Praca zegarmistrza to przede wszystkim pasja. Wciąż jest potrzebna
Zmiana czasu w wielu przypadkach wciąż wiąże się z ręcznym przestawianiem godziny na zegarkach. Opolanie zarówno przy okazji przejścia na czas zimowy, jak i na co dzień, chętnie korzystają z usług zegarmistrza, który od wielu lat daje urządzeniom drugie życie.
Zegarmistrzowie są potrzebni, choć dziś ten zawód jest rzadkością. Coraz częściej korzystamy z urządzeń, które, jako dodatkową opcję w sobie zawierają zegarki, jak telefon czy komputer. Poza tym często wolimy kupić nowy sprzęt niż naprawiać ten szwankujący. Nie oznacza to jednak, że zegarki zupełnie odeszły do lamusa.
– Przychodzą do mnie ludzie, którzy z sentymentu do swoich zegarków chcą, aby nadal działały – mówi Norbert Labusga, opolski zegarmistrz. – Nie jest to jednak wyłącznie domena starszych. Mam też klientów, młodych chłopaków. Odwiedzają mnie regularnie raz na tydzień. Zawsze znajdują jakieś stare zegarki i proszą o przywrócenie im dawnej świetności – tłumaczy Labusga
Fachu zegarmistrza można się nauczyć, ale nie jest on praktykowany już w szkołach zawodowych. Zaprzestano tego ze względu czasochłonność wykonywania napraw tradycyjnymi technikami za pomocą prostych narzędzi. Współcześnie większość zegarków produkowana jest taśmowo z wykorzystaniem elektroniki. Osoby, które wciąż wykonują zawód zegarmistrza to zapaleni miłośnicy.
– Ja uczyłem się w szkole zawodowej. Kiedyś wielu zawodów uczono się w takich szkołach. Nie było konkretnych specjalizacji. Był za to rzemieślnik, który nauczał zainteresowane osoby i pokazywał wszystkie potrzebne rzeczy. Dziś już tego nie ma. Praca zegarmistrza to przede wszystkim pasja – wspomina Labusga.