Minął tydzień

Jacek Czaputowicz, były szef MSZ w rządzie PiS, nie zostawił suchej nitki na pomyśle łączenia referendum z wyborami. To oczywiste – dowodził, że każdy, kto nie odbierze karty referendalnej to tak jakby sobie napisał na czole, że jest za opozycją, która nawołuje do bojkotu tej parodii demokracji bezpośredniej. Niespecjalnie a’ propos ma się to do tajności wyborów – uważa prof. Czaputowicz. Publiczne zgłoszenie woli zawsze będzie do niej w kontrze. I choćby nie wiem jak gęsto szef Państwowej Komisji Wyborczej się zasłaniał przepisami kulawego prawa, tego już nic nie zmieni. Znacznie lepiej byłoby, gdyby szef PKW zamiast polemizować z Czaputowiczem, na temat wylanej kawy, zająknął się choć w obronie wyborów za granicą. Do ich daty zostało coś około 40 dni ( zależy kiedy to czytacie) a MSZ nie przygotował nawet wykazu komisji wyborczych, w związku z tym chętni do głosowania rodacy w innych krajach nie mogą się nawet zarejestrować. Tak że plan, by ugrobić wybory za granicą konsekwentnie przez tę władzę wprowadzany jest w życie, przy milczącej postawie PKW, gdyż ustawowe terminy jeszcze nie minęły, a po co się spieszyć.

Co do kart referendalnych, jeśli ktoś się boi odmówić przyjęcia, bo uważa, że może mieć z tego problemy w pracy i z tego powodu nie chce iść na wybory, to niech lepiej pójdzie i weźmie tę kartę. Te pytania referendalne i tak nie mają znaczenia (patrz casus Okęcia kilka wpisów niżej).

Zaś co do profesora Czaputowicza, to dobrze, że politycznie przejrzał na oczy, nawet jeśli dość późno jednak. Zawsze to lepiej niż gdy dziś niektórzy profesorowie sami z siebie  po ośmiu latach nieszczęśliwych dla Polski rządów dołączają do drużyny PiS, z której Czaputowicz dopiero co wyszedł. On już się przekonał, że korzyść, na którą liczą ci drudzy, per saldo okaże wielce iluzoryczna. A niesmak pozostanie.  No cóż, ludzie są kowalem swojego losu, a niektórzy nawet szyją sobie buty. Na zasadzie prac zleconych na przykład…

***

A gdy już jesteśmy przy pytaniach referendalnych: Właśnie Eurostat podsumował liczbę pierwszych zezwoleń na pobyt dla imigrantów w krajach UE. Z zestawienia wynika, że Polska udzieliła w 2022 roku 700 tysięcy takich pozwoleń, podczas gdy tak chętnie przywoływane u nas trzy razy prawie ludniejsze Niemcy – 530 tysięcy. Być może nadszedł już czas na powiedzenie ludziom prawdy – w Polsce dramatycznie brakuje rąk do pracy, a nie bredzić na wyborczy obstalunek o gwałcicielach.

***

Krajowa Rada Sądownicza wzięła udział w spotkaniu on-line z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. Plonem jest wspólna konkluzja, że część sędziów feruje polityczne wyroki i sama uprawia politykę. Powołana przez polityków tzw. nowa KRS nie ma oczywiście siebie na myśli, choć jest egzemplifikacją upolitycznienia.  I tu różni się w konkluzjach na przykład z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Tymczasem krytykowani przez ministra Ziobrę sędziowie wypowiadają się wyłącznie w kwestii zagrożonej praworządności, czyli w sferze, w której funkcjonują, za którą odpowiadają. I są owszem przeciwni, ale nie takim czy innym politycznym siłom, ale praktyce gdy te siły próbują naruszyć zasadę trójpodziału władzy. Czego efektem na przykład jest szykanowanie sędziów za ferowane wyroki, które władzy się nie podobają, a nawet pozbywanie obywateli prawa do dochodzenia sprawiedliwości wobec jej przedstawicieli. Tak jak odebrano to prawo rodzinie Andrzeja Leppera w procesie pisowskich prominentów: obecnych szefów MSW: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, gdyż prezydentowi prawo łaski pomyliło się z prawem do uniewinniania.

