Minął tydzień
Opolski radny i działacz PO Tobiasz Gajda na swoim profilu w mediach społecznościowych podzielił się radością i wzruszeniem związanym z otrzymaną nagrodą w plebiscycie Osobowość Roku nto w kategorii Polityka, samorządność i społeczność lokalna, za zajęcie I miejsca w mieście Opole.
Nagrodę za rok 2024 radny Gajda z tak wielką satysfakcją odebrał z rąk tego samego kierownictwa gazety, nominatów Doroty Kani, prawej medialnej ręki prezesa Kaczyńskiego, które rok temu w tym samym miejscu, tym samym laurem za rok 2023 uhonorowało posła Konfederacji Włodzimierza Skalika, najbliższego współpracownika Grzegorza Brauna. Można więc powiedzieć, że radny Gajda stanął ramię w ramię obok niego w tej samej galerii osobowości.
Co prawda dopiero co radny Gajda zażądał publicznie od Czasu na Opole, by prowadził cenzurę represyjną wobec Brauna i wstrzymał publikację rozmowy z nim, ale widać swoje apele bojkotowania tego środowiska radny najwyraźniej nie bierze do siebie.
W związku z nieukrywaną radością radnego Gajdy, że znalazł się w tak doborowym towarzystwie, proszę przyjąć gratulacje również od zespołu Czasu na Opole.
***
W ramach szukania czegokolwiek w mieszkaniówce, co mogłoby przykryć aferę z wykupem mieszkania komunalnego seniora przez Karola Nawrockiego za bonifikatę, która mu się nie należała, w zamian za zobowiązanie dożywotniej opieki, którego nie dotrzymał, PiS znalazł w stolicy rodzinę z sześciolatkiem, której jak twierdzi grozi eksmisja na bruk. Okazało się, żę o mieszkanie po babci starał się wnuk z rodziną, ale po pierwsze, przepisy nie przewidują, by mieszkanie komunalne mógł przejąć wnuk, po drugie, jego rodzina nie spełniała kryteriów dochodowych na takowe lokum, a po trzecie, nie reagowała na wezwania do jego opuszczenia, z powodu zamieszkania wbrew przepisom.
W tej sytuacji sprawa trafiła do sądu, jest wyrok o eksmisję, ale nie może być zrealizowany dopóki rodzinie miasto nie znajdzie innego mieszkania. Ergo: eksmisja na bruk jej nie grozi, bo prawo tego zabrania.
Kłamstwo to jest najwyraźniej immanentna część łańcucha DNA PiS-u.
***
Minister kultury przedstawił wyniki kontroli w Instytucie Pileckiego tworu z rozdania poprzedniej władzy. Okazało się, że na 220 pracowników tej naukowej instytucji naukowcy stanowili grono 16 osób. 40 osób władze Instytutu zatrudniły tuż po przegranych przez PiS wyborach 15 października. Ponadto Instytut wynajął w Nowym Jorku siedzibę na 15 lat z czynszem 10 milionów złotych rocznie, w której to siedzibie hula wiatr. Instytut na swoją siedzibę w Warszawie zakupił nieruchomość, która wraz z remontem kosztowała 100 milionów. Ponadto Instytut zakupił hotel w Szwajcarii, który miał się stać muzeum, i ten czas przyszły jest ciągle teraźniejszy.
Patron Instytutu najpewniej przewraca się w grobie, ale kto miał zarobić ten zarobił.
***
Kandydaturę Karola Nawrockiego wsparł osobiście przed I turą najpoważniejszy kandydat na prezydenta Rumunii George Simion, na wiecu w Zabrzu, Do Polski mógł on przyjechać przez przeszkód, w odróżnieniu od Ukrainy i Mołdawii, gdzie ma zakaz wjazdu z powodu kontaktów z agentami rosyjskiej FSB. Donald Tusk zauważył, że z tej wizyty na pewno Putin się ucieszy, co spotkało się z ripostą środowiska PiS, że Simion wcale nie jest prorosyjski. Zdaniem polityków tej partii reakcja premiera Tuska prowadzi do zakłócenia stosunków z Rumunią. Zdaje się, że tymi wzajemnymi odniesieniami na szczeblu władz obu krajów nie przejmuje się nie tylko Tusk, ale i sam George Simion, który nazwał polskiego premiera kłamcą i oszczercą, a nawet człowiekiem Putina. Czyli jeśli będą jakieś zakłócenia, to najwyraźniej z obu kierunków
Natomiast dla polskiego elektoratu wsparcie pana Simiona jest zdaje się tak istotne, jak ręcznik dla ryby. Nie będzie Rumun pluł nam w twarz, i przed wyborami nas mamił.
Jest jednak i pozytywny aspekt sprowadzenia do Zabrza Rumuna: Otóż przez swoją obecność przypomniał Polakom o co w tych wyborach w gruncie rzeczy idzie gra: Czy będziemy partnerami za Zachodzie, czy ruskimi onucami w Przywiślańskim Kraju, stawiając na zwolenników moskiewskich porządków takich jak Simion właśnie i jego polscy przyjaciele. Wybór należy do nas.
***
Gdy się wydawało, że kreacja putinowskich propagandzistów ma jednak swoje granice, ci poczuli się niedocenieni i udowodnili, że tak nie jest. Zarzucili mianowicie czwórce przywódców Zachodu, którzy odwiedzili Ukrainę, że podczas podróży zażywali narkotyki, czego dowodem miało być zdjęcie zmiętej papierowej chusteczki w sąsiedztwie prezydenta Macrona.
Oczywiście natychmiast mogli liczyć na wsparcie propagandzistów pisowskich, którzy dołożyli jeszcze ich zdaniem kompromitujący fakt, że Donald Tusk jechał do Kijowa w innym wagonie. Najważniejsze jednak, że w tym samym celu, w tej samej sprawie, a wizyta zakończyła się wspólnym oświadczeniem i wspólną telefoniczną rozmową z prezydentem USA na jednej kanapie.
Każdy kolejarz to powie, że nie ma znaczenia, w którym się jedzie wagonie skoro w tym samym kierunku. Zwłaszcza, gdy wagon jest tej samej klasy. A ten kto został na peronie i żal mu d…. ściska, tak z tego wszystkiego zobaczy na końcu najwyżej czerwone światło na końcu składu.
***
Bojówka w składzie Janusz Kowalski, poseł i Robert Bąkiewicz, zadymiarz, wdarła się do szkoły podstawowej na warszawskich Bielanach w asyście telewizji wPOlsce24, bo ktoś im powiedział, że dyrekcja poleciła zdjąć z klas godło państwowe. Zastraszyli uczniów i grono pedagogiczne, a gdy okazało się, że godła są na swoim miejscu zaczęli bredzić o zdejmowanych krzyżach, które też wisiały. Generalnie prowokacja się nie udała. Trzeba być idiotą, żeby pomyśleć, że dyrektor polskiej szkoły podejmie decyzję o ściągnięciu ze ściany polskiego godła. Zaalarmowany najazdem burmistrz Bielan wezwał do szkoły policję, ale dwaj pisowcy jajcarze nie poczekali na patrol..
Policja mogła być tu czynna, ale sanitariusze byliby w tej sytuacji bardziej a’propos.