Minął tydzień [FELIETON]
Bartłomiej Ciążyński z Lewicy rzutem na taśmę wybrał się służbowym autem Polskiego Ośrodka Rozwoju Technologii, starego miejsca pracy, na wakacje do Słowenii mając już w kieszeni nominację na wiceministra sprawiedliwości. Po drodze zatankował jeszcze ze starej służbowej karty. I w ten sposób jego ministerialna kariera zakończyła się zanim jeszcze zaczęła. Ciążyński podał się do dymisji i zaczął splatać, że nie wiedział, iż służbowa karta tudzież samochód nie służą do prywatnych wojaży. Gdyby mówił serio, samokrytycznie by przyznał, że jest za głupi na ministra, a to było tylko głupie tłumaczenie się. W każdym razie dymisja została przyjęta, bo jak stwierdził premier, polityk może się mylić, ale wtedy musi ponieść konsekwencje swojej pomyłki. I taka jest różnica między Kaczyńskim a Tuskiem, że ten pierwszy broni ze swojego otoczenia aferzystów za miliony, a ten drugi nie ma dla nich litości, nawet jeśli przewalili w porywach kilkaset złotych.
***
A’ propos obrony swoich, prokuratura wydała nakaz aresztowania dla jednego z najbliższych współpracowników byłego premiera Mateusza Morawieckiego, byłego szefa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michała K., który jest oskarżony m. in. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Morawiecki zareagował wpisem o politycznej dintojrze. Prawdę mówiąc niewiele poza gołosłowiem pozostało mu argumentów, a wyczuwalna nerwowość jest co najmniej zastanawiająca. Tymczasem prokuratura stawia kolejne zarzuty podejrzewanym o wielomilionowe przewały publicznych funduszy w RARS, bo już nie dało się wymiatać pod dywan raportów CBA w tej sprawie, jak to się działo za czasów Morawieckiego. Michał K. zniknął z kraju i zostanie za nim teraz wysłany list gończy. Jeśli podejrzenia prokuratury polegają na prawdzie, trzeba przyznać, że K. miał za co się zamelinować gdzieś w świecie. A wywody Morawieckiego brzmią tak jakby się bał, że gościa jednak znajdą.
***
Skoro jesteśmy przy byłym premierze Morawieckim: w czasach jego kuriozalnego dwutygodniowego gabinetu z łapanki, gdy pazurami trzymali się władzy do ostatka mimo przegranych wyborów, zdążył jeszcze ustawić prywatno-publiczną spółkę, która miała za 14 miliardów złotych zająć się produkcją pocisków. Przy czym spółka tak została ułożona, że większościowy udziałowiec w postaci państwowej firmy miał mniejszościowy głos w zarządzie oraz zerową możliwość kontrolowania przedsięwzięcia. Tymczasem tylko państwowa firma w tym układzie w odróżnieniu od udziałowców prywatnych ma jakiekolwiek doświadczenie w produkcji zbrojeniowej. Zdaje się, że tam obowiązywała szersza strategia, znana z wielu innych aktywności ludzi poprzedniej władzy – swoich pośredników, którzy mogą kupić taniej, sprzedać drożej. Zwłaszcza, gdy koledzy decydenci gwarantują wyłączność na transakcję i określony wysoki zysk. To ta sama strategia respiratorów kupowanych u handlarza bronią, agregatów prądotwórczych kupowanych u producenta odzieży patriotycznej, antycovidowych przyłbic kupowanych od trenera narciarstwa itd. Itp.
***
W ramach rozliczeń po igrzyskach okazało się, że do Paryża w szerokim gronie działaczy sportowych niezwiązanych z dyscyplinami reprezentowanymi na igrzyskach znalazł się również znany polityk PiS Bogdan Poręba. Pojechał tam jako członek zarządu Polskiego Związku Badmintona, po czym gdy wrócił, od razu zrezygnował z tej funkcji. Może i uczciwiej by było zrezygnować przed wyjazdem i zostać w kraju, ale jak to mówią – Paryż wart jest mszy.
***
W TV Republika paskowy za deszczową nawałnicę nad Warszawą obwinił po połowie prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego i naturalnie premiera Donalda Tuska. Chyba jednak wiara w boską omnipotencję obu panów jest tam jednak mocno przestrzelona. Z drugiej strony nie ma się co dziwić, bo jak ktoś słusznie zauważył, gdyby Niemcy mieli u siebie taką TV Republikę, do dziś nie wiedzieliby, że przegrali wojnę.
***
Okazuje się, że spokojną przystań w Instytucie Pamięci Narodowej znaleźli oprócz płotek z poprzedniego stawu władzy, tak jak to się zadziało w Opolu, również grube ryby, m. in. była pani prezes Polskiego Radia oraz były prezes Polskiej Fundacji Narodowej. Naturalnie znalazły się dla nich dyrektorskie stołki. Instytut Pamięci, no to i pamiętają o kolegach.
***
Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej orzekł, że sejmowa komisja odpowiedzialności konstytucyjnej nie ma uprawnień, by rozliczać prezesa NBP, w związku z tym Adam Glapiński nie może zostać postawiony przed Trybunałem Stanu. Podziemne państwo PiS walczy.
***
Orlen przedstawił wyniki za pierwsze półrocze tego roku. Zysk firmy wyniósł 2,7 miliarda złotych i był pięć razy mniejszy niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Od razu do ataku ruszyła więc propagandowa machina PiS-u, z przekazem, że gdy zabrakło prezesa Obajtka sprawy kiepsko się mają. A i rzeczony były prezes wystąpił z podobną legendą, okraszoną radami dobrego wuja. Tyle, że to wszystko pic i fotomontaż. Po ogłoszeniu wyników akcje Orlenu spadły na giełdzie ledwie o 2,2 procent, bo akcjonariusze w odróżnieniu od politycznego nominata Obajtka, z którego Kaczyński zrobił menedżera, znają się na rzeczy i spodziewali się znacznie gorszego wyniku niż jest. Bo po pierwsze, wiedzą, że nie można porównywać sytuacji na rynku dzisiaj i tej sprzed roku. To se nevrati – jak mówią nasi czescy przyjaciele. Po drugie, zysk Orlenu został, zresztą tak jak przed rokiem, w dużej części przelany na fundusz solidarnościowy (było tego około 14 miliardów) i dzięki niemu płacimy wszyscy mniejsze rachunki za energię. Rok temu budżet państwa Orlenowi tę wpłatę wyrównał, w tym nie ma z czego, co miało oczywisty wpływ na wynik firmy. Już nie wspominając o rozkopanych inwestycjach, obajtkowskim spadku, takich jak Olefin III – wytwórni tworzyw sztucznych, która się od początku nie spina i jest pytanie czy w ogóle ją kontynuować. Bo choć kosztowała już miliardy, by ją dokończyć potrzebne są miliardy kolejne, które nie wiadomo czy w ogóle się kiedykolwiek zamortyzują. Jak Rów Kaczyńskiego na Mierzei Wiślanej.
Prezes Obajtek to żywy przykład na to, że wraz z utratą wpływów oraz funkcji nie tylko maski z ludzi opadają, ale czasem i gacie.
RUD