Ørganek w Opolu, czyli Starka, naleśniki i premiery [WYWIAD]

Ørganek będzie jedną z pierwszych wielkich gwiazd, która odwiedzi Opole po covidowej przerwie. 22 maja w Amfiteatrze koncert „Organek Opole”, który wypełnią utwory z repertuaru grupy Organek oraz największe festiwalowe przeboje w niecodziennych aranżacjach. Wśród gości pojawią się: Małgorzata Ostrowska i Wojciech Waglewski oraz uznani artyści młodego pokolenia: Kwiat Jabłoni, Mery Spolsky, Igo i The Pau.

Koncert poprowadzi Piotr Stelmach. Poniżej wywiad z artystą, który ukazał się w majowym wydaniu magazynu “Opole i kropka”.

WYWIAD Z ARTYSTĄ

– Nauczyciel angielskiego, powieściopisarz („Teoria opanowywania trwogi”), dyrektor dużego projektu jakim jest Męskie Granie. Lubi pan grać na wielu instrumentach jednocześnie…

– Przede wszystkim nie lubię się ograniczać, ale nie lubię też, gdy to mnie ogranicza się tylko do tego, do czego przyzwyczaiłem swoje otoczenie. Człowiek przez całe swoje życie się zmienia, zmieniają się również jego potrzeby i uważam, że należy za nimi podążać, realizować się. Dlaczego mamy tego nie robić? Dzięki realizacji swoich potrzeb stajemy się lepsi, spokojniejsi, bardziej spełnieni, a to przekłada się nie tylko na komfort naszego życia ale też na relacje z bliskimi.

– Przed pandemią mówił pan, że polska muzyka ma siłę. Jeśli tak, zaraz po koronawirusie powinna więc mocno stanąć na nogach. Rozmawiamy na okoliczność majowego koncertu w Opolu i obaj mamy nadzieję, że odbędzie się nie online tylko normalnie, w Amfiteatrze.

– Nie tylko głęboko w to wierzę, ale jestem tego pewien. Ludzie potrzebują kontaktów, wspólnego przeżywania emocji, bo dzięki temu czują się pewniej, mocniej. Koncert, spektakl, wyjście do kina, to wszystko przeżycia kolektywne, które budują lub wzmacniają nasze tożsamości, przynależność do jakiejś grupy. To czysta psychologia. Ludzie nigdy z tego nie zrezygnują. Nie da się tego zrobić online, dlatego jestem o to spokojny. Mam ogromną wiarę w to, że w Opolu spotkamy się w towarzystwie publiczności, bo bez niej koncerty nie mają sensu. Bez odbiorcy nie ma artysty.

– Zakładam, że się uda i Ørganka zobaczymy face to face. Z czym pan do nas przyjedzie?

– Z materiałem z nadchodzącej płyty, z dobrze znanymi przebojami, no ale przede wszystkim ze wspaniałymi artystami, z którymi oddamy hołd stolicy polskiej piosenki. Przywołamy wiele wspomnień, tych dalszych i tych bliższych, będziemy wspominać historię opolskiego amfiteatru. Zmierzyć się z tym wszystkim, to poważne i odpowiedzialne zadanie. Mam nadzieję, że czeka nas wieczór pełen uniesień i dobrej zabawy.

– „Bez publiczności nie ma zespołu i muzyki. Bez odbiorców można pozostać w sali prób. Nie ma wtedy sprzężenia zwrotnego i rozmowy, która toczy się na scenie między muzykami a publicznością. Nie ma spektaklu.” Jak zatem przetrwał pan te miesiące w zamknięciu, bo zacytowałem pana słowa?

– Poza jednym czy dwoma koncertami online prawie w ogóle nie koncertowaliśmy. Udała się tylko krótka seria koncertów pt. Organek w Nowym Świecie w momentach rozluźnienia reżimu od czasu do czasu. Poza tym skupiliśmy się na pracy w studio, z myślą, żeby domknąć płytę na wiosnę. Trzymamy się wiary, że latem wrócimy na sceny polskich miast.

– Męskie Granie muzycznie wytyczało nowy kierunek? Zaprowadziło polską muzykę na wyższy poziom?

