Nie wygląda na to, by w Opolu trzeba było zwalniać nauczycieli

Minister edukacji Przemysław Czarnek ogłosił, że za 2-3 lata w Polsce trzeba będzie zwolnić z pracy 100 tysięcy nauczycieli.- Nie wiem skąd minister wziął te liczby – komentuje Aleksander Iszczuk naczelnik Wydziału Oświaty opolskiego Ratusza.

– Tym bardziej, że minister Czarnek podkreślał, iż dotyczyć to ma przede wszystkim kadr w szkołach średnich, tymczasem w tym roku do szkół tego szczebla przyjęliśmy 1,5 rocznika, a kolejne półtora rocznika przyjmiemy od września 2023 roku – podkreśla naczelnik Iszczuk. – A to oznacza, że w liceach mamy zapewnioną obsadę klas na 4 kolejne lata, a w technikach na lat pięć.

Później szkoły podstawowe w Opolu również nie zwiastują jakiegoś demograficznego armagedonu. W tym roku opolskie podstawówki opuściło około 1500 absolwentów, w przyszłym będzie ich około 1600, w 2024 roku co prawda będzie ich o połowę mniej, ale potem w następnych latach ich liczba wzrośnie i ustabilizuje się na dłużej na poziomie  1200 uczniów. Oni w większości kontynuują naukę w Opolu, dodatkowo zasilają klasy absolwenci podstawówek z połowy województwa, którzy aplikują do szkół średnich w stolicy regionu. – Utrzymuje się również liczba pierwszoklasistów w opolskich podstawówkach, na poziomie 1200 uczniów rok w rok- podkreśla Aleksander Iszczuk.

Opolska oświata nie boryka się z nadmiarem nauczycieli a wręcz przeciwnie, z niedoborem. – Wielu z nich z konieczności pracuje na 1,5 etatu, a jeśli do tego w dwóch różnych szkołach – to tych etatów może być nawet więcej- przyznaje naczelnik Wydziału Oświaty. – Owszem, zawsze są jakieś odejścia z zawodu, ale to procesy głównie naturalne, związane z wiekiem emerytalnym i to zwykle niewymuszane, na życzenie samych zainteresowanych.

Niewykluczone, że zapowiedzi min. Czarnka skutkować będą zamykaniem szkół na wsiach i w mniejszych miastach. Na pewno Opola nie dotyczą.

Najnowsze artykuły