Minął tydzień

Wielki patriota Paweł Sz., właściciel firmy odzieżowej Red is Bad i specjalista od gigantycznych marż za zakupy bez przetargu dla Rządowego Centrum Rezerw Strategicznych za czasów PiS, wyjechał aż do Dominikany, po to, by jak ogłosił jego adwokat, powrócić sam z siebie na Ojczyzny łono. Niestety prokuratura nie dała mu wiary, że im dalej ktoś się kamufluje przed wymiarem ścigania, tym bardziej jest skłonny z nim współpracować i wysłała za gościem czerwoną notę Interpolu. Na jej podstawie Sz. został zatrzymany i deportowany do kraju. Przy Morawieckim szył wielką kasę, teraz jest nadzieja, że sam się na przesłuchaniach popruje z kim się tą kasą dzielił.

***

Okazuje się, że ksiądz. O. któremu prokuratora jako szefowi fundacji Profeto zarzuca udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz pranie brudnych pieniędzy pochodzących z Funduszu Sprawiedliwości nie żałował również sobie i rodzinie. W ciągu 3,5 roku (jak podaje GW) wypłacił z bankomatu ponad 515 tysięcy złotych, a w sklepach, restauracjach, hotelach i na bilety podróżne wydał ponad milion 74 tysiące. Dziś obrońcy księdza O, twierdzą, że te pieniądze nie pochodziły z konta fundacji, lecz innych źródeł, co by oznaczało, że w Zgromadzeniu Księży Sercanów, do którego należy O., raczej biedy nie ma, a nawet wręcz przeciwnie. Bo z domu przecież ksiądz bogaty nie jest, o czym świadczyłyby liczone w setkach tysięcy jego prywatne przelewy na konto mamy i taty.

W każdym razie dla Fundacji Profeto otrzymał z Funduszu Sprawiedliwości prawie 100 milionów na budowę ośrodka dla ofiar przestępstw, który okazał się ośrodkiem medialnym. A na cztery lata przed wkopaniem łopaty anioł chyba jakiś zwiastował ojcu księdza, że taki ośrodek powstanie, czemu dawał świadectwo w obecności osób trzecich, choć wtedy nie było nawet wiadomo gdzie to ma być. O to zamartwiać się miał sam wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, i jak twierdzą świadkowie, 4 miesiące przed ogłoszeniem konkursu, w którym zresztą Profeto nie miało prawa brać udziału, bo nie spełniało wymogów, osobiście zlecił znalezienie dla fundacji odpowiedniego gruntu. A rozmowy w tej sprawie między deweloperem a szefem Profeto odbywały się w siedzibie ministerstwa.

To się nazywa dobrze przygotować grunt pod konkurs ofert, którym nie rządzi przypadek.

***

Pan prezydent Duda ostatnio nie oszczędza opinii publicznej i coraz chętniej dzieli się z nią swoimi przemyśleniami. Na przykład w kwestii raportu dotyczącego komisji Macierewicza, w którym na 800 stronach specjaliści rozmaitych branż udowodnili, że rzeczony zacierał ślady prawdy, manipulował faktami i ekspertyzami, by tylko potwierdziła się jego teza o zamachu, co zaowocowało 41 wnioskami MON do prokuratury- stwierdził, że raport jak raport, każdy sobie może napisać jaki chce, która to wypowiedź merytorycznością nie zgrzeszyła.

Pozostając w narracyjnym wydechu prezydent zarzucił też profesorowi Adamowi Strzemboszowi, byłemu pierwszemu prezesowi Sądu Najwyższego, przewodniczącemu Trybunału Stanu oraz przewodniczącemu Krajowej Rady Sądownictwa, że ma wielkie doświadczenie w podtrzymywaniu komuny. Co jest akurat nieprawdą, bo to jeden z najbardziej zasłużonych działaczy opozycji komunistycznej. Za jego kadencji komunistyczni sędziowie masowo odchodzili w stan spoczynku. Pan prezydent przy okazji poradził profesorowi Strzemboszowi, żeby milczał. Nieelegancko i niepotrzebnie, bo gdy profesor doliczył się u prezydenta Dudy, że 16 razy złamał konstytucję, sam dał sobie spokój z rejestracją kolejnych przypadków . O co pan prezydent, wyjąwszy końcowe zaniechanie rzecz jasna, ma chyba żal.

Panu prezydentowi najwyraźniej się wydaje, że nie tylko każdy może sobie napisać jakiś raport, ale każdy, w tym on, może gadać co mu ślina na język przyniesie. Co w polityce jest nawet częstą praktyką, wyjąwszy prawdziwych mężów stanu. Ale w przypadku prezydenta Dudy ten ostatni warunek przecież nie zachodzi.

***

Premier Węgier Victor Orban stwierdził, że rząd Donalda Tuska powstał jako efekt spisku brukselskich elit. To by potwierdzało tezę, że im mniej znaczącym krajem rządzi jakiś zamordysta, tym ma większe aspiracje, by narzucać swój punkt widzenia całemu światu i wściubiać nochal w nie swoje sprawy. Efekt jest zawsze ten sam – żałosny.  Bo tylko na taki mogą liczyć kieszonkowi dyktatorkowie.

***

Krzysztof Czabański, dopiero co odwołany przez Sejm z funkcji przewodniczącego Rady Mediów Narodowych, odebrał od prezydenta Andrzeja Dudy Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski “za wybitne zasługi dla rozwoju niezależnego dziennikarstwa i wolnych mediów w Polsce”. W ten sposób wreszcie ktoś docenił tempo w jakim stawił się na Nowogrodzkiej u prezesa Kaczyńskiego, gdy ten go wezwał na dywan zaraz po tym, jak w 2016 roku na wniosek Czabańskiego Rada Mediów Narodowych samowolnie odwołała ówczesnego prezesa TVP Jacka Kurskiego. Rzecz jasna po rozmowie z prezesem „wybitny obrońca dziennikarskiej niezależności” natychmiast wycofał się z tej decyzji i kto wie czy przy okazji nie zjadł własnego wniosku. Jeśli nawet nie fizycznie to z całą pewnością intencjonalnie.

***

Poseł Antoni Macierewicz biega po kuluarach sejmowych i lekko spanikowany ogłasza, że wszystkie zarzuty wobec niego zawarte w raporcie komisji MON o działalności jego zespołu smoleńskiego, jak również ustalenia specjalnej komisji ds. rosyjskich wpływów to są kłamstwa i nieprawda. Widocznie bumerang w postaci zarzutu zdrady dyplomatycznej, który swego czasu był rzucił w kierunku Donalda Tuska i właśnie do niego wrócił wyjątkowo mocno trafił go w czoło.

***

Jacek Tomczak (PSL), wiceminister rozwoju podał się do dymisji zaraz po tym jak wyszło na jaw, że kancelaria notarialna jego żony prowadzi szeroką współpracę z deweloperami a mąż lobbuje w rządzie za nieoprocentowanymi kredytami mieszkaniowymi, co zdaniem wielu polityków jest jawnym konfliktem interesów. Tomczak tak nie uważa, ale podał się do dymisji nie czekając na reakcję zwierzchników. I tak powinno być, że wątpliwości nie działają na korzyść polityków i do czasu ich wyjaśnienia powinni usunąć się w cień.

Najnowsze artykuły