Minął tydzień
Trzy mandaty na 1800 złotych i 21 punktów karnych otrzymał poseł Antoni Macierewicz, którego przyuważyli reporterzy TVN, jak jechał przez stolicę a przy okazji wyprzedzał na pasach, przekroczył linię ciągłą oraz, by porozmawiać przez komórkę, zatrzymał się w miejscu niedozwolonym. Rzecz jasna wielka afera to nie jest, niech rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie złamał przepisów. Raczej przypadek symptomatyczny: Otóż mimo niezbitych dowodów Macierewicz początkowo utrzymywał, że to wszystko jest jedno kłamstwo.
Ten gość to jest spec od tłumaczenia, gdy go złapią za rękę, że to nie jego ręka. Ale tym razem poszedł dalej i początkowo dowodził, że to w ogóle nie był on. Mógł mieć na myśli jakiś wytwór sztucznej inteligencji, gdyby nie to, że tak głupie tłumaczenia obrażają nawet ją.
***
Sławomir Mentzen, kandydat Konfederacji na prezydenta oświadczył, że jeśli go wybiorą odbierze odznaczenia Władysławowi Frasyniukowi, legendzie Solidarności, niezłomnemu bojownikowi podziemia antykomunistycznego, dzięki któremu tacy jak Mentzen, goście zupełnie bez właściwości, mogą mieć aspiracje znacznie powyżej ich jakichkolwiek kwalifikacji. Nie po raz pierwszy niestety owsiki atakują.
***
Państwowa Komisja Wyborcza stosunkiem głosów 5 do 4 odebrała PiS subwencję partyjną w tej kadencji sejmu. To kara za wykorzystywanie jak swoich państwowych pieniędzy w kampanii wyborczej przez październikowymi wyborami do Sejmu w ubiegłym roku. W grę wchodzi strata 75 milionów, czyli niewąska. Prezes PiS już oświadczył, że to nieuzasadniona decyzja upolitycznionej PKW. Zapomniał jedynie dodać, że upolityczniona została po tym jak PiS zmienił przepisy i wyrugował stamtąd sędziów na rzecz politycznych nominatów.
PiS złożył w sprawie cofniętej subwencji skargę do Izby Kontroli nadzwyczajnej Sądu Najwyższego, ale to raczej nic nie zmieni, gdyż ta izba w świetle prawa międzynarodowego nie jest sądem, tylko grupą przebierańców i minister finansów, który trzyma kasę, jej wyroków nie uznaje. Tak że było słuchać Beaty Szydło, gdy mówiła, że wystarczy nie kraść.
***
Były kapelan Solidarności, ksiądz Stanisław S. oskarżany o pedofilię, został wydalony z kapłaństwa. Decyzję podjął Watykan, bo przed cywilnym sądem jego czyny z lat 90. przedawniły się w 2013 roku. Czynów pedofilskich ksiądz S, dopuszczał się… m.in. podczas spowiedzi swych ofiar. Widać stary dowcip o grzechomierzu potraktował nazbyt dosłownie.
***.
Byłemu posłowi PO i wiceministrowi zdrowia Sławomirowi Neumannowi prokuratura zarzuca, że w czasach poselskich przytulił niezgodnie z prawem 700 tysięcy złotych. Jemu już nie trzeba cofać immunitetu, w odróżnieniu od posła Łukasza Mejzy z PiS, który zdaniem śledczych zataił fakt półmilionowej pożyczki i nawet nie chce powiedzieć od kogo. Obaj panowie wierzą w swoją niewinność, różnica polega na tym, że za poprzedniej władzy prawdopodobnie tylko ten pierwszy byłby w prawnym kłopocie. A dziś bez różnicy, co świadczy o tym, że nasz wymiar sprawiedliwości powoli, acz nieuchronnie dochodzi do siebie po demolujących ciosach Zjednoczonej Prawicy.
***
Okazuje się, że grzechy Ryszarda Czarneckiego ciągną się nie tylko za nim. Oto komornik ściągnął z PiS karę wynoszącą 100 tysięcy złotych za to, że sztab byłego europosła PiS w ostatniej kampanii do Europarlamentu wieszał jego plakaty w Ostrowie Wielkopolskim po uważaniu, czyli bez wymaganej zgody miejscowego zarządu dróg powiatowych. Nie uważał natomiast za stosowne uiścić nałożonej nań kary. Wobec tego komornik ściągnął najpierw połowę sumy z konta PiS, po czym partia doszła do wniosku, że wyjścia nie ma i uregulowała całość. Jak wiadomo (patrz wyżej) w PiS się ostatnio nie przelewa, dlatego pojawiły się doniesienia, że teraz partia będzie się domagać od Ryszarda Czarneckiego zwrotu zasądzonej sumy.
Był kiedyś czarnym koniem w stajni PiS, zanim nie wylądował na czarnym polu. W realnej perspektywie rysuje się przed nim czarny chleb i czarna kawa…