Medycyna na polu walki
Na Uniwersytecie Opolskim w letnim semestrze ruszył unikalny kurs z zakresu medycyny pola walki. Studenci VI roku kierunku lekarskiego w warunkach symulowanych uczą się m.in ewakuacji rannych i działania w sytuacjach, gdzie liczy się każda sekunda – bez dostępu do światła, sprzętu i z pełną świadomością zagrożenia. To jedno z nielicznych tego typu szkoleń w kraju.
Kurs prowadzi ratownik medyczny i był żołnierz wojsk specjalnych – lic. rat. med. chor. Marcin Klepczarek. Nie jest typowym wykładowcą, a etatowym ratownikiem medycznym opolskiego SOR-u (Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego), żołnierzem wojsk specjalnych, instruktorem z obszernym doświadczeniem wielu misji zagranicznych
– Często ratuje życie tam, gdzie lecą kule, a teraz dzieli się tą wiedzą ze studentami Uniwersytetu Opolskiego – dodaje rzecznik prasowy Uniwersytetu Opolskiego, dr Iwona Święch-Olender.
Zajęcia, zainicjowane przez dr. n. med. Jacka Kleszczyńskiego – kierownika Oddziału Klinicznego Medycyny Ratunkowej UO, to odpowiedź na zmieniającą się rzeczywistość geopolityczną i rosnącą potrzebę praktycznego przygotowania kadry medycznej.
– Te zajęcia to coś więcej niż zwykłe ćwiczenia – podkreśla dr n. med. Jacek Kleszczyński. – To nie tyle nowość w naszej siatce zajęć, co realna odpowiedź na zmieniającą się sytuację geopolityczną. Tego typu szkolenia prowadzi niewiele jednostek uczelnianych w Polsce, wiem jedynie o Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu. Cieszy mnie, że dołączamy do grona uczelni, które uczą medycyny w praktyce, również tej taktycznej – mówi.
A jak na symulowanym polu walki radzą sobie opolscy studenci?
- Na początku są zdziwieni, ale szybko orientują się, o co chodzi – przyznaje Marcin Klepczarek. – Mamy dobry poziom kształcenia, a dzięki salom symulacyjnym da się naprawdę dobrze przygotować młodych ludzi na sytuacje ekstremalne. Takie, których nikt nie chciałby przeżyć, ale na które każdy lekarz powinien być gotowy – dodaje.