Polski Fundusz Rozwoju broni Ireneusza Jakiego. W tle kancelaria współpracująca z PFR i Kowalskim

Ireneusz Jaki nie jest już prezesem WiK. Twierdzi, że „Sądy są po mojej stronie”. Jednak nie tylko one. Wydaje się, że ojciec Patryka Jakiego może liczyć też na rządowy PFR, Solidarną Polskę, a także kancelarię prawniczą współpracującą z Januszem Kowalskim. Tą samą, która ma członka w Radzie Nadzorczej WiK z ramienia Polskiego Funduszu Rozwoju.

 

Solidarna Polska i Ireneusz Jaki straszą Polskim Funduszem Rozwoju

PFR w zamian za pieniądze na rozbudowę oczyszczalni ścieków otrzymał od miasta 25 proc. udziałów w WiK. Miał być tzw. członkiem pasywnym czyli miał się nie wtrącać w działanie Spółki. Tak było do momentu wykrycia „Afery Jakiego”. Gdy tylko nad Ireneuszem Jakim pojawiły się czarne chmury PFR stał się bardzo aktywny. Opolscy politycy prawicy i prorządowe media zaczęli sugerować, że Fundusz może zacząć podejmować kroki. Skutkujące np. koniecznością zwrotu pieniędzy i innym trudnościami przy budowie oczyszczalni ścieków.  Po odwołaniu Ireneusza Jakiego te głosy się jeszcze nasiliły:

To, co się wydarzyło, określam mianem sytuacji kuriozalnej, „na rympał”. Odwołano nie tylko dwóch nominatów prezydenta, ale mimo sprzeciwu przedstawiciela PFR odwołano także prezesa zarządu. W tej sytuacji PFR może wystąpić do miasta o natychmiastową spłatę zobowiązania, a taki ruch, to jak słyszymy “gwóźdź do trumny spółki” – mówił Sławomir Batko, radny Solidarnej Polski

W takim samym tonie wypowiadał się Ireneusz Jaki i zaznacza, że PFR musi wyrazić zgodę na jego odwołanie,

Ustęp 14 w umowie spółki, gdzie urząd miasta otrzymał 100 mln z PFR-u, mówi wyraźnie, że odwołanie członka zarządu może się odbyć tylko za zgodą PFR-u. Takiej zgody nie było – podkreśla były prezes.

Odmiennego zdania jest Paweł Kawecki. Wg prezesa WiK Opole Rada Nadzorcza mogła zdecydować się na taki krok.

Jest taka uchwała siedmiu sędziów Sądu Najwyższego, która mówi o tym, że prawo zaskarżenia uchwały o odwołaniu członka zarządu nie przysługuje członkowi zarządu. Natomiast może to zrobić każdy inny organ spółki. Są jeszcze inne artykuły, zarówno w Kodeksie spółek handlowych, ustawie o gospodarce komunalnej i Kodeksie cywilnym, które rzutują na czytanie tego przepisu (o zgodzie PFR na odwołanie prezesa zarządu red). To moja opinia prywatna. Mówimy o tym, co się działo na Radzie Nadzorczej, my jesteśmy członkami zarządu. Otrzymaliśmy uchwałę Rady Nadzorczej, w której zaznaczono, że głosowanie było tajne, więc nie mogę się odnieść do tego, kto, jak i czy ewentualnie zgłaszał coś do protokołu, bo nie mam tej wiedzy – mówi Paweł Kawecki prezes spółki WiK.

PFR broni swoich?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie należy najpierw wyjaśnić czym jest Polski Fundusz Rozwoju. Na stronie funduszu możemy przeczytać, że „PFR to grupa instytucji finansowych i doradczych dla przedsiębiorców, samorządów i osób prywatnych inwestująca w zrównoważony rozwój społeczny i wzrost gospodarczy kraju”. Jednak PFR to instytucja powiązana z rządem. Na jej czele stoi bliski współpracownik Mateusza Morawickiego. Paweł Borys był kiedyś typowany na stanowisko ministra finansów w rządzie Morawieckiego. Wg informacji Onetu ma mieć władzę większą niż ministrowie i to on pilnował miliardów z tarczy antykryzysowej. W Opolu PFR ma swojego członka w Radzie Nadzorczej WiK. Wg umowy jednego tyle tylko, że jest to „ gorące” stanowisko. Członek zmienia się ilekroć wokół Ireneusza Jakiego pojawiają się nowe informacje na temat mobbingu w spółce.

