„Opole” dopłynęło do Islandii
Jacht dowodzony przez kapitana Andrzeja Kopytkę wyruszył w rejs na początku czerwca. Po pokonaniu 2000 mil morskich załoga wpłynęła w sobotę do portu w Rejkiawiku.
Pierwszym portem na Islandii, w którym gościła załoga „Opola” był Höfn.
– Postój w Hövn był dla nas okazją do chwili odpoczynku i czasem na krótkie acz intensywne zwiedzanie okolicy. Samo portowe miasteczko nie ma wielu atrakcji – lecz okazało się dobrą bazą wypadową do lądowej eksploracji regionu Vatnjökull – położonego w południowo wschodniej części wyspy u podnóża największego islandzkiego lodowca, od którego obszar przyjął swą nazwę. Najpierw jednak, zaraz po zawinięciu do portu załoga udała się na kąpiel do lokalnego zespołu basenów termalnych. Kompleksy tego typu są niezwykle popularne na Islandii i są obowiązkowym wyposażeniem każdej miejscowości.
Po wygrzaniu się w gorących wodach i saunowaniu ekipa ruszyła wypożyczonym autem w podróż do najpopularniejszych okolicznych fotostopach i shortwalkach. Perełką wśród wszystkich okazała się magiczna laguna lodowcowa Jökulsárlón – z której różnokolorowe olbrzymie growlery, odrywające się od cielącego się lodowca, mieniące się wszystkimi odcieniami błękitu wypełniają zatokę i pomału uchodzą krótkim kilkudziesięciu metrowym odcinkiem rzeki wprost do oceanu. Spływającym górom lodowym towarzyszą krystaliczne formacje lodowe, które wyrzucane są na sąsiednią czarną plażę zwaną Diamond Beach, tworząc niezapomniany, magiczny widok – niczym szlachetna biżuteria na atłasowej tkaninie w salonie jubilerskim. Po takim oszałamiającym widoku trudno było o coś równie atrakcyjnego – jednak i kolejne etapy przyniosły niezapomniane wrażenia: laguna Fjallsárlón, lodowiec Svínafellsjökull czy park narodowy Vatnajökulsþjóðgarð z bardzo imponującym, zbudowanym z ciosów bazaltowych wodospadem Skaftafell. Na koniec długiej – bo prawie pięciuset kilometrowej wycieczki została jeszcze jedna atrakcją – położony w bezpośrednim sąsiedztwie Hövn – półwysep Hvalnes z latarnią morską, czarnymi plażami i wioską Wikingów – stanowiącą w swoim czasie dekorację filmową, stworzoną na potrzeby produkcji o tych północnych wojownikach – opisywał w mediach społecznościowych kapitan Andrzej Kopytko.
W sobotę (6.07) „Opole” dopłynęło do portu w Rejkiawiku. W stolicy Islandii rozpocznie się finałowy etap podróży – rejs dookoła krainy gejzerów i wulkanów. Zdaniem Andrzeje Kopytki będzie to najbardziej emocjonujący fragment wyprawy, której zwieńczeniem będzie wpłynięcie za koło podbiegunowe:
– Nie chcielibyśmy stopniować wagi poszczególnych etapów, bo każdy etap ma swoje trudne i wymagające momenty, ale III etap jest wyjątkowy ze względu na cel jaki przed sobą postawiliśmy. Liczymy na wiele cudownych miejsc i spotkania z orkami, wielorybami, maskonurami i innymi bywalcami tych chłodnych terenów – mówi kapitan Andrzej Kopytko.
Trasa całego rejsu to ponad 4000 mil morskich. Powrót do Polski planowany jest na 31 sierpnia.
Fot. Andrzej Kopytko/FB