Musimy dbać o siebie i innych! Szczepienia w tym pomagają !

Materiał promocyjny Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Miasta Opola

Koronawirus dotyka nie tylko zwykłyc h ludzi , ale także młodych sportowców i sportsmenki . Do tego doświadczają go w zupełnie różny sposób, tak było w przypadku siatkarek Uni.

Obie przechodziłyście COVID19…
OLIWIA SIERADZKA: – Byłam chyba jedną z pierwszych dziewczyn w drużynie, które zachorowały. Pamiętam jak po meczu wróciłam i dostałam wysokiej gorączki. To trwało kilka dni, które spędziłam głównie w łóżku. Nie miałam na nic siły i ochoty. Sama choroba jednak nie była najgorsza. Gorszy był czas izolacji, który musiałam spędzić sama tylko i wyłącznie w domu. Brakowało mi kontaktu z koleżankami z zespołu, z przyjaciółmi i z bliskimi.
MARTA PAMUŁA: Ja miałam wynik pozytywny, ale nie było żadnych objawów. Musiałam jednak przesiedzieć na kwarantannie 16 dni, a dla zawodowego sportowca jest to nie lada
wyzwanie. To była bardzo długa przerwa od grania, która wpłynęła potem na moją formę.
Czym zajmowałyście głowę?
PAMUŁA: – Chyba przejrzałam całego Netflixa (śmiech). Przede wszystkim jednak bardzo chciałam wrócić do dziewczyn i do zajęć z nimi. Co prawda często wówczas rozmawiałyśmy, choćby przez telefon, czy też oglądałam jak trenują, ale to nie było to samo. Chciałam już po prostu zacząć znowu normalnie trenować.
SIERADZKA: – Miałam podobnie, choć już wcześniej, gdzieś tam się podświadomie przygotowywałam, że kiedyś i to mnie spotka. I tak jednak dużo myślałam nad tym wszystkim i już pod koniec kwarantanny przeżywałam, iż to tak długo się ciągnie. Nie widziałam końca i chyba przez tę niepewność bałam się, że będzie to trwało nie wiadomo jak długo…
Niepewność sytuacji jednak cały czas wam towarzyszyła?
SIERADZKA: Starałam się nie popadać w jakieś paranoje. Nie myśleć w ten sposób, np. jako o wielkim niebezpieczeństwie, bo to doprowadziłoby do jakichś innych chorób, do depresji. Dlatego też ważne było dla mnie nastawianie psychiczne. Nie ukrywam, iż nawet samo wyjście z domu po kwarantannie było dla mnie szokujące, ale w sensie pozytywnym, że wreszcie mam kontakt z innymi ludźmi. Bo chyba, przynajmniej w moim przypadku. najgorsza w tej pandemii była ta cała izolacja.
PAMUŁA: Kiedy słyszałam, że inne dziewczyny lub osoby ze sztabu mają dużo gorsze objawy niż ja, to pojawiały się myśli: czy, jak i kiedy to wpłynie nie tylko na moją formę sportową, ale i na życie w przyszłości. Ta choroba to wróg, którego nie znamy i nie wiemy co z nami będzie za parę lat w związku z nią.
To, że jesteście sportsmenkami miało duży wpływ na powrót do sprawności fizycznej?
SIERADZKA: – Tak, zdecydowanie. Tym bardziej, że brakowało bam bardzo ruchu. Mimo, że bliscy starali się np. dostarczyć ciężary, żebyśmy podejmowały jakąś aktywność fizyczną, to zdecydowanie nie było to, to samo co zajęcia w grupie, czy ruch na świeżym powietrzu. Faktycznie tak dużo ludzi myśli wówczas bardziej o najbliższych, aniżeli o sobie?
SIERADZKA: Ja wiem, że jestem młoda, mam silny organizm i dam sobie radę, ale mam też bardzo bliską mi osobę, która w przeszłości miała raka i szczególnie myślałam o niej, jak zareaguje w kontakcie z tą chorobą, jak sobie poradzi. Zdecydowanie Bardziej bałem się o nią.
PAMUŁA: – Oczywiście, że bardziej myślałam o rodzicach i dziadkach. I tutaj mając na uwadze najbliższych każdego z nas zachęcam wszystkich do szczepienia, tak byśmy nie myśleli tylko o sobie, ale i o ludziach dookoła.

Najnowsze artykuły