Od maja, czyli od momentu wybuchu „Afery Jakiego” w Radzie Nadzorczej zasiadało już czterech przedstawicieli PFR. Ich kariera nie trwała zwykle długo, zwykle kilka tygodni. Ostania zmiana nastąpiła 4 listopada. Tego dnia ze stanowiska zrezygnował Jarosław Szewczyk. W niedzielę o 17:00 do Zarządu spółki wpłynęło pismo, że zastąpi go Łukasz Sieczka. W poniedziałek miało się odbyć głosowanie nad odwołaniem Ireneusza Jakiego, który jest ojcem byłego wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego.

Pracownicy kancelarii współpracującej z Januszem Kowalskim w RN z ramienia PFR

RKKW – KWAŚNICKI, WRÓBEL & Partnerzy to kancelaria, z której wywodzi się dwóch z czterech członków Rady Nadzorczej powołanych przez Polski Fundusz Rozwoju. Są nimi dwaj ostatni członkowie Jarosław Szewczyk i Łukasz Sieczka. RKKW współpracowała też posłem Januszem Kowalskim przy nowelizacji Kodeksu Spółek Handlowych. Spółką prawa handlowego jest m.in. Wodociągi i Kanalizacja w Opolu. Ta sama, w której Radzie Nadzorczej zasiadali, bądź zasiadają pracownicy RKKW z ramienia Polskiego Funduszu Rozwoju. Nazwisko Janusza Kowalskiego nie pojawia się przypadkowo. Od lat wiadomo, że obecny wiceminister rolnictwa jest jednym z najbliższych współpracowników Patryka Jakiego, który prywatnie jest ojcem odwołanego prezesa WiK

RKKW to też kancelaria, której pracownik Hubert Pogorzelski stał na czele komisji badającej na  zlecenie Ireneusza Jakiego mobbing w spółce. Komisja po pierwsze była nielegalna, bo nie można było jej stworzyć jednoosobowo. Po drugie zbadała niewielu pracowników. Co ciekawe bronili oni byłego prezesa, co jest sprzeczne m.in. z raportem PIP, który potwierdził mobbing i był miażdżący dla Jakiego.

Patryk Jaki broni i straszy

Sprawą mobbingu w lipcu zajął się również TVN 24. Podczas pracy nad materiałem, redaktor Iga Dzieciuchowicz poprosiła o komentarz w sprawie Ireneusza Jakiego. Zamiast niego na rozmowę umówił się Patryk Jaki. Doszło do niego w Ministerstwie Sprawiedliwości, w którym europoseł nie pracował od trzech lat. Podczas spotkania, Dzieciuchowicz miała zostać poproszona o wyłączenie dyktafonu:

Upewnia się jeszcze, czy na pewno nic nie nagrywam. Chce wytłumaczyć mi kulisy wojny w WiK po to, byśmy potem, jak zaznacza, nie ciągali się po sądach. Ma dokumenty – relacjonuje Iga Dzieciuchowicz w swoim tekście „Pracownicy oskarżają prezesa wodociągów o mobbing. Ojca broni Patryk Jaki”.

To jeszcze nie koniec?

Ireneusz Jaki zapowiada, że tak łatwo nie odpuści walki o swoje stanowisko. Podczas konferencji prasowych odgraża się, że będzie w sądzie zaskarżał decyzję Rady Nadzorczej.

Będę podejmował kroki prawne dotyczące szykanowania mojego wizerunku i doświadczenia. Minęło właśnie 40 lat mojej pracy zawodowej. Nigdy nie miałem przez ten czas takich sytuacji, spraw w sądzie czy wizyt inspekcji pracy. Sądy są po mojej stronie – stwierdził ojciec byłego wiceministra sprawiedliwości.

Najnowsze artykuły