała potem Teresa Stępień, która była jego zastępczynią – mówił o Musiole w wywiadzie dla nto prof. Franciszek Marek. – Miałem to szczęście, że znałem ich oboje osobiście i wiem, że ona górowała nad Musiołem wiedzą i intelektem, ale mimo tego miała dla niego nie tylko szacunek, ale wręcz kult – wspomina dalej.
– Z korespondencji jaka po nim została w Towarzystwie Przyjaciół Opola rysuje się postać człowieka niezwykle otwartego dla innych – opowiada Maria Przebindowska z TPO. – Ceniono w nim prawość. Nic dla siebie, wszystko dla innych. Od świtu do nocy oddany miastu, na okrągło dostępny dla każdego opolanina. Zawsze pomagał tym, którym było ciężko. Papa przylgnęło to do niego, bo tak zaczęli mówić ludzie: „idź do Papy, on ci pomoże, on jest jak ojciec” – mówi.
Jak widział Opole
Jego przyjaciele i współpracownicy uważają, że był prawdziwym gospodarzem Opola. Nic nie uszło jego uwadze. Już wtedy chciał uczynić Opole miastem kwiatów i kultury, wygodnych mieszkań i przestronnych parków. Jego marzenia to: stworzenie ciągu turystyczno-nadwodnego biegnącego wzdłuż Młynówki i Odry, oświetlonego, zadbanego, z miejscami wypoczynku, spacerów i przejażdżek rowerowych, stworzenie w centrum Opola – od dworca do ronda – ciągu gastronomiczno-handlowego, zlikwidowanie pustych, brzydkich miejsc w śródmieściu, a na Pl. Wolności utworzenie oazy zieleni i kwiatów, miejsca plenerowych wystaw i koncertów, gry w szachy, skata, z niezbędnym zapleczem sanitarnym. Ponadto Papa Musioł nalegał, by na Wyspie Bolko stworzyć centrum wypoczynku dla opolan, z trasami rowerowymi, kawiarniami, zagospodarowanym Potokiem Wińskim. A w całym mieście uruchomić place zabaw dla dzieci i sportowe boiska.
Gdy zmarł, fakt ten odnotowały w zasadzie wszystkie polskie media. Na jego płycie nagrobnej Towarzystwo Przyjaciół Opola kazało umieścić słowa Papy: „Święte Opole – pachnące kwiatami, śpiewające i wypełnione muzyką – jest moją miłością”.
Tekst powstał m.in. na podstawie artykułu prof. Stanisława Sławomira Nicieji. Wykorzystano także cytaty prof. Franciszka Marka oraz fragmenty listów do Papy publikowane w Nowej Trybunie Opolskiej.