Minął tydzień
Piosenkarz Ryszard Rynkowski na festiwalu w Opolu miał zaśpiewać swój stary przebój „Wypijmy za błędy”. Nie zaśpiewał, gdyż w drodze na koncert w stanie wskazującym był sprawcą drogowej kolizji, po czym oddalił się z miejsca wypadku. W życiu było inaczej niż w piosence: najpierw wypił, i to był błąd.
***
Na schedę selekcjonera polskiej reprezentacji po trenerze Probierzu zgłosił swój akces m.in. Miro Klose, legendarny napastnik ligi i reprezentacji niemieckiej. Zdziwili się znani komentatorzy sportowi, wypominając Klosemu, że jako reprezentant Niemiec kilkakrotnie odmówił im rozmowy w języku polskim, który zna, gdyż jak wiadomo wychowywał się w Opolu.
Wstydzić się polskiego chcąc kierować polską reprezentacją to trochę tak jakby pediatra nienawidził dzieci. Można, ale po co się męczyć.
***
Prokuratura wszczyna śledztwo w sprawie nabycia przez obecnego prezydenta-elekta Karola Nawrockiego i jego żonę kawalerki pan Jerzego, gdyż w tej transakcji „zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa”. Zdaniem prokuratury najemca mógł zostać wprowadzony w błąd przy zawieraniu umowy przedwstępnej sprzedaży nieruchomości i pełnomocnictwa. Czy tak było, to się sprawdzi. W każdym razie niezależnie od rezultatów śledztwa przynajmniej przez 5 lat Karol Nawrocki jako prezydent może spać spokojnie, czego nie można powiedzieć o przyszłej Pierwszej Damie, gdyż i ona w tej transakcji była przecież czynna.
***
Trzecia Droga Polski 2050 Szymona Hołowni i PSL-u się rozwidla. Wspólny polityczny projekt nie gwarantuje, że w przyszłości pokona poprzeczkę 8 procent potrzebnych koalicji do sejmowej reelekcji. Politycy PSL i Polski 2050 tłumaczą, że nic takiego się nie stało – partie umówiły się na wspólne listy przy 4 wyborach i właśnie te czwarte są za nami. Byliby w tym tłumaczeniu bardziej przekonujący, gdyby liderzy Trzeciej Drogi o rozwodzie poinformowali wspólnie, a nie każdy z osobna i jeden w reakcji na drugiego.
***
Rząd wycofał się z kontraktu na zakup 32 śmigłowców Black Hawk. Opozycja rzecz jasna podniosła wrzawę a załoga PZL Mielec domaga się wyjaśnień. Wyjaśnienia owszem są, otóż poprzednia ekipa zamiarowała zakupić Black Hawki nieuzbrojone, niestety dla wojska. Co oznaczało, że należało je doposażyć. Uzbrojenie cywilnych Black Hawków 70- Si kosztuje jednak drożej niż zakup uzbrojonej maszyny BH AH-60 i nikt nie rozumie, jaki w tym ekipa ministra Błaszczaka miała interes, bo budżet MON na pewno nie miał żadnego. Oprócz tego, że w 2023 roku PiS chciał mieć spokój przed wyborami a związki zawodowe z PZL Mielec naciskały rząd Morawieckiego na wojskowe zamówienia produkowanych tam cywilnych wersji maszyn.
Inny wątek tej afery jest taki, że na żadnym etapie przed zamówieniem tego szajsu z punktu widzenia obronności kraju nie protestowało samo wojsko. Taka to była bowiem spolegliwa szarża. Dziś poseł Błaszczak i jego otoczenie w sprawie zerwanego kontraktu na cywilne Blacki Hawki protestują już chyba tylko w kwestii własnej dezynwoltury. Można być nonszalanckim w bezsensownym wydawaniu państwowej kasy, ale ci są jeszcze na tyle głupi i bezczelni, że stają w obronie własnych poronionych pomysłów.
***
W Bielsku-Białej ktoś z obwodowej komisji wyborczej 160 głosów, oddanych na kandydata Trzaskowskiego (na 959 głosujących ) wrzucił do worka z głosami na kandydata Nawrockiego. Co okazało się, gdy sąd nakazał przeliczyć oddane tu karty do głosowania raz jeszcze. Coraz częściej wyborcy kandydata koalicji 15 października zadają sobie pytanie, ile jeszcze takich przekrętów w Polsce było i czy czasem głosując na Trzaskowskiego nie wybrali sobie Nawrockiego. Już dziś wiemy, że środowiska prawicowe miały w komisjach obwodowych nadreprezentację , a to za sprawą zmienionego przez PiS prawa, które pozwala obsadzać komisje komitetom, które zgłosiły akces w wyborach prezydenckich, zebrały w tym celu 1000 podpisów i nawet nie startowały, by zarejestrować kandydata zbierając na kolejnym etapie podpisów 100 tysięcy. Bo nie o to szło, a o możliwość obsadzenia swoimi ludźmi jak największej liczby komisji wyborczych. Jak raz w takich nadreprezentowanych komisjach gwałtownie w II turze rosła liczba głosów nieważnych z powodu zakreślenia dwóch krzyżyków oraz pomyłki z przekazywaniem błędnych wyników do systemu. O szemranej aplikacji, z której korzystały komisje w całej Polsce a PKW nie reagowało oprócz stwierdzenia, że to nielegalne, nie wspominając. .
Oczywiście można było słać protesty wyborcze do Sądu Najwyższego, ale tam rozpatruje je powołana przez PiS w tym celu Izba Kontroli Nadzwyczajnej, przez TSUE nie uważana za niezależny sąd. Neosędziowie tej Izby wiedzą, że jeśli prezydentem zostałby Trzaskowski, stracą pracę, bo ich Izba zostanie rozwiązana, są więc bezpośrednio zainteresowani wynikiem wyborów i na dobrą sprawę powinni się odsunąć od orzekania o ich ważności. No ale się nie odsuwają.
Powtarzające się „pomyłki” w liczeniu głosów dokładnie według tego samego klucza w różnych rejonach kraju nie wyglądają na przypadek. Już wiadomo, że wybory zostały skręcone, nie wiadomo tylko w jakiej skali i czy rzeczywiście zmieniłaby ona zwycięzcę. Można się o tym przekonać tylko i wyłącznie jeszcze raz przeliczając wszystkie oddane głosy.
I dlatego z powodów, o których wyżej pisowscy nominaci Izby Kontroli Nadzwyczajnej takiej decyzji nie podejmą.