– Na pewno wprowadziło nową jakość w kwestii produkcji festiwali w Polsce oraz promocji polskich artystów. Czy dzięki MG polska muzyka wspięła się na wyższy poziom, tego nie wiem, ale to możliwe. Wysoki poziom i bardzo drobiazgowa selekcja artystów zapraszanych na festiwal z pewnością przyczyniły się do rozwoju rynku muzycznego w Polsce. To również doskonała dźwignia promocyjna dla wielu młodych artystów.

– Jak zacznę pracować na pełen etat i grywać tylko w weekendy, to wszystko straci sens. Muzyka stanie się hobby. Dlaczego tak pan myślał? Ludzie marzą, aby praca to było jednocześnie ich hobby!

– I właśnie teraz tak jest. Ja zwyczajnie nie chciałem pracować w szkole i grywać tylko w weekendy. Od czasów studiów dążyłem do tego, żeby muzyka wypełniała i budowała moje życie. I tak się stało. Chciałem się jej poświecić i z niej czerpać. To piękne i trudne życie, pełne wyrzeczeń ale nie wyobrażam sobie innego.

– Mówił pan kiedyś, że jeśli ludzie przestaną słuchać Ørganka, to on znajdzie sobie inną robotę. Rozumiem, że to oczywiście jeszcze nie ten czas? Jest ryzyko, że przekwalifikuje się kiedyś bardziej na pisarza niż muzyka?

– Nie sądzę. Nie piszę aż tak dobrze. Ale mam ambicję, żeby pisać i wydawać dalej. Ciągle się tego uczę, pracuję nad warsztatem i na pewno będę pisał dalej. Jeśli chodzi o muzykę, to na razie nie mam takiego pomysłu, by z niej rezygnować. Coraz bardziej się w niej spełniam.

– Pytam, bo napisał pan książkę „Teoria opanowywania trwogi”. Trochę pan musiał zaskoczyć swoje środowisko, bo to przecież nie jest biografia tylko pana mierzenie się z rzeczywistością swoich czasów.

– Tak, i dostałem trochę po głowie za nią. Okazało się, że rockman z gitarą nie powinien aspirować do świata, do którego niego nie przynależy. Mam tu na myśli kilku krytyków. Najważniejszy jest dla mnie bardzo pozytywna recepcja ze strony czytelników oraz znajomych pisarzy (również nominowanych do Nike), którzy mnie skomplementowali dodając mi sił. I tak, chciałem napisać książkę o swoim pokoleniu, o jego zapatrywaniach na rzeczywistość. Biografia byłaby jakąś straszną bufonadą w tym wieku. Nigdy mi to przez głowę nie przeszło.

– W książce chciał pan pokazać jak pozorne są nasze życia, a problemy banalne, sztampowe i przewidywalne. Dlaczego nie wolał pan pisać o czymś dla wszystkich milszym?

– Bo życie nie jest milsze. Jak powiedział Stasiuk, “życie to jednak strata jest”. Im jestem starszy, tym bardziej to rozumiem. Czas mnie nie oszczędza. Straciłem wiele ważnych dla mnie osób. W tej chwili przeżywam żałobę po mojej byłej dziewczynie, pięknej i mądrej młodej kobiecie, którą zabrał Covid. Tak, nasze życia są często pozorne. Strata to unaocznia, odziera z pozorów i wskazuje na to, co w życiu ważne. Drugi człowiek jest ważny, życie jest ważne, miłość jest ważna.

– Teoria opanowywania trwogi” kończy się puentą, że kluczem do szczęścia jest porozumienie i miłość. Pan znalazł tę puentę?

– Tak, dotknąłem jej, ale ciągle mi umyka. Ale żyję i oddycham. Życie nas ciągle zaskakuje.

– W czerwcu 2018 odebrał pan Nagrodę Stowarzyszenia Autorów ZAiKS na 55. Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu za „najlepszy tekst” – do piosenki „5 rano”. Czym dla pana są nagrody, bo trochę w karierze już pan ich uzbierał.

– Nagrody są ważne, szczególnie na początku drogi, bo utwierdzają nas w przekonaniu, że idziemy w dobrym kierunku. Dodają pewności siebie i bardzo inspirują do dalszej pracy. Im więcej człowiek zrobi, tym mniej o nich myśli. Oczywiście to zawsze miłe, bo łechce ego i skupia uwagę, a ponieważ artyści to egocentrycy, lubimy nagrody i uznanie.

– Jakie ma pan wspomnienia ze Stolicy Polskiej Piosenki?

– Bardzo miłe. Starka, naleśniki oczywiście, ale przede wszystkim udział w opolskich Premierach z zespołem Sofa w 2007 roku. Pamiętam jak ważny i stresujący to był występ. Zagraliśmy specjalnie w tym celu skomponowaną piosenkę pt. Szkoda moich słów. No i bardzo lubię Opole ze względu na jego urok. I to nie tani komplement, tylko szczera prawda. Wszyscy moi znajomi to wiedzą.

– Poważne myśli o muzyce zaczęły się od zespołu Sofa? Może pan opowiedzieć te studenckie początki?

– Początki Sofy to rok 2003. Zostałem zaproszony do współtworzenia nowego składu przez Adama Staszewskiego, z którym do dziś gram razem w swoim zespole, oraz Michała Bryndala (dziś Voo Voo). Na początku dużo improwizowaliśmy, ale na tyle skutecznie, że jeszcze bez wokalistki, jako zespół instrumentalny zostaliśmy zaproszeni na festiwal FAMA w Świnoujściu. Zaczęliśmy się rozwijać, grać pierwsze koncerty, aż w 2005 roku zostaliśmy dostrzeżeni przez KAYAX, który zaproponował nam kontrakt. Podpisaliśmy go, a nasza debiutancka płyta zdobyła Fryderyka w kategorii Nowa Twarz Fonografii. To był rok 2007. Reszta to historia. Trzy płyty oraz setki koncertów w Polsce i za granicą.

– Opowiada pan, że to wtedy, jeszcze przed Ørgankiem nauczył się wszystkiego.

– Bo to prawda. Wchodząc do Sofy byłem kompletnie zielony. Grywałem po jakichś jam sessions w mieście co jakiś czas. Sofa dała mi ogromne możliwości rozwoju. Zacząłem uczyć się pracy w studio, koncertowania, pisania tekstów, śpiewu. Rozwijałem też swoje umiejętności gry na gitarze. W tym czasie rozpocząłem również drugie studia na słynnym już Wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej na Akademii Muzycznej w Katowicach. Bez Sofy nie byłoby Organka. Tego jestem pewien.

– A autorytety? Z nimi łatwiej żyć. Proszę wymienić swoje?

– Przeżywamy olbrzymi regres w tym zakresie. Autorytety są dewaluowane albo narzucane nam siłą. Jesteśmy również świadkami pogłębiającego się podziału społeczeństwa. Każda ze stron chroni i forsuje swoją wersję prawdy narzucając drugiej własnych bohaterów. Takim sposobem nie da się ich stworzyć, bo to zaprzeczenie ich sensu. Dzięki ogromnemu autorytetowi moralnemu i społecznemu zaufaniu, ta wybitne postaci powinne łączyć społeczeństwo ponad podziałami. Zbyt mało dziś takich ludzi. Moje autorytety to odważni i mądrzy ludzie, dzięki którym lepiej rozumiem świat. Pisarze, artyści i naukowcy, ludzie oświeceni i natchnieni ideą dobra i piękna.

– Pan z kolei jest autorytetem dla innych, np. mojej córki. Czuje pan, że to duża odpowiedzialność. Tysiące na pana patrzą i chcą naśladować.

– Oczywiście. Ta odpowiedzialność jest olbrzymia. I chociaż nie aspiruję do roli autorytetu, to bardzo serio traktuję kontakt ze słuchaczami i czytelnikami. Sam prowadzę swoje profile społecznościowe i zawsze jestem otwarty na rozmowę. Właściwie to na tym kontakcie, dialogu, oparta jest moja cała działalność. Szukam porozumienia i tego, co nas łączy. Niczego oprócz zdrowia nam dziś bardziej nie potrzeba.

Fot Karol Kacperski

 

Dariusz Król

Znawca futbolu, pomysłodawca i były redaktor naczelny ogólnopolskiego tygodnika „Tylko piłka”. W przeszłości także dziennikarz tygodnika i dziennika Gazeta Opolska (m.in. kierownik działu sportowego). Obecnie redaktor magazynu „Opole i kropka” i Czasu na Opole, w których zajmuje się głównie tematami z życia miasta, historią i sportem.

Najnowsze artykuły