Praca zdalna już wkrótce po nowemu
Wszystko wskazuje na to, że kończy się wolnoamerykanka w podejściu do pracy zdalnej. W sejmie kończą się prace nad stosownymi zmianami dotyczącymi tej formy zatrudnienia. Na razie w tym obszarze ciągle obowiązuje art.3 ustawy antycovidowej, lecz z chwilą wejścia nowych przepisów pracodawcy będą mieli dwa miesiące na ich wdrożenie, a pracownicy tyle samo czasu, by przystosować się do nowych rozwiązań.
– Różnice w przepisach dotyczą w zasadzie trzech zagadnień– informuje Robert Lisicki, dyrektor Departamentu Pracy Konfederacji Pracodawców Lewiatan. – Pierwsze, to lista uzgodnień między pracodawcą a pracownikiem przed podjęciem przez tego ostatniego pracy zdalnej. Druga – to obowiązek przejęcia przez pracodawców kosztów takiej pracy. Będzie obowiązek wypłacenia pracownikowi ryczałtów za pracę w domu, które mają pokryć koszty związane z korzystaniem z energii elektrycznej, internetu itp.
Ta sfera wzbudzała zresztą w trakcie prac nad nowymi przepisami kodeksu pracy najwięcej kontrowersji. Część pracodawców pracę zdalną traktuje jako benefit pracowniczy i w ich przekonaniu już sama zgoda na tę formę świadczenia pracy jest gestem dobrej woli. Z kolei związki zawodowe argumentowały, że praca zdalna ogranicza koszty pracownicze i nie sposób zgodzić się, by je przerzucać na barki pracownika.
– W konsekwencji ryczałty będą obowiązywać i co do ich wysokości pracodawcy i pracownicy będą musieli się porozumieć – przyznaje dyr. Lisicki.
Trzecim ważnym obszarem dyskusji były przepisy BHP dotyczące pracy zdalnej. Rzecz w tym, że odpowiedzialność w tej kwestii nie spada z pracodawcy, choć przecież ma on ograniczony wpływ na warunki pracy, które podwładni organizują sobie np. w domu. Tu w opinii przedstawiciela Lewiatana odpowiedzialność musi być podzielona. Z jednej strony pracodawca musi monitorować uniwersalną ocenę ryzyka zawodowego, a z drugiej pracownik sam powinien zadbać o odpowiednie warunki pracy u siebie, choćby o wygodne krzesło, bezpieczne połączenia z siecią. Odpowiednie warunki lokalowe itp.
– Jeśli co do zasady pracodawca weźmie na siebie koszty energii i internetu związane z pracą zdalną – podkreśla Robert Lisicki – nie dotyczy to tzw. pracy okazjonalnej. To będzie trochę inna forma pracy zdalnej, na którą pracodawca może się zgodzić na wniosek pracownika. W ciągu roku w ten sposób będzie można przepracować maksymalnie 24 dni, czyli praktycznie co miesiąc, jeśli umożliwia to charakter naszej pracy, dwa dni na nasz wniosek będziemy mogli pracować z domu. My w imieniu pracodawców proponowaliśmy, by takich dni w roku mogło być 36, stanęło na kompromisie jak wyżej.
Nowe rozwiązania dotyczące pracy zdalnej trafiły do sejmu. Nie przewiduje się żadnych kontrowersji z ich przyjęciem, bo już na etapie głosowania w komisji sejmowej wszystkie opcje polityczne były „za”. Dla pracodawców oznaczać one będą poważne modyfikacje, gdy idzie o elektroniczne pośrednictwo w firmie. Dotąd wiele procedur firmowych wymaga podpisania odręcznego dokumentów, teraz przy rozszerzaniu formuły pracy zdalnej rośnie rola i znaczenie maila służbowego.
Oczywiście praca zdalna nie da się wprowadzić wszędzie w tym samym zakresie. Ocenia się, że można będzie na nią przejść nawet w 70 procentach w niektórych sektorach usług czy firmach IT. W innych np., w budownictwie czy transporcie, w ten sposób nie da się przetransferować więcej niż 5 procent aktywności takich firm.