Pierwsza Polka w 2025 roku urodziła się w Opolu
4020 gramów i 59 centymetrów, Maja przyszła na świat w pierwszej minucie nowego roku w opolskim szpitalu.
– O palmę pierwszeństwa biją się trzy szpitale położnicze w Polsce, bo obok naszej placówki to jeszcze Warszawa i Łódź, ale jesteśmy niemal stuprocentowo pewni, że Maja wyprzedziła minimalnie swoich rówieśników – mówi Natalia Ochędzan, rzecznik prasowy Klinicznego Centrum Ginekologii, Położnictwa i Neonatologii w Opolu.
Szczęśliwymi rodzicami opolanki a dokładnie paczkowianki są pani Elżbieta i pan Adrian, którzy zgodzili się na wizytę w swoim domu i opowiedzieli o ostatnich miesiącach swojego życia.
– Mai się chyba specjalnie nie śpieszyło, bo termin porodu zaplanowany był na 18 grudnia 2024, a następnie dowiedziałam się, że powinnam urodzić w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Te jednak minęły i wtedy już po konsultacji z lekarzami poszłam do szpitala w piątek po świętach i czekaliśmy w przekonaniu, że poród nastąpi przed końcem roku – przyznaje z uśmiechem pani Elżbieta.
– Ja także byłem przekonany, że to wydarzy się szybciej niż w Sylwestra. To był rzeczywiście dla mnie okres stresujący, bo musiałem podróżować między Paczkowem a Opolem, tymczasem termin mijał. Wreszcie dosłałem sms, że dziecko urodzi się przed północą 31 grudnia. No to niewiele się zastanawiając wsiadłem w auto i przyjechałem na porodówkę. Tu dopiero zaczęły się emocje, bo kazano mi zostać w poczekalni, jak się okazało były to cztery długie godziny – przypomina pan Adrian.
– Godziny to były długie dla mnie – wtrąca pani Elżbieta. – W sumie cała akcja porodowa trwała kilkanaście godzin, tak często dzieje się w przypadku pierwszego porodu i w tym czasie było wiele trudnych momentów, które przeszłam, ale radość po zobaczeniu Mai były czymś nie do opisania – zaznacza pani Elżbieta.
– Po kilkunastu minutach po porodzie już byłem przy żonie. To niesamowite, bo trwało jeszcze „kangurowanie” i miałem możliwość to zobaczyć, jak wygląda ten pierwszy kontakt matki i dziecka „skóra do skóry”. Jakie to były emocje! Mogłem tez dotknąć dziecko – mówi z wypiekami na twarzy pan Adrian. – Za chwilę położne i pielęgniarki zaciągnęły mnie do pomocy przy ważeniu i ubieraniu naszej pociechy, to fantastyczne uczucie dla taty – dodaje.
Spis treści
Imię
Oboje rodzice od początku założyli, że wybiorą imię dziecku, które będzie raczej tradycyjne. Każde z ich miało swoje typy a ostateczną decyzję podjęli tuż po narodzinach. – Znaliśmy płeć dziecka i każde z nas miało swoją propozycję imienia. Jak zwykle sporo było doradców jak w każdej rodzinie. Każdy optował za innym imieniem choć nie ukrywam, że najwięcej osób opowiadało się za Hanią. Z mojej strony familii to już siódma wnuczka, a ze strony męża pierwsza – zdradza pani Ela, dodając, że nawet w szpitalu personel optował za Hanią.
– Ostateczna decyzja jednak należała do mnie i w sali poporodowej zdecydowałem, że będzie to Maja bowiem w mojej rodzinie jest już Hania, więc pomyślałem, że imię, które „chodziło za mną” przez kilka miesięcy nie było przypadkowe i jest Maja – mówi pan Adrian.

Szpital
Mimo, że rodzice pochodzą z Paczkowa to od razu świadomie wybrali opcję porodu a następnie zarejestrowania dziecka w Urzędzie Stanu Cywilnego w stolicy województwa. Co o tym decydowało?
– Od początku nastawiałam się, że będzie to Opole, bardzo dużo dobrego słyszałam o tym szpitalu także od moich znajomych i zarejestrowałam się na tamtejszą porodówkę. Ponadto szpital w Nysie był nieczynny ze względu na wrześniową powódź, więc wybór był jednoznaczny i musze przyznać, że rzeczywistość nas bardzo pozytywnie zaskoczyła. Począwszy od przyjęcia do szpitala, przez opiekę medyczną i zaangażowanie personelu do samego wyjścia ze szpitala – analizuje pani Elżbieta.
– Dla mnie to było fajne, że pozwolono mi przyjść do sali z dziewczynami, zostać tam dwie godziny a przecież to była noc, więc przeżycie było ogromne, bo nikt nie naciskał, nie wyganiał, pozwalał nam pobyć razem – ocenia ze wzruszeniem pan Adrian.
Jak przyznali rodzice zaproponowano im także wcześniej poród rodzinny, ale świadomie z tego zrezygnowali, by nie wywoływać dodatkowych emocji. Pani Ela także skorzystała ze szkoły rodzenia opolskiego szpitala, ale w wersji on-line. Jej zdaniem wszystkie materiały były bardzo obszerne i pomocne co pozwoliło jej przygotowywać się do porodu.
Dom
W przytulnym mieszkaniu w Paczkowie przez kilka miesięcy trwały przygotowania do przyjęcia nowego członka rodziny. Oboje rodzice wspominają ten czas z wielką radością. Przyznają, że dodawało im to pozytywnej energii i wzmocnienia więzi między nimi.
– Ja pracowałam do połowy ciąży, która przebiegła do końca bez żadnych problemów. Później już skupiłam się na odpoczynku i pomagałam Adrianowi w przygotowaniu domu. Co miesiąc kupowałam już ciuszki i wyposażenie dla dziecka – wspomina pani Ela.
– Ja byłem tym technicznym, a pracy okazało się sporo w domu. Najpierw szukanie a później składanie mebli, wymalowanie i przygotowanie pokoju dla dziecka zajęło mi sporo czasu – przypomina sobie pan Adrian.
– Muszę przyznać, że mąż zrobił nam niespodziankę. Jak przyjechaliśmy w pokoju czekały na nas kwiaty i piękny napis „Witajcie w domu” a dla Mai prezenty w łóżeczku. Byłam naprawdę wzruszona – przyznaje pani Ela.
Pierwsze dwa tygodnie życia Mai były bardzo spokojne. Dziecko śpi po kilka godzin. Budzi się regularnie na karmienie. Rodzice dzielą się wspólnie opieką zarówno przy przewijaniu, ubieraniu i kąpaniu dziecka. Pan Adrian wrócił do pracy a pani Elżbieta przez najbliższy rok będzie opiekować się dzieckiem w domu.
Pierwszej Polce 2025 i całej jej rodzinie życzymy wszystkiego dobrego dziękując za możliwość wizyty w ich domu.