Minął tydzień

Pisowska szczujnia wszelkiej maści przypuściła frontalny atak na WOŚP i prezesa fundacji Jurka Owsiaka, co jest łajdactwem podwójnym zważywszy na fakt, że w tym roku fundacja zbiera na pomoc dla dzieci chorych na nowotwory. I wydawało się, że to jest płaszczyzna poza jakimkolwiek sporem.  Przez 8 lat rządów robili wszystko, by udowodnić WOŚP jakiekolwiek nieprawidłowości, nie udało się takich znaleźć, więc dziś sięgnęli po broń inwektyw, kłamstw i oszczerstw.

W regionie w awanagardzie oskarżycieli znalazł się poseł Janusz Kowalski, który poucza jak powinna działać fundacja. Szkoda, że swoich cennych uwag poskąpił w momencie, gdy w regionie pod jego bokiem konstytuowała się fundacja Ex Bono, która bez żadnego doświadczenia, z prezesem słupem – prywatnie wujkiem politycznej koleżanki Kowalskiego opolskiej radnej  Małgorzaty Wilkos – wygrała konkurs na pomoc dla ofiar przestępstw i na ten cel  zainkasować miała w transzach 9 milionów. Konkurs, który nadzorowali jego polityczni koledzy z Ministerstwa Sprawiedliwości. W efekcie ExBono musiała oddać część już przekazanej kasy, gdyż nie była w stanie podołać obowiązkom. W efekcie poszkodowani w regionie zostali bez pomocy, bo fundacje, które na Opolszczyźnie zajmowały się nimi od lat nie dostały na ten cel ani grosza.

Poseł Kowalski jest w również w gronie polityków PiS kwestionujących wydatki WOŚP dla powodzian. W związku z tym fundacja przesłała im dokumentację z zestawieniem wydatków dla poszkodowanych w wyniku żywiołu. Oczywiście poseł Kowalski chętnie dzielił się swoimi wątpliwościami, ale jakoś nie słychać, by był skłonny podzielić się odpowiedzią z fundacji. No więc zrobimy to za niego: WOŚP udzielił powodzianom pomocy w wysokości ponad 39 milionów z tego ponad 32 miliony pochodziły ze zbiórki publicznej na ten cel. Za te pieniądze fundacja wysłała do powodzian 41 tirów z wodą, dostarczyła 1060 myjek ciśnieniowych, 1000 reflektorów, 800 agregatów prądotwórczych, 1555 osuszaczy, 4997 nagrzewnic, 1564 grzejniki. Ponadto wyposażyła punkt sanitarny w Lądku Zdroju, przekazała też mobilny tomograf komputerowy dla Szpitala Powiatowego w Nysie i zakupiła dlań nowy aparat, w sumie wydała na nie 5 milionów złotych. Dyrekcja szpitala w Nysie potwierdziła przyjęcie z rąk WOŚP pomocy łącznie za 19 milionów złotych. WOPR w Nysie wystosował podobne pismo również podkreślając dużą pomoc jaką otrzymał od Orkiestry.

Efekt nagonki na Jurka Owsiaka przynosi jednak efekty w postaci gróźb śmierci i różnych form mordu. Zdaje się, że polityczne populistyczne wampiry łakną kolejnej, po prezydencie Adamowiczu, dawki krwi.

***

Jeszcze a’propos WOŚP, Jurka Owsiaka i posła Kowalskiego. Ten ostatni jest autorem nowego pisowskiego bon-motu: „To nie Owsiak zbiera na dzieci, tylko dzieci na Owsiaka”. Jest taka teoria, zdaje się bardzo popularna w jego kręgach, że jeśli kłamać, to z grubej rury. Tak, żeby adwersarzy zatkało. Tu ten efekt został osiągnięty. Taka rada dla posła Kowalskiego: Jeśli ktoś nurza się w szambie kłamstw, dla własnego dobrostanu powinien jednak uważać, by zbyt często się tym gównem nie zachłystywać.

***

PiS w swojej narracji wrócił do motywu lodówki. Jednak wmawianie Polakom rosnącej drożyny raczej nie wytrzymuje zestawienia z faktami. Co prawda inflacja ciągle utrzymuje się powyżej celu inflacyjnego i jeszcze w pierwszych miesiącach roku z uwagi na częściowe odmrożenie cen energii ma jeszcze wzrosnąć do 5,6 procent, po czym według fachowców zacznie gwałtownie spadać. Średnia inflacyjna w pierwszym roku rządów Koalicji 15 października, czyli w 2024 wyniosła 3,7 procent, podczas gdy w ostatnim roku rządów PiS, czyli w 2023 wynosiła ponad 11 procent. Wyraźnie lodówka ze zdjęciem Tuska jest więc bardziej do strawienia niż ta stara ze zdjęciem Kaczyńskiego.

Trzeba jednak przyznać, że pisowcy dwoją się i troją, by wrażenie było odwrotne. Na przykład poseł Michał Wójcik zarzuca, że za rządów Tuska o kilkadziesiąt procent wzrosły ceny kawy i czekolady. Tyle, że kakaowce i krzewy kawy nie znajdują się w strefie upraw polskiego rolnictwa. Taki mamy klimat, więc zarzucanie wzrostu ich cen Tuskowi jest albo robieniem idiotów z publiki albo też poseł Wójcik sam udaje kretyna. No chyba, że udawać nie musi.

