Poseł Zembaczyński przed biurem posła Kowalskiego: Maszyna dobrze naoliwiona pisowskim kłamstwem

Żądam przeprosin ze strony posła Janusza Kowalskiego a do dyrektora jego biura, pana Dydyńskiego,  wysyłam pismo przedsądowe z żądaniem sprostowania kłamstw na mój temat, a także zadośćuczynienia w postaci wpłaty 10 tysięcy złotych na konto WOŚP – stwierdził na konferencji prasowej przed biurem poselskim Janusza Kowalskiego w Opolu poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński.

Jego wystąpienie to reakcja na konferencję działaczy Suwerennej Polski 18 maja, podczas której zarzucili Zembaczyńskiemu nicnierobienie.

Przedstawili materiały graficzne  z kłamliwymi danymi dotyczącymi mojej pracy jako posła – podkreślił Witold Zembaczyński. – Znalazły się tam stwierdzenia typu „zero aktywności poselskiej”. Nie mogę na to pozwolić, żeby konfabulanci z Suwerennej Polski zmyślali w sprawie mojej pracy jako posła. Na tej konferencji dyrektor biura Kowalskiego, a Janusz Kowalski powinien mnie za to przeprosić,  używał kłamliwych stwierdzeń typu „zero aktywności legislacyjnej”, stwierdził, że nie chce mi się pracować, mówił o moim uczestnictwie w wycieczkach, które w ogóle nie miały miejsca. Jestem współautorem 43 uchwał i projektów ustaw, czyli dyrektor biura Kowalskiego, mówiąc, że jestem „zerem legislacyjnym”, kłamał. Wysłałem 612 interpelacji poselskich w sprawach obywateli, do rządu, najwięcej na Opolszczyźnie, jestem autorem 158 zapytań do rządu, żądając odpowiedzi na różne ich machloje, skierowałem też siedem zapytań w sprawach bieżących. Składałem poprawki do budżetu państwa na korzyść naszego regionu i za każdym razem poseł Kowalski i inni posłowie z PIS-u głosowali przeciw. Jestem autorem wielu kontroli poselskich, w tym w Ministerstwie Sprawiedliwości,  GUS, w Opolskim Urzędzie Wojewódzkim. Te statystyki pokazują jak szef biura posła Kowalskiego kłamie.

Poseł Zembaczyński odniósł się również do informacji lokalnych działaczy SP w sprawie jego wyjazdów zagranicznych: – Powiedzieli, że nie chce mi się pracować, że uczestniczyłem w wycieczkach na Kubę i do Malezji w ramach działalności w komisjach wyjazdowych. Nie ma czegoś takiego jak komisje wyjazdowe, należę do grup bilateralnych.  Pan Dydyński i Janusz Kowalski za pośrednictwem swoich mediów, telewizji reżimowej kłamali: byłem w tej kadencji sejmu tylko raz za granicą w ramach wyjazdów poselskich – uczestniczyłem w misji humanitarnej w Charkowie i Bachmucie, z pomocą dla walczącej Ukrainy. Nie byłem nigdy w Malezji ani na Kubie, oni tego nawet nie sprawdzili. To są amatorzy, wyszli na konferencję prasową i zaczęli kłamać insynuując, że uczestniczę w jakichś wycieczkach zagranicznych, które nie miały miejsca, a które rzekomo organizował sejm.

– Machina do zwalczania opozycji jest dobrze naoliwiona pisowskim kłamstwem– kontynuował poseł Zembaczyński. – Żądam z tego miejsca przeprosin od patrona politycznego tej amatorki, Janusza Kowalskiego , a dla dyrektora biura posła przygotowałem ostateczne wezwanie przedsądowe, by sprostował swoje kłamstwa i wpłacił 10 tysięcy złotych na WOŚP , obaj panowie mają na to siedem dni.

W trakcie konferencji z biura wyszedł Tomasz de Dydyński, między nim a posłem Zembaczyńskim wywiązała się sprzeczka. Poseł kilkakrotnie wskazywał na przyniesione przez siebie sejmowe statystyki :- Zobaczcie Państwo , tu jest prawda, i na de Dydyńskiego:- a to jest kłamstwo.

W końcu po ostrej wymianie zdań poseł wyjął z auta plakat PiS=Drożyzna i podszedł z nim do de Dydyńskiego, by dziennikarze mogli uwiecznić dyrektora biura posła Kowalskiego na jego tle.

– Proszę się nie zbliżać! – zaprotestował de Dydyński.

W trakcie sprzeczki zaprzeczył, by zwolniono go z Urzędu Wojewódzkiego w wyniku  kontroli poselskiej posła Zembaczyńskiego. Poseł zaś zwracał uwagę, że świadczy o tym koincydencja czasowa: dymisja de Dydyńskiego nastąpiła po kontroli posła Zembaczyńskiego w urzędzie.

 

 

Najnowsze artykuły