Wypisz, wymaluj, jak na Wschodzie.

***

Poseł KO Bartłomiej Sienkiewicz zaniósł do krakowskiej Kurii (Franciszkańska 3) znaczek PiS dla miejscowego metropolity arcybiskupa Jędraszewskiego, żeby go sobie przypiął do ornatu. Zdaniem posła arcybiskup chętnie powtarza publicznie pisowskie kłamstwa, więc i pewnie znaczka się nie powstydzi.

Przykłady współpracy ołtarza z tronem są problemem dla wielu katolików. I to wcale nie jest kryzys wiary, lecz zaufania do niektórych kapłanów, czy reprezentują oni jeszcze Pana Boga, czy już tylko pana Kaczyńskiego.

***

W szeregach PiS rozgorzała kampania w sprawie bezrobocia za czasów rządów Donalda Tuska. Wiąże się z nią naiwna wiara, że dawno nieaktualną skalą bezrobocia można dziś przykryć aktualną, za ich rządów, dotykającą wszystkich drożyznę.

***

PiS wybrał sobie skład komisji Lex Tusk. W gronie rzecz jasna wyłącznie pisowscy nominaci, bo nikt inny nie chciał wziąć udziału w tej hucpie. W tym znany badacz pod z góry ustalone tezy, admirator akt esbeckich, w których doszukuje się prawdy. Generał, który zmuszał żołnierzy, żeby do niejakiego Misiewicza, przybocznego min. Macierewicza, mówili per :”panie ministrze”, oraz spec od struktur poziomych PZPR.  Do tej pory wydawało się, że rządzący zazdroszczą niektórych rozwiązań ustrojowych funkcjonujących już z powodzeniem w Mińsku i na Kremlu. A teraz okazuje się, że pozazdrościli także Kim Dzong Unowi.

***

Prezes powiedział, że 14. emerytura wyniesie 2200 zł netto, choć z planów rządu wynikało, że to miało być brutto. Ale, że słowo prezesa droższe pieniędzy, stanie się więc jako rzekł, gdyż prezes mówi do narodu wyłącznie złotymi zgłoskami. Najwyżej się więcej pieniędzy dodrukuje. Prezes robi bowiem ludziom dobrze, a zwłaszcza gdy się pomyli.

***

PiS postanowił wygumkować lotnisko Okęcie- odkryli posłowie Joński i Szczerba z KO. Co prawda  ma to nastąpić dopiero po uruchomieniu Centralnego Portu Komunikacyjnego w Baranowie, no ale stosowne przekształcenia własnościowe nastąpić mają do końca września, czemu zaprzeczał min. Horała pełnomocnik rządu ds. CPK, no ale niestety Joński i Szczerba pokazali kwity. Minister wobec tego zmienił front i twierdzi, że cały majątek, czyli 600 ha blisko centrum stolicy warte jakieś 10 miliardów, przejdzie na rzecz państwowej spółki CPK, której udziałów nie będzie można zbyć prywatnym właścicielom. Rzecz w tym, że udziałów nie, za to ziemię i owszem. Co wzbudziło niepokój nie tylko warszawiaków, których nikt o przyszłość Okęcia jakoś nie zapytał, jak i władz stolicy, które też o niczym informowane nie były.  W każdym razie, gdy w referendum będą pytać, czy jesteś na sprzedażą majątku państwowego, w kwestii Okęcia to już będzie po jabłkach. I o to chodzi. A czy chodzi również o prowizje od 10 miliardowych transakcji, tego nie wie nikt.

***

Poseł tej ziemi Witold Zembaczyński ruszył na poszukiwania siedziby fundacji, w której radzie zasiada Paweł Kukiz, a na którą premier kopsnął 4 miliony 300 tysięcy złotych z funduszu rezerwowego, czyli uruchamianego w sytuacjach nadzwyczajnych. No ale przecież może nic się nie stanie, więc po co kisić grosz jeśli w kręgach bliskich władzy jest taka determinacja dla edukowania społeczeństwa, tylko żeby mieli za co.  Okazało się, że pod wskazanym adresem o fundacji nikt nie słyszał. Wygląda na to że akcja Willa+ ministra Czarnka, ma jeszcze szerokie pole do zagospodarowania.

 

Najnowsze artykuły