***

Prof. Jan Żaryn poprzedni prezes Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej kupił nieruchomość na potrzeby przyszłego muzeum za 21 milionów złotych, która to miejscówka na muzeum się nie nadawała i trzeba było kolejne 10 milionów wpakować na jej adaptację. Ale to nieważne, ważne, że profesor Żaryn odkupił budynek  od pewnej spółki, którego prezesa trudno było odnaleźć audytorom nowych władz Instytutu. Znaleźli go dopiero po żmudnych poszukiwaniach wśród pensjonariuszy jednego z łódzkich domów pomocy społecznej. Był nim bezrobotny inwalida na wózku.  Dziś, jak pisze tygodnik „Polityka”, który ujawnił sprawę, prof. Żaryn nie przypomina sobie okoliczności podpisania umowy z tym klasycznym słupem. Jak również dlaczego osoba prezesa nie wydala mu się podejrzana. No ale będzie sobie musiał coś przypomnieć na użytek organów ścigania.

Okazało się też, co już w tej sytuacji żadnym zaskoczeniem nie jest, że pieniądze otrzymane od Instytutu tajemnicza spółka kierowana przez pensjonariusza DPS zamieniła na sztabki złota, po czym zniknęła wraz z samym kruszcem. Naturalnie zostawiając prezesa na garnuszku pomocy społecznej.

Za czasów prezesury prof. Jana Żaryna Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej przede wszystkim myślał o nieruchomościach. Bo większość swoich dotacji przeznaczył na zakup lokali dla organizacji głównie związanych z prawą stroną sceny politycznej. Oznacza to, że miliony złotych, w sumie 102, poszły głównie na zakup 59 nieruchomości, w tym jednej kwatery cmentarnej za 100 tysięcy, która miała się stać mogiłą zbiorową dla dzieci nienarodzonych.

I to by się zgadzało, myśl narodowa bowiem od lat zasadza się u nas przede wszystkim na zapewnieniu sobie przez rodaków własnych czterech kątów. Różnica polega na tym, że ta kreowana w instytucie kierowanym przez prof. Żaryna, dotyczyła publicznych pieniędzy. Gdyby ktoś miał wątpliwości, chodzi tutaj o Instytut w Polsce, a nie jakimś odległym bantustanie

***

Nie milkną echa absencji pana prezydenta Dudy, który wolał się szykować na narty niż przyjąć zaproszenie rządu na uroczystą inaugurację polskiej prezydencji w Unii Europejskiej, która miała miejsce w Teatrze Wielkim. Zwolennicy pana prezydenta sarkastycznie komentują, że nie warto było tracić czasu na koncert przypominający „Warszawską Jesień” i rozumieją, że pan prezydent postanowił raczej wykorzystać dobre warunki śniegowe na stoku. Rzecz jasna pewnie większość rodaków dokonałaby podobnego wyboru, bo to było jednak co innego niż koncert o zielonych oczach i majteczkach w kropeczki uhuhuhu. Tyle, że większość nie jest głową państwa, które raz na kilkanaście lat ma okazję przejąć prezydencję w Unii. Ważny moment, nawet jeśli oznacza przewodnictwo głównie na poziomie ministerialnym.

Na wybory prezydenta Dudy niestety nic poradzić nie można. W końcu wytrzymaliśmy tyle lat, to i te kilka miesięcy do sierpnia nas już nie zbawi.

***

Wybory prezydenckie w Polsce odbędą się 18 maja a drugą turę przewidziano na 1 czerwca. Teraz już tylko trzeba czekać na decyzję Elona Muska, który wskaże Polakom, kogo mają wybrać.

***

W polskiej przestrzeni politycznej za sprawą uchwały PKW dotyczącej zwrotu części wyborczej dotacji dla PiS pojawił się spór. Dla części politycznej sceny uchwała ta jest oczywistą oczywistością, a dla części jest wewnętrznie sprzeczna. W związku z tym mamy dla wszystkich czysto teoretyczne ćwiczenie z logiki: Punkt 1 – Przewodniczący PKW sędzia Sylwester Marciniak powinien wpłacić zdaniem autora tej rubryki 10 tysięcy złotych na konto Towarzystwa Przyjaciół Putina. Punkt 2 – Nie ma przesłanek, by autor tej rubryki mógł od kogokolwiek tego żądać.

Czy to jest jasne, czy to jest niejasne? Czy pan Marciniak powinien zapłacić?

***

Jednym ze skutków wojny hybrydowej jaką prowadzi przeciwko Polsce Rosja i Białoruś jest zmuszenie rządu do zarządzania kryzysami, zamiast prowadzenia normalnej polityki rozwoju państwa. Afera wywołana przez prezydenta Dudę w kwestii przyjazdu na obchody rocznicy wyzwolenia Auschwitz premiera Netanjahu, który w ogóle się do Polski nie wybiera, dokładnie wpisuje się w ten sam kremlowski scenariusz. Oprócz kłopotliwej sytuacji dla polskiego rządu, który musiał na list Dudy zareagować, nie ma w tym ruchu prezydenta żadnej korzyści dla Polski. Są tylko straty wizerunkowe. Takiego niestety mamy prezydenta.

Najnowsze artykuły