Nasz człowiek witał nowego selekcjonera

Wybór nowego selekcjonera reprezentacji Polski momentami przypominał ciuciubabkę. Lista bardziej lub mniej prawdopodobnych kandydatów na selekcjonera reprezentacji Polski zapewne mogłaby wypełnić niemal cały alfabet. Petković, Klinsmann, Simeone, Bielsa, ale też Papszun czy Urban z Polski to tylko kilku najgłośniejszych potencjalnych zmienników Michniewicza.

Wszystko jednak kręciło się wokół dwóch Portugalczyków. I choć media obwieściły, że selekcjonerem będzie Bento, to fotoreporterzy na warszawskim lotnisku „przyłapali” wychodzącego z walizką z hali przylotów Santosa i to on ostatecznie przyjechał na selekcjonerską koronację. Temu wszystkiemu z bliska przyglądał się „nasz człowiek w Warszawie”, czyli prezes Odry i jednocześnie członek władz PZPN, czyli Tomasz Lisiński. I to jego zapytaliśmy o pierwsze wrażenia.

–  Wybór selekcjonera to kompetencja prezesa. Gdyby w procesie wyboru trenera kadry brał udział cały zarząd i doradcy, to byłoby tyle opcji, że pewnie nazwisko poznalibyśmy w tygodniu poprzedzającym mecz eliminacyjny kadry w Pradze – żartował Tomasz Lisiński.

Nie zgadza się on także z tymi, którzy uważają, że 68 lat Santosa to wada. – Według mnie jego bogate doświadczenie może być atutem, ale pod warunkiem, że otoczy się ludźmi młodymi, dając im przestrzeń do działania. Ma autorytet, którego reprezentacja narodowa bardzo dzisiaj potrzebuje. Bento czy Petkovic to były również bardzo ciekawe opcje. Czy lepsze? Tego już się nie dowiemy. Wierzę, że przy trenerze Santosie będzie miejsce do rozwoju dla młodych trenerów Polaków, którzy w przyszłości sami będą odpowiadać za prowadzenie kadry – dodaje Lisiński.

Portugalczyk CV ma wyborne. Karierę trenerską zaczynał jako asystent w Estoril-Praia w Portugalii. W latach 1998-2001 trenował FC Porto. Krótko był też w AEK-u Ateny, a następnie Panathinaikosie. W 2003 roku wrócił do ojczyzny, aby trenować Sporting. W jego CV widnieje także Benfica i PAOK. Ma olbrzymie doświadczenie reprezentacyjne. W latach 2010-2014 trenował Grecję, ale bez sukcesów. Tych doczekał się z Portugalią, zdobywając mistrzostwo Europy w 2016 roku oraz puchar za wygranie Ligi Narodów w sezonie 2018/19. Po mundialu w Katarze kontrakt z Fernando Santosem został rozwiązany za porozumieniem stron. Na mistrzostwach świata dotarli do ćwierćfinału, gdzie sensacyjnie odpadli z Marokiem.

Nas ciekawi, jakie ułoży sobie relacje z Lewandowskim, który w naszej reprezentacji jest odpowiednikiem Ronaldo w Portugalii, a przecież pamiętamy, że podczas katarskiego mundialu Santos nie bał się posadzić super gwiazdora na ławce rezerwowych…

68-latek otrzyma umowę do końca eliminacji Euro 2024. W razie awansu kontrakt zostanie automatycznie przedłużony aż do eliminacji MŚ 2026. W kadrze Portugalii Santos zarabiał rocznie 2,25 mln dolarów, co w przeliczeniu na polską walutę daje około 11 mln złotych. PZPN ma płacić podobnie…

Najnowsze artykuły