Na żądanie radnego Gajdy
Radny Opola Tobiasz Gajda, członek klubu PO, na okoliczność publikowanego w Czasie na Opole wywiadu z Grzegorzem Braunem, uznał, że to skandal. I byłoby wszystko w porządku, bo każdy ma prawo do swojego punktu widzenia, gdyby nie dodał, że „żąda” wycofania rozmowy.
W dyskusji on-line na temat medialnej obecności kandydata na prezydenta z ramienia Konfederacji Korony Polskiej radny przyznał, że on prowadziłby inną politykę medialną i że ”być może jeszcze będzie taka okazja”. No skoro tak, to przestrzegałbym pana radnego przed ręcznym sterowaniem treścią tego, co może, a co nie ma prawa się ukazać w mediach, choćby nawet medium samorządowym. Ono ma swoje ograniczenia rzecz jasna, ale nie do tego stopnia jakiego oczekiwałby radny Gajda.
Myślę, że mogę to powiedzieć w imieniu całego zespołu CnO: gdyby radny rzeczywiście wprowadzał tu swoje porządki, to z ludzi, którzy tu teraz pracują nikt by nie został. I nie musiałby nawet nikogo zwalniać. Ja na przykład po 38 latach w redakcji nto odszedłem, gdy tylko jej szefostwo w moim przekonaniu przekroczyło granice rzetelnego dziennikarstwa. I nie po to jestem w CnO, żeby jeszcze raz przeżywać tamte cenzorskie metody. Nawet PiS, w każdym razie w redakcji dziennika, w którym pracowałem, stosował o wiele mniej obcesowe niż radny Gajda środki nacisku. Przykład: gdy zamówiłem a Krzysztof Strauchmann napisał opublikowany świetny tekst o tym, jak ekipa ministra Czarnka z podpuszczenia Janusza Kowalskiego zrobiła z opolskich uczniów niemieckiego jako języka mniejszości zakładników swoich odniesień z Niemcami, po donosie posła na mnie do centrali, ta zareagowała inteligentniej niż dziś radny PO z Opola. Otóż nie kwestionowali samego tekstu, a jedynie jego… ilustrację na pierwszej stronie gazety. Wtedy na słowa wsparcia w obliczu nagonki Kowalskiego z opolskiego środowiska dziennikarskiego zdecydował się tylko Krzysztof Zyzik. Ale ja to nawet rozumiem, bo im czasy straszniejsze, tym odwaga rośnie w cenę, i rzecz jasna odwrotnie.
Rozmowa „CnO” z Grzegorzem Braunem, zwłaszcza w kontekście aktu zniszczenia wystawy Tęczowego Opola pod ratuszem wzbudziła sporo emocji. Dyskusja tym razem rozgorzała również w dziennikarskim środowisku. Zaczynem był wpis świetnego reportażysty TVP Andrzeja Buchowskiego, który na wstępie zacytował wybitnego historyka i znawcę terroryzmu, Waltera Laqueura : „Jeśli terroryzm jest propagandą poprzez czyn, to dziennikarze oraz telewizyjni reporterzy i operatorzy są najlepszymi kolegami terrorystów” .Pytanie, czy akt zniszczenia wystawy przez Brauna to w ogóle był czyn terrorystyczny, czy tylko przejaw wandalizmu nawiedzonego oszołoma. Czy gdy tego rodzaju żenujący manifest nazwiemy terroryzmem nie zabraknie nam słownika na określenie sytuacji, gdy ktoś podłoży bombę, albo wiedziony chorą ideą wjedzie autem w tłum ludzi?
Idee Brauna są nie tylko antytezą ich samych – gdy w imię wolności słowa zamazuje tablice, jednocześnie przecież neguje wolność wypowiedzi innej niż jego własna. One są o wiele bardziej niebezpieczne niż żałosne akty wandalizmu, z pomocą których stara się przebić do świadomości opinii publicznej. Obawiam się, że dla większości Grzegorz Braun to sympatyczny wariatuńcio, znany z podpalenia chanukiji w Sejmie, a nie z tego co wygaduje. To jest legalny kandydat na stanowisko prezydenta RP. I wydaje mi się, że to jest problem, którego nie załatwi Zakład Komunalny w Opolu poprzez odmowę wynajęcia mu sali. Jeśli na widok Brauna zasłonimy oczy, to on od tego nie zniknie.
Ręczne sterowanie mediami też tu nie pomoże, choć pewnym zaskoczeniem może być fakt, że zupełnie wprost mówi o tym akurat działacz Platformy Obywatelskiej. Panie radny Gajda, proszę uwierzyć: „Na żądanie” to pan może sobie stanąć na odpowiednim przystanku i machnąć na przejeżdżający autobus. A nie na CnO, w każdym razie nie w obecnym jego składzie.
Ryszard Rudnik
[fot. FB Tobiasz Gajda – Radny Miasta Opola]