Minął tydzień

Premier Morawiecki wyraził olbrzymią radość z faktu, że fiskus masowo zwraca Polakom nadpłacone podatki za ubiegły rok  Tyle, że nie dodaje skąd takie wypłaty: otóż stąd, że z powodu chaosu wywołanego Polskim Ładem podatnicy sporo w ubiegłym roku nadpłacili, więc logiczne, że państwo teraz oddaje, minus wskaźnik inflacji oczywiście, czyli jednak mniej niż zabrało. To już standard: państwo PIS jest w tej kwestii bardziej cwane niż łaskawe, choć rządowa propaganda chce nas przekonać iż jest na odwrót.

***

Rząd chce się wycofać z podatku od zbiórek,  który właśnie zatwierdził swoim podpisem na stosownej ustawie deregulacyjnej prezydent Duda. Dlatego też szykuje się w dużym skrócie zmiana innej ustawy, o podatku VAT, która ma  znieść podatek od darowizn zbiorczych, dopiero co zatwierdzony. Może zdążą tą drugą ustawę przegłosować do lipca, kiedy wchodzi podatek na podstawie ustawy  pierwszej. I na przykład zbierający fundusze na operacje chorych dzieci nie będą się musieli dzielić z fiskusem. Nie pytajcie, po co to całe zamieszanie, bo to nie jest kwestia jakiegokolwiek przemyślenia  tylko nieudolności i braku zdolności przewidywania skutków własnych decyzji.  Przy tej władzy węzeł gordyjski jest jak pętelka na sznurówce.

***

Poseł Zjednoczonej Prawicy Jacek Żalek założył sprawę o zadośćuczynienie właścicielowi psa, który ugryzł labradora posła. Rzecz w tym, że czworonożny sprawca stróżował zamknięty na posesji i zareagował gdy to pupil posła Żalka podbiegł pod ogrodzenie. Wtedy capnął go przez pręty bramy. Ktoś inny pomyślałby: puściłeś psa samopas, czyli sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało. Ale nie przedstawiciel ugrupowania, gdzie winny jest zawsze ktoś inny. Dlatego Żalek najwyraźniej przytłumił gen samokrytycyzmu i dowodzi w sądzie, że pręty na bramie powinny być węższe, a sąd zdecyduje czy nie jest to aby przejaw ciasnego spojrzenia.

***

Minister Anna Moskwa, znana z popierania pomysłu zabierania paszportów krytykom rządu, który ma okazję reprezentować, pochwaliła się, że w sklepie gdzie robi zakupy, ceny w ogóle nie wzrosły. Najpierw pojawiły się domysły, że władza, podobnie jak to miało miejsce za czasów komuny, otworzyła dla siebie tzw. sklepy za firankami, gdzie wybrani kupowali towary w cenie i asortymencie niespotykanym wówczas w zwykłych placówkach handlowych. Ale nie, minister Moskwa nie ogłasza powrotu starych metod, tylko zwyczajnie kłamie. Bez specjalnego skrępowania, wciska ludziom dotkniętym brzemieniem drożyzny ciemnotę, kpiąc z nich przy tym w żywe oczy.  Trudno powiedzieć dlaczego to robi, może po prostu uważa, że nazwisko ją zobowiązuje.

***

Minister edukacji Przemysław Czarnek ogłosił, że przykręci finanse  Instytutowi  Filozofii i Socjologii PAN. To jego reakcja na wypowiedź prof. Barbary Engelking, dyrektorki Centrum Badań nad Zagładą Żydów wchodzącego w skład tego instytutu. Tymczasem  prof. Engelking powiedziała to, o czym wszyscy wiedzą, że bohaterowie są zawsze w mniejszości i podobnie było w czasach Holokaustu pod niemiecką okupacją w Polsce: Byli Polacy, którzy narażając życie Żydów ratowali, ale również tacy, którzy ich denuncjowali a badania historyczne wskazują, że tych drugich nie było tak mało, co wcale nie umniejsza bohaterstwa tych pierwszych, a nawet wręcz przeciwnie.  Być może minister ma w tej sprawie inną opinię, ale to jeszcze nie znaczy, że powinien ją narzucać innym, a naukowcom zwłaszcza. Nauka to nie polityka i tutaj raczej nie opłaca się czarować. W każdym razie nie powinno się opłacać, choć minister manipulując finansowym kurkiem najwyraźniej do tego zachęca.

***

Wieści z frontu walki z ukraińską żywnością: Polska Izba Mleka, największa w kraju organizacja zrzeszająca firmy branży mleczarskiej, domaga się cofnięcia przez rząd zakazu wwozu produktów mleczarskich z Ukrainy. Powodem jest oświadczenie ukraińskiego rządu, że w sytuacji blokady odpowie tym samym. Rzecz w tym, że eksport produktów mleczarskich z Polski do Ukrainy zamyka się sumą 50 mln. dolarów, natomiast import stamtąd jest niewielki, jego wartość to zaledwie 4,8 mln. dolarów, czyli ponad dziesięć razy mniej. Jeszcze raz widać, jak ważne jest, by w resorcie rolnictwa  zasiadali fachowcy a nie polityczni fajansiarze,  nominaci z koalicyjnego klucza, którzy mają nie tylko blade pojęcie czym zawiadują, a co niektórzy nawet tamburyna nie potrafią przytrzymać dobrze. Masło trzasło, można powiedzieć.

***

Agata Bąk, koordynatorka zespołu badawczego Invisible Woman in AI otrzymała tytuł “Osobowości Roku 2022” okręgu Lębork, przyznawanego przez redakcję orlenowskiego “Dziennika Bałtyckiego”. Rzecz w tym, że pani Agata nie istnieje, została wygenerowana za pomocą sztucznej inteligencji  przez pracownicę Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, która chciała sprawdzić, czy organizatorzy konkursu w ogóle weryfikują napływające zgłoszenia. Okazuje się, że nie. W tej historii rysuje się przynajmniej kilka puent: Pierwsza zamyka się w starym powiedzeniu „Kasa, misiu, kasa”, czyli nieważne kto, byle płacił za sms-y poparcia. Druga, że za kilka stówek możesz i ty zostać osobowością obajtkowego koncernu prasowego, zwłaszcza, że wielu chętnych nie ma, a poza tym  żadne nadzwyczajne przymioty nie są ci potrzebne, jedynie zmyślona legenda. No i ta trzecia, ku przestrodze: Dzięki sztucznej inteligencji wirtualny fałsz coraz trudniej odróżnić od  realnej prawdy. I wszyscy są zgodni, że jeśli nie podejmiemy  przeciwdziałań, ten stan będzie się tylko pogłębiać.

 

 

 

Najnowsze artykuły