Halloween a może Dziady?

Polskie Dziady czy zapożyczone Halloween przypadają 31 października. Świętowanie tego dnia budzi wiele dyskusji, warto jednak pamiętać, iż nie jest to wymysł amerykańskiej kultury, a święto, które ma głębokie europejskie korzenie. 

W dawnych czasach dzień Wszystkich Świętych był uroczystością radosną. Podkreślał to biały kolor szat liturgicznych, używanych w tym dniu podczas mszy świętej. Natomiast Dzień Zaduszny został wprowadzony do liturgii Kościoła dopiero w X wieku. Zaczęto wtedy sprawować msze żałobne za dusze zmarłych, jako przeciwwagę dla powszechnych w Europie pogańskich obrzędów zadusznych.

W XIX wieku powszechnie wierzono, że jadło i napoje mogą pokrzepić dusze i pomóc w drodze do wiecznego zbawienia. W wigilię dnia zmarłych piekło się więc specjalne chleby i pierogi, gotowało się bób, kaszę, kutię (na wschodzie Polski) i wraz z wódką pozostawiało się je na noc na stole dla dusz zmarłych (prawosławni na grobach, katolicy na domowych stołach). Tak więc obdarowywanie jest długą tradycją, którą czasy powojenne w Polsce starały się wykorzenić i oddalić w zapomnienie.

“Halloween” to skrót od „All Hallows’ Eve, czyli “wigilii dnia Wszystkich Świętych”. Celtowie obchodzili wspomniane święto, znane jako Samhanin. Próbowali obłaskawić złe duchy za pomocą słodyczy. Później Kościół zachęcał wiernych, żeby w wigilię Wszystkich Świętych chodzili od domu do domu i prosili o coś do jedzenia, oferując w zamian modlitwę za zmarłych. Praktyka ta przerodziła się potem w halloweenowy zwyczaj znany jako „cukierek albo psikus”. W VIII wieku, Kościół nadał świętu nową nazwę “All Saints’ Day” albo “All Hallows Day”. Bardzo często bowiem nowa religia nie wykorzenia dawnych wierzeń, a nadaje im jedynie nową otoczkę. Mimo swej komercyjności Halloween pomaga w oswajaniu dzieci i młodzieży z mroczniejszą ale i nieuchronną stroną życia. Wiele maluchów boi się zjaw, duchów i upiorów. Warto, aby te lęki poskromić w najlepszy z możliwych sposób – poprzez zabawę i pokazanie ich jako oczywistości naszego bytu na świecie.

Polskie, swojskie dziady, były czasem gdy dusze zmarłych powracały i aby zaskarbić sobie ich przychylność należało je specjalnie traktować i ugościć. “Imprezy” organizowano albo w domach albo na grobach zmarłych, palono ognie na rozstajnych drogach, a z chleba lub drewna tworzono upiorne twarze-maski tak zwane karaboszki. Zakładano je, żeby zmylić złe duchy, które miały wziąć przebierańca za jednego ze swoich i zostawić w spokoju. Później domy zaczęli odwiedzać ludzie przebrani za świętych, anioły i diabły. Żeby odstraszyć złe moce, w widocznym miejscu mieszkańcy kładli wydrążone rzepy lub brukwie ze świeczką w środku. Według niektórych kulturoznawców świece te były symbolem dusz uwięzionych w czyśćcu. Z czasem powszechnie zaczęto używać wydrążonych dyń.

Gdyby zwyczaje dnia Wszystkich Świętych nie przepadły na przestrzeni dziejów, kto wie, jak wyglądałyby obchody Dziadów obecnie? Być może właśnie tak samo jak dzień zwany Halloween. W końcu słodycze, światełka, duchy i napitek są jak najbardziej na miejscu. Lampiony i ognie przybrały formę zniczy a przy cmentarzach nadal sprzedawane są słodycze. Na Mazowszu i w Warszawie jest to pańska skórka, czyli tradycyjny cukierek domowej roboty, zawijany w papierek. W Krakowie rolę słodyczy spełnia miodek turecki, a w Lublinie i na Lubelszczyźnie – szczypka. Jest to kontynuacja dawnych tradycji, niestety nie przez wszystkich rozumiana, głównie ze względu na komercyjności i dekorowanie grobów nadmiarem wszystkiego.

 

 

Najnowsze artykuły