Picie w Polsce: za dużo, za często, za tanio
Z Dorotą Rutkowską, naczelnik Wydziału Polityki Społecznej UM w Opolu rozmawia Ryszard Rudnik.
– Paradoksalnie afera z wysokoprocentowymi saszetkami przypomniała o problemie alkoholowym w Polsce, o którym na co dzień nie pamiętamy. Mnie najbardziej zaskoczył nie pomysł alkosaszetek do złudzenia przypominających niewinne musy, a fakt, że codziennie Polacy kupują 3 miliony tzw. „małpek”, z tego milion przed dwunastą, czyli armia rodaków jest dzień w dzień pijana w pracy.
– Niestety, i nie są to ludzie z tzw. marginesu, czy obszaru pomocy społecznej, lecz bardzo często ludzie na stanowiskach, wykształceni. Alkoholowy problem dotyczy też tych sfer: prawników, lekarzy, architektów…
– W ubiegłym roku wydaliśmy na wódkę według GUS 16,8 miliarda złotych a na piwo jeszcze więcej, bo 22,8 miliarda…
– Skoro przeciętny Polak spożywa rocznie około 12 litrów czystego spirytusu, w tym mężczyźni ponad 18 litrów a kobiety 5,6 litra, to sumy wydatków na alkohol muszą być imponujące. Przy czym część rodaków w ogóle po alkohol nie sięga, chociaż u nas ten odsetek jest bardzo mały i wynosi zaledwie 8 procent. W Opolu koncesja ze sprzedaży napojów alkoholowych jest dochodem gminy. Z tych pieniędzy miasto prowadzi działania profilaktyczne. W 2020 roku dochód miasta z koncesji alkoholowej wynosił około 3 milionów, a dzisiaj jest na poziomie 6 milionów.
– Dwukrotny wzrost w ciągu czterech lat, z czego on wynika, czy tylko z tego, że spożywamy więcej?
– Spożycie, to jest wypadkowa wielu czynników, są różne przyczyny: efekt pandemii, rosnących problemów, z którymi ludzie się borykają i szukają zapomnienia w alkoholu. Ale widoczny jest też wzrost świadomości płynących zeń zagrożeń. W Miejskiej Komisji Alkoholowej o ponad 100 procent w tym samym czasie wzrosła liczba zgłoszeń i wniosków, zazwyczaj przedstawicieli rodzin o objęcie leczeniem alkoholowym jednego z jego członków.
– Tak można?
– Oczywiście, nawet trzeba. Bardzo często jest tak, że wśród małżonków jedna osoba pije a druga jest współuzależniona i nie wie jak sobie z tym poradzić. Próbuje różnymi metodami: perswazją, szantażem próbami odejścia, rozwodem. Ale żeby podjąć leczenie, trzeba zrozumieć swój problem. Tylko część osób to rozumie. Czasem osoby uzależnionej od alkoholu pomaga konkretny bodziec. I takim bodźcem może być zgłoszenie do Miejskiej Komisji Alkoholowej, o to, by komisja zgłosiła do sądu wniosek o objęcie osoby leczeniem odwykowym bez jej zgody.
– I wtedy trzeba stanąć przed takim sądem?
– Trzeba, i sąd może nakazać podjęcie leczenia. Natomiast problem tkwi w naszych przepisach, które zupełnie w tej sferze nie przystają do zmieniającej rzeczywistości. Często nawet gdy sąd zobowiąże kogoś do podjęcia leczenia, on je podejmuje, po czym rezygnuje po dwóch dniach i w zasadzie temat jest zamknięty.
– Czyli trzeba by iść powtórnie do sądu po kolejny wyrok o przymusowym leczeniu?
– I tak się dzieje, mamy osoby, które mają po kilka takich sądowych wyroków. Mamy też grupę osób, którym wystarcza jedna wizyta w sądzie, ale i takie, na które już nic nie działa. To ich wybór, dlatego w statystykach przeciwdziałania alkoholizmowi widzimy bardzo duży wzrost zgonów z przedawkowania alkoholu. W 2021 roku w Polsce zanotowano 14048 takich przypadków.
– Według statystyk 35 procent z nas upija się przynajmniej raz w miesiącu.
– To bardzo dużo, ale jeszcze bardziej zatrważające są statystyki, które wskazują, że 15 procent dzieci do 15. roku życia upija się przynajmniej raz w miesiącu.
– A skąd oni biorą alkohol?
– Ktoś im ten alkohol sprzedaje. My w ramach działań profilaktycznych w mieście prowadzimy warsztaty dla dzieciaków, terapie dla rodzin, finansujemy terapie indywidualne. Zauważyliśmy, że sprzedawcy bardzo często nie są wyposażeni w kompetencje, mówię tu o kompetencjach miękkich, by odmówić sprzedaży alkoholu nieletnim. Ci ludzie się często awanturują, są agresywni, więc sprzedawcy dla świętego spokoju ustępują. Dlatego w listopadzie ruszamy z nową akcją powiązaną ze szkoleniem: przedstawiciele komisji alkoholowej we współpracy z organizacją pozarządową będą próbować kupić alkohol dla nieletniego w opolskich sklepach. Jeśli się okaże, że taka osoba alkohol kupi, w ślad za tym do sklepu wejdą odpowiednie służby. Po pierwsze, będziemy uświadamiać jakie są konsekwencje takiego procederu, a po drugie będziemy edukować w zakresie kompetencji miękkich, czyli jak odmawiać sprzedaży napojów alkoholowych nieletnim.
– Często nie sposób na pierwszy rzut oka określić wieku młodego klienta. Jakiś czas temu była taka akcja wizerunkowa, która poprzez zdjęcia uświadamiała, jak trudno odróżnić wygląd szesnastolatki od osiemnastolatki. Często ta pierwsza wyglądała na starszą.
– W razie wątpliwości trzeba prosić o okazanie dowodu osobistego, nie ma innego sposobu. Trzeba też pamiętać, że pomysłowość sprzedawców alkoholu wyprzedza przepisy, czego dowodem były saszetki z alkoholem, których produkcja spełniała przecież wszystkie obowiązujące dotąd przepisy. Problemem jest też sprzedaż alkoholu w Internecie, gdzie wystarczy tylko kliknąć ikonkę z napisem „mam 18 lat”, i oczekiwać na dostawę.
– Zgodnie z przepisami alkoholu w Internecie nie sprzedajemy.
– Teoretycznie zgodnie z przepisami koncesja na sprzedaż alkoholu dotyczy konkretnego miejsca. Natomiast bardzo łatwo jest kupić poprzez Internet zestaw kieliszków, do którego dołączany jest w gratisie dowolnie wybrany alkohol.
– A koncesję na alkohol w Opolu łatwo jest zdobyć?
– Wniosek o koncesję składa się do Wydziału Spraw Obywatelskich, który go analizuje, czy spełnia wszystkie warunki, czyli sprawdza się lokalizację względem placówek oświatowych, czy punkt spełnia wymagania lokalowe itp. Natomiast limit punktów sprzedaży alkoholu w Opolu na dziś nie jest wykorzystany.
– Jak bardzo?
– Jeśli o chodzi o gastronomię, to limit w Opolu obejmuje 630 takich punktów, natomiast jest ich 167. W sklepach limit sprzedaży alkoholu jest określony na poziomie 870 punktów, natomiast jest ich 245. Czyli na pewno sam obowiązujący limit nie jest tu barierą dla kolejnych koncesji.
– Coraz częściej samorządy zastanawiają się nad ograniczeniem sprzedaży alkoholu w konkretnych punktach miasta nocą.
– Tak zrobił Kraków, w Opolu też rozpoczęła taka dyskusja, natomiast konkretnych decyzji jeszcze nie ma.
– Mówi się o piciu w Polsce: za często, za dużo i za tanio…
– Jeśli chodzi o „za tanio” dzisiaj za przeciętną pensję kupimy o 160 procent alkoholu więcej niż jeszcze kilka lat temu. Nasza siła nabywcza rośnie zdecydowanie szybciej niż ceny wyrobów alkoholowych. I pewnie to też będzie temat do dyskusji ma poziomie rządu.