Prokuratura przeciw wolności prasy

Policjantka z Komendy Miejskiej w Opolu na zlecenie prokuratury w Świdnicy przesłuchała Piotra Zapotocznego, dziennikarza opolskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Przesłuchująca chciała się dowiedzieć skąd Zapotoczny zna treść pokontrolnego raportu PiP w sprawie mobbingu w WiK Opole, który omówił w swoim tekście.

Na policję zostałem wezwany w piątek 14 kwietnia- relacjonuje Piotr Zapotoczny. – Nie wiedziałem czego dotyczy sprawa. Na miejscu policjantka pokazała mi mój tekst w sprawie kontroli WIK, potwierdziłem, że jestem jego autorem. I to było jedyne pytanie, na które odpowiedziałem twierdząco. Przesłuchująca mnie policjantka chciała też wiedzieć jak powstał mój artykuł, z kim  rozmawiałem w trakcie jego przygotowywania, z kim się spotykałem. Za każdym razem odmówiłem odpowiedzi. Rozmowa trwała