Minął tydzień
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Społecznych Sądu Najwyższego zatwierdziła wyniki wyborów prezydenckich. Rzecz w tym, że Izba ta nie jest sądem, na co są stosowne wyroki TSUE, Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz połączonych trzech izb Sądu Najwyższego, czyli kolegów z pokojów obok. Wybory zatwierdziło więc grono pisowskich nominatów , czyli tzw. sąd na kaczych łapach, jak to określił prześladowany latami za trwanie przy zasadach praworządności sędzia Tuleya. Do końca nie wiadomo, jaki dokładnie jest wynik wyborów, ale to podobno nie ma już znaczenia.
Co prawda marszałek Hołownia wystąpił z inicjatywą, by w związku z fasadowością IKNiSS wybory zatwierdzała piętnastka legalnych sędziów SN najstarszych stażem, lecz podpisania stosownej ustawy odmówił prezydent Duda. Legalne gremium bez ustawy mogła też wskazać prezes SN Małgorzata Manowska, z tym, że ona też jest prezesem wybranym nielegalnie. W przypływie szczerości powiedziała nawet, że nie pójdzie przecież na rękę władzy, która chce ją pozbawić stanowiska.
Wobec czego marszałek Hołownia z braku decyzji legalnego sądu w sprawie wyborów skupił się na wyroku sądu jaki mu opozycja sprokurowała, pokazując, że rząd rządem, a ich zawsze będzie na wierzchu. Na tej podstawie już zadeklarował, że Zgromadzenie Narodowe zwoła i przysięgę od Karola Nawrockiego odbierze, choć osobiście uważa, że to lege artis nie będzie. Ale pan marszałek jak nie ma co lubi, to się chwyta tego co ma. I nawet pięknie to potrafi sobie i nam wytłumaczyć. Znaczy pięknie sobie, a nam pokrętnie.
W zamierzchłych latach 60-tych polonijny zespół Mały Władzio nagrał za oceanem rzewny hit o losach prezydenta Kennedy’ego -„Ubiegał się być prezydentem kraju bogatego”. Sądząc po okolicznościach materiał na balladę o prezydencie Karolu Nawrockim też ma niezły, choć nie tak drastyczny potencjał. Tylko Małego Władzia trzeba by może zastąpić sędziwym Janem.
***
Tymczasem marszałek Szymon Hołownia zabrał głos w sprawie swojej nocnej wizyty w mieszkaniu posła Adama Bielana z PiS, m. in. z prezesem Kaczyńskim. o którym to spotkaniu cynk przekazano dziennikarzom, bo najwyraźniej nie miało być ono tajne. A czym miało być, to się jeszcze pewnie pokaże. Marszałek w swym oświadczeniu sugeruje, żeby się nocną wizytą jednak nie ekscytować, gdyż były to jego okazjonalne konsultacje, a mocno późna pora i miejsce zapewne wynikały z natłoku obowiązków związanych z szykowaniem się do Zgromadzenia Narodowego, czyli zalegalizowania nielegalnego wyroku przebierańców z IKNiSS. Słowo „okazjonalne” może tu budzić pewien niepokój w gronie Koalicji 15 października, gdyż powszechnie wiadomo co czasem okazja czyni z człowieka.
Dla rządzącej koalicji nie nocne niektórych Polaków rozmowy powinny być jednak najbardziej zastanawiające, lecz reakcja ich wyborców, których komentarze na okoliczność zalały media społecznościowe. Otóż wynika z nich, że demokratyczny elektorat do swoich politycznych przedstawicieli nie ma zaufania za grosz. A elektoratu żadne personalne kombinacje raczej nie zastąpią. O czym na spotkaniu niezależnie od pory dnia mógłby coś opowiedzieć marszałkowi Hołowni były działacz Koalicji Obywatelskiej ze Śląska, Wojciech Kałuża, który w jedną noc zmienił polityczne barwy i po krótkim okresie prosperity jest obecnie trwale niewybieralny.
***
Bojówki Roberta Bąkiewicza na granicy z Niemcami odniosły skutek. Kompletnie sparaliżowały życie około 65 tysięcy Polaków, którzy na co dzień pracują w Niemczech. Niestety nie zastąpiły też niemieckiego popytu u nadgranicznych kupców, którzy żyją z niemieckich sąsiadów zza Odry. Bilans strat i zysków wypada zdecydowanie na niekorzyść nadgranicznych mieszkańców, czego nie można powiedzieć o politykach opozycji. Ci tuczą się migranckim hejtem do tego stopnia, że w końcu i polscy biskupi przerwali milczenie. Konferencja Episkopatu Polski zaapelowała do polityków, by nie wykorzystywali kwestii migranckiej w budowaniu politycznego poparcia. Co się jednak odbiło echem niczym groch o ścianę, czyli raczej niespektakularnym. No ale trzeba też uczciwie przyznać, że i sam apel był zredagowany z pewną taką nieśmiałością, z jaką onegdaj Anna Patrycy opowiadała w telewizyjnej reklamie o podpaskach na początku polskiej odnowy kapitalizmu.
***
W związku z tym, że obrońców granicy z Niemcami jest momentami więcej niż wysyłanych do Polski migrantów, pojawiła się konieczność ich multiplikowania. Na tej fali politycy Konfederacji donoszą dramatycznie o napaści czarnoskórych migrantów na sklep w Gubinie, co w ogóle nie miało miejsca. Natomiast europoseł PiS Patryk Jaki zamieścił zdjęcie Etiopczyków, którzy w stroju Adama biegną ulicą. Oburz europosła w komentarzu był jednak chybiony, bo zdjęcie przedstawiało nie nieobyczajnych członków a ofiary bandyckiego gangu.
Z jednej strony bronią granicy z Niemcami, ale stare niemieckie propagandowe metody przenikają do nich jak przez sito.
***
Światem prawniczym wstrząsnęła wieść, że sędzia Trybunału Konstytucyjnego, Krystyna Pawłowicz ze względu na stan zdrowia przechodzi w stan spoczynku. Z tym, że nie teraz lecz dopiero w grudniu. Trzeba podziwiać tę dalekowzroczność, która pozwala niektórym ludziom przewidzieć kiedy poczują się gorzej.
***
Według najnowszego raportu „Wiedza i postawy obywateli europejskich wobec nauki i technologii” prawie 40 proc. Polaków nie dostrzega ewolucji człowieka, 32 proc, uważa, że człowiek żył z dinozaurami, 52 proc. nie wierzy w zmiany klimatu, 50 proc. uważa, że wirusy pochodzą z laboratoriów rządowych i są wypuszczane by ograniczać naszą wolność, 45 proc. twierdzi, że lek na raka istnieje lecz jest przed nami ukrywany przez lobby farmaceutyczne, a 54 proc jest zdania, że nauka jest im niepotrzebna w życiu codziennym i nie ma na nie żadnego wpływu. Od poprzedniego badania w 2021 roku odnotowaliśmy wzrost niemal we wszystkich rankingach dotyczących negowania faktów naukowych.
To może być odpowiedź na wiele zjawisk w naszym kraju, których racjonalnie nie byliśmy dotąd w stanie sobie wytłumaczyć.