Minął tydzień
Wojska amerykańskie pozostaną w Polsce, a jeśli sobie będzie tego życzyć strona polska, kontyngent zostanie zwiększony. Wizyta prezydenta Nawrockiego w Białym Domu zakończyła się sukcesem. No chyba, że prezydent Trump jutro zmieni zdanie. Co prawda prezydent USA o polskim prezydencie mówił per Nałroki i brzmiało to trochę z japońska, ale zawsze lepsza taka druga Japonia niż żadna.
***
Tymczasem ledwie zadowolony pan prezydent Nawrocki opuścił Biały Dom gdy jego gospodarz ogłosił cięcia funduszy na bezpieczeństwo w Europie, związane z 8-procentowym zmniejszeniem budżetu obronnego Ameryki. W ramach oszczędności setki milionów stracą państwa bałtyckie, bo program dozbrajania ich armii znika decyzją Donalda Trumpa już za rok. Inicjatywa Bezpieczeństwa Bałtyckiego, której USA dosypało w ubiegłym roku 228 milionów w nowym budżecie nie dostanie ani centa. W Pentagonie pracują nad wieloletnią nową strategią dotyczącą m. in redukcji amerykańskich sił we Europie, W tym kontekście obietnica, że w Polsce liczebność wojsk przynajmniej się nie zmieni jest pocieszająca, ale wygląda na to, że w przypadku konfliktu raczej nie będą one mogły liczyć na silne amerykańskie wsparcie z krajów sąsiednich.
Czyli jest dobrze ale lepiej to już było. Prezydent Trump przechodzi do czynów w swej narracji, że Europa powinna bronić się sama. I tylko populiści w Polsce ciągle wierzą, że to on nas obroni.
***
Otoczenie prezydenta postanowiło jednak popsuć atmosferę wokół Polski w USA i na Zachodzie poprzez absurdalną krytykę misji ministra spraw zagranicznych wicepremiera Radosława Sikorskiego, który wykonuje po prostu swoją pracę. Co wzbudza irracjonalną irytację w obozie populistów. Wyraźnie zazdrość ich zżera, tudzież chore ambicje w kwestii stosunków z administracją amerykańską. Do których nie wiedzieć czemu chcą mieć wyłączność.
Nikt rozsądny nie rozumie dlaczego budowa dobrych kontaktów przez szefa MSZ na poziomie swojego amerykańskiego odpowiednika, podobnie jak polskiego prezydenta na poziomie amerykańskiego prezydenta miałaby zaszkodzić polskiej racji stanu. Przydałoby się więcej myślenia o Polsce, mniej o własnym ego i partyjnym pisowskim interesie. Ale zdaje się to jest wołanie na puszczy.
***
Podczas obchodów rocznicy Solidarności, Danuta Wałęsa, była Pierwsza Dama i legendarna żona legendarnego przywódcy „S” została zrewidowana przez funkcjonariusza SOP urządzeniem do wykrywania metalu. W ten sposób upewnili się, że pani Danuta nie miała zamiaru zamachnąć się na prezydenta.
Dobrze, że Lech Wałęsa był w tym czasie na odczytach w USA, uchronił się w ten sposób przed przeszukaniem, gdyby chciał dostać się pod bramę Stoczni Gdańskiej albo pod krzyże Pomnika Poległych Stoczniowców.
Do tej pory się wydawało, że idiota Roch Kowalski to jednak wyłącznie postać literacka, a tu nie, okazało się, że owszem istnieje w realu – w osobie dowódcy SOP, który odpowiadał za ochronę prezydenta.
Upokorzenie to bumerang, który często trafia miotającego.
***
W swym zapamiętaniu pan prezydent nie podpisał ustawy o uwolnieniu energii, która m. in. podnosiła próg mocy instalacji OZE, do których nie trzeba by było koncesji. W ten sposób zawetował pomysł własnej doradczyni ds. energii Wandy Buk.
Czyli albo pani Wanda jest za a nawet przeciw, albo pan prezydent jest przeciw nawet gdy jest za.
***
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyrokiem z 4 września raz jeszcze potwierdził, że orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego są niebyłe, gdyż Izba ta nie jest sądem. Praktycznie można teraz zanegować każdy wyrok sądu z udziałem neosędzi. Jak przypomniał minister sprawiedliwości Waldemar Żurek każde wejście tych przebierańców generuje milionowe odszkodowania. Tak że szykuje się nam dosyć kosztowny cyrk.
Co prawda pisowcy twierdzą, że TSUE nie ma prawa ingerować w kształt wymiaru sprawiedliwości w poszczególnych krajach członkowskich, ale i tę kwestię Trybunał rozstrzygnął w sentencji wyroku: Owszem, każdy kraj ma prawo organizować sądownictwo jak mu się podoba, lecz pod warunkiem, że nie naruszy przy tym istoty praworządności, czyli niezależności władzy sądowniczej od władzy wykonawczej. A gdy politycy wybierają sobie sędziów, to o żadnej niezależności mowy nie ma.
***
W Sądzie Najwyższym powyższej Izbie cudaków udanie sekunduje sędzia Trybunału Stanu Piotr Andrzejewski – były senator PiS, co w tym przypadku wiele tłumaczy. Ostatnio przy okazji wniosku o postawienie przed Trybunałem I prezes SN sędzi Manowskiej z innym sędzią TS, też byłym politykiem PiS, w trzyosobowym składzie przegłosowali wyłączenie ze sprawy 12 sędziów Trybunału, czyli w dwójkę postanowili sparaliżować pracę całego organu. Tu Andrzejewski spotkał się z ripostą odsuniętych sędziów, w reakcji zaczął się drzeć, walić pięścią w sędziowski stół, po czym demonstracyjnie wyszedł z sali wywracając jednego z sędziów wraz krzesłem.
Po czym prawił o praworządności, co w kontekście jego zachowania przypominało gdakanie kury o lataniu.
***
Najlepiej ubranym politykiem w Polsce jest Jarosław Kaczyński – ogłosiła Gazeta Polska. Śmierć Giorgio Armaniego krótko po tej informacji to oczywiście wyłącznie dzieło przypadku.


