Poseł Witold Zembaczyński oblany w Końskich żrącą substancją

Podczas parodii debaty prezydenckiej TV Republika w Końskich obecny tam poseł Witold Zembaczyński został oblany nieustaloną na razie substancją chemiczną w tłumie zwolenników Karola Nawrockiego.

Dostałem po korpusie i po nogach, przez ubranie  – relacjonuje poseł Zembaczyński  – W pewnym momencie poczułem smród podobny do rozpuszczalnika, ale w pierwszej chwili nie skojarzyłem, że to coś wylano na mnie. Uświadomiłem to sobie chwilę potem, jak mnie to zaczęło piec, żreć.  Oni mnie tam szarpali, wyszarpywali kartki z pytaniami, z którymi tam przyjechałem, tłukli mnie tam – nie ma problemu. Ja byłem spokojny chciałem tylko usłyszeć odpowiedź ze strony Nawrockiego, na proste pytania, na przykład czy czerpał korzyści z czyjegoś nierządu. Zamiast odpowiedzi dostałem po korpusie i po nogach przez ubranie jakąś chemiczną substancją. Na izbie przyjęć szpitala w Końskich, przemyli mi te oparzenia, izolowali gazą. W tych samym przesiąkniętym chemią ubraniu wracałem do Warszawy  i poroznosiłem to świństwo po całym ciele. Efekt jest taki, że mam w wielu miejscach poparzoną skórę. Gdzie się nie dotknę – mam ogień. Siedzę teraz w mieszkaniu w Warszawie w slipach i nawet nie mogę nic na siebie włożyć, bo od razu pojawia się ból. Mam jakieś maści, czekam aż mnie to choć trochę odpuści. Tak mnie załatwili.

Poseł Zembaczyński podkreśla:- W żadnym wypadku nie chcę robić z siebie ofiary. Nie jechałem tam robić burd, chciałem tylko porozmawiać, uzyskać odpowiedzi na moje pytania, nic więcej.

Najnowsze artykuły