Potrawy wigilijne Śląska Opolskiego. Co było i jest na stole? [WYWIAD]

Dawniej nie dzielono się opłatkiem a na świątecznym stole nie było barszczu. Kolacja odbywała się w ciszy i dopiero o północy zaczynało się huczne świętowanie. Postanowiliśmy porozmawiać z dr Elżbietą Oficjalską, kierownikiem Działu Kultury Materialnej Muzeum Śląska Opolskiego, o historii dawnych tradycji i potraw Wigilii Bożego Narodzenia na Śląsku Opolskim i jak niektóre z nich przetrwały do dziś.

Redaktor: Śląskie potrawy wigilijne są bardzo liczne. Wiąże się to z lokalnymi tradycjami, ale również wpływami kresowymi, bo wielu Polaków zostało po wojnie przesiedlonych i niektóre z nich się wymieszały. Jakie były te tradycje?

Elżbieta Oficjalska: Warto zacząć od tego, jaki był charakter Wigilii Bożego Narodzenia na Śląsku Opolskim. Kiedyś traktowano ten czas jako moment spotkania się z bliskimi zmarłymi. Wówczas kolacja wigilijna miała szczególne znaczenie i była traktowane jak obrzęd. Dla przykładu, wieczerza przygotowywana była w kuchni. Drzwi prowadzące do pokoju, gdzie znajdowała się choinka, musiały być zamknięte. Wszystkie dania podawane były w taki sposób, aby nie odejść ze stołu. Inaczej to przynosi pecha.

Istotnym tematem są właśnie zmarli, o których Pani wspomniała. Skupiano na nich dużą uwagę podczas Wigilii. Niektóre potrawy były też z tym związane.

Oczywiście. Wigilia ogólnie oznacza oczekiwanie, przyjście. Jest to taki moment niemalże mistyczny. I wówczas na ziemiach Śląska Opolskiego istniało wiele tradycji poświęconych zmarłym. W przypadku 24 grudnia również. Większość dań zawierała w sobie grzyby oraz konopie. Miały one właściwości halucynogenne. Miało to umożliwić nawiązanie kontaktu ze zmarłymi członkami rodziny.

Przejdźmy zatem do świątecznych potraw. Wiemy, że większość z nich była pełna grzybów, ale co poza tym?

Pierwotnie samej kolacji nie rozpoczynano dzieleniem się opłatkiem. Odmawiano modlitwę i rozpoczynała się wieczerza. Podobnie nie był znany barszcz czerwony ani kutia. Zostały one sprowadzone wraz z kresowiakami. Głównym tematem były grzyby, kapusta oraz ryba. Kolację rozpoczynano od zupy zwanej siemieniotka. Głównym składnikiem są ziarna konopi, mleko oraz masło. Karp był i jest bardzo popularny w tym regionie, przez liczne zbiorniki wodne. Podawano go w sosie piernikowym. Występowały dwie wersje tego sosu: ciemny był bardziej wytrawny na piwie i pierniku a jaśniejszy słodki. Obok karpia stawiano także śledzie. W szczególności znane były harynki w cebulowej zołzie. Nazwa dość enigmatyczna, jednak nie było to nic wymyślnego. Na to danie składały się śledziowe płaty w śmietanie i cebuli z gotowanymi ziemniakami. Warte uwagi są także pierogi z kapustą. Na stole można było spotkać też ich pieczone wersje, które podawano m.in. do zup, w tym do współczesnego barszczu.

Czy wiele z tych dań do dziś jest przygotowywanych na Opolszczyźnie?

Wbrew pozorom owszem. Wszystkie wyżej wymienione nie są bynajmniej zapomniane. Można współcześnie znaleźć wiele przepisów, które w swoim spisie zawierają te potrawy. Ta historia jest żywa. Jak byśmy spytali naszych dziadków czy rodziców to na pewno znają te dania.

Dania wigilijne to jedno. Warto też opowiedzieć też o bożonarodzeniowych wypiekach, których jest całkiem sporo.

Oczywiście. Jeżeli chodzi o wyroby cukiernicze na święta, dominuje w większości mak. Najbardziej popularne są proste śliszki, czyli bułeczki maślane z makiem, maczane w mleku. Jest to wersja znana szczególnie w Kędzierzynie – Koźlu i jest ona dość zapomniana. Bogatsza wersja tego deseru nazywa się makówka opolska i zamiast bułki jest chałka. dodatkowo do maku dodaje się także rodzynki, orzechy laskowe, migdały oraz miód. Nie brakuje też keksu świątecznego lub tradycyjnego makowca.

Jakub Koziarz

Dziennikarz, autor tekstów, zajmuje się fotografią, realizacją wideo oraz montażem filmów. W Czasie na Opole zajmuje się tematami kulturalnymi, tj. promocją wydarzeń miejskich oraz ich relacjonowaniem.

Najnowsze artykuły