Psychopatyczny zamachowiec z serialu Behawiorysta specjalnie dla nas

To jeden z najlepszych aktorów młodego pokolenia. Mogliśmy go oglądać w popularnym serialu „Belfer” u boku Macieja Stuhra, w produkcjach Netflixa, takich jak „Ultraviolet” oraz „1983” Agnieszki Holland. Do Opola przyjechał przy okazji zdjęć do nowego serialu „Behawiorysta”, w którym wciela się w postać psychopatycznego zamachowca. W przerwie między ujęciami Krystian Pesta opowiedział nam o swojej pracy i marzeniach, które właśnie spełnia.

– Jak podobało się Panu Opole? Czy w przerwach między zdjęciami była okazja do zobaczenia miasta i okolic?

– Opole jest bardzo ładnym miastem. Gdy tylko tu przyjechałem, udałem się na długi spacer pięknymi ulicami. Już na początku chciałem uporządkować sobie przestrzeń miejską, ułożenie ulic, mostów, placów i wejść w różne zakamarki. Następnego dnia pojechałem na wyspę Bolko oraz jej okolice, żeby pozbierać myśli przed nadchodzącymi nagraniami. W przerwie pomiędzy kolejnymi zdjęciami przyjaciele zabrali mnie również na wycieczkę poza granice Opola. Zwiedziliśmy Zamek w Mosznej, Głuchołazy, Nysę, kamionkę Silesia.

– Proszę opowiedzieć o początkach Pana kariery zawodowej. To prawda, że zaczęło się w toruńskim Studio P? Co to takiego?

– Moja mama przyniosła w wakacje, przed rozpoczęciem nauki w gimnazjum, broszurę z Młodzieżowego Domu Kultury w Toruniu. W niej znajdował się spis prowadzonych tam zajęć. Oczywiście od razu zainteresowałem się zakładką „teatr”, ale przede wszystkim moją uwagę przykuło tajemnicze Studio „P”, prowadzone przez Lucynę Sowińską. Po wakacjach udałem się na pierwsze spotkanie i od razu zauroczyłem tym miejscem. Moja przygoda trwała 6 lat, do momentu otrzymania świadectwa maturalnego. Do dziś wspominam ten czas z wielkim sentymentem. To tam konstruował się mój „kręgosłup artystyczny”. Pani Lucyna nauczyła nas wrażliwości, piękna, wartości słowa, pokory i dyscypliny.

– Powtarza Pan w wywiadach, że aktorstwo to ciężki kawałek chleba i bycie na okładkach czy w filmach wykrzywia prawdziwy obraz tej pracy z punktu widzenia fanów. Jak zatem wygląda praca aktora filmowego?

– Staram się nie mitologizować naszego zawodu. Wykonujemy go jak wszyscy inni. Chcemy pracować jak najlepiej i wydaję mi się, że nie różnimy się tym od osób wykonujących inne profesje. Na pewno aktorstwo to praca twórcza, nie da się zamknąć komputera o godzinie 17:00. Mam też wrażenie, że jest ona z nami nierozwiązalna, szczególnie podczas procesu przygotowywania się. To też materia, której nie da się obliczyć wzorem, ocenić zerojedynkowo, nie ma jednego poprawnego wyniku.

– Mówi się o Panu jako jednym z najlepszych aktorów młodego pokolenia (Robert Więckiewicz w Opolu kilkukrotnie to podkreślał). Czuje Pan presję z tym związaną?

– To ogromnie miłe, co Robert powiedział o mnie w Opolu. Słysząc to z ust tak wspaniałego aktora, trudno się nie wzruszyć, zapamiętam te słowa na bardzo długo. Pamiętam również, co powiedział Remigiusz Mróz. Odpowiadając na pytanie – nie, nie czuję presji, wręcz przeciwnie, czuję wyzwanie, motywację do dalszego działania, próbowania czegoś nowego, eksperymentowania, poszukiwania i stawiania sobie celów.

– Jak wyglądał casting do roli w Behawioryście?

– Pewnego dnia zadzwoniła do mnie moja agentka Magdalena Czerwiec i opowiedziała o nowym projekcie. „Behawiorystę” Remigiusza Mroza znałem bardzo dobrze. Sięgnąłem po tę książkę kilka lat temu, bardzo spodobała mi się historia oraz motywy, których użył autor. Po jakimś czasie wróciłem do niej jeszcze raz. Zafascynowany kilkukrotnie opowiadałem o niej swoim znajomym. Kiedy dowiedziałem się, że mam nagrać casting do roli Horsta, czułem, że spełnia się jedno z moich marzeń. Później były zdjęcia próbne z Robertem Więckiewiczem – bardzo ważne dla mnie spotkanie. Po jakimś czasie zadzwoniła Magda z dobrą wiadomością – dostałem rolę Horsta w nowym serialu dla serwisu player.pl i TVN. Tak zaczęła się moja piękna przygoda z tym projektem, która trwa do dziś.

– Maciej Stuhr grał w Opolu mordercę psychopatę, a pan psychopatycznego zamachowca. Pana poprzednik marzył, żeby zagrać czarny charakter. Pan też?

– Uważam, że granie czarnych charakterów jest bardzo ciekawym wyzwaniem. Mroczne osobowości, traumatyczna przeszłość, pokiereszowane jednostki są idealną bazą dla aktora, któremu będzie dane wcielić się w jedną z takich postaci. Dodam, że bardzo kuszące jest też poszukiwanie różnych załamań w tych osobowościach, próby oddania postaci w mniej oczywistych kolorach, niż tylko czerń, bo pamiętajmy, że nasze życie nie jest tylko czarno-białe, mieni się wieloma odcieniami.

– Co jest najtrudniejsze w roli Horsta?

– Myślę, że najtrudniejsze jest po prostu doświadczanie z moim bohaterem tych wszystkich rzeczy, których się dopuszcza, a których ja, jako Krystian Pesta, nie zrobię. Również panowanie Horsta nad ciałem oraz jego świadomość w zakresie kinezyki, mowy ciała jest dla mnie dużym wyzwaniem. Jednak traktuję to w kategoriach nauki, a nie trudu, który muszę wykonać i który mnie dużo kosztuje.

– W serialu pracuje Pan ze znakomitą ekipą. Świetny reżyser, gwiazdy aktorstwa w roli głównej. Znaliście się z Robertem Więckiewiczem wcześniej? Jaki okazał się na planie, w pracy?

– Lepszej ekipy nie mogłem sobie wymarzyć. Każdy dzień na planie jest dla mnie przyjemnością. Spędzanie czasu z tak wspaniałymi ludźmi nakręca mnie do działania! Natomiast z Robertem nie znaliśmy się wcześniej. Okazał się rewelacyjnym człowiekiem, z ogromną inteligencją, doświadczeniem, jest dla mnie wielkim wsparciem.

– Na czym, Pana zdaniem polega fenomen seriali w Polsce i na świecie? Dlaczego ludzie tak chętnie je oglądają?

Ze względu na specyficzną formułę, jaką posiadają seriale, przybywa ich coraz więcej. Każdy może znaleźć coś dla siebie. Niedomknięte zakończenia, wpływ na zmiany losów bohaterów w kolejnych sezonach i wreszcie cykliczność pojawiania się odcinków – to cechy które przywiązują nas do tej formy oraz stanowią przyczynę fenomenu seriali na całym świecie.

– Teatr, kino, serial. Wszystko jest dla Pana tak samo ważne? Gdybyś miał wybrać tylko jedno?

– Trudno wybrać jedną z tych rzeczy. Mają ze sobą wiele wspólnego, a jednak różnią się na kilku płaszczyznach. Wydaję mi się, że funkcjonowanie w obrębie wszystkich tych wymienionych form sztuki jest zdrowym i potrzebnym balansem.

– Czy marzy Pan o jednej, konkretnej roli, którą chciałby Pan zagrać?

– Jedno z moich marzeń właśnie się spełnia! Póki co wszystko idzie w bardzo dobrym kierunku, ale nie chcę o tym na razie mówić głośno, pozostaje tylko trzymać mocno kciuki.

Zdjęcie Klaudia Sus

Wywiad ukazał się w czerwcowym magazynie “Opole i kropka”.

Dariusz Król

Znawca futbolu, pomysłodawca i były redaktor naczelny ogólnopolskiego tygodnika „Tylko piłka”. W przeszłości także dziennikarz tygodnika i dziennika Gazeta Opolska (m.in. kierownik działu sportowego). Obecnie redaktor magazynu „Opole i kropka” i Czasu na Opole, w których zajmuje się głównie tematami z życia miasta, historią i sportem.

Najnowsze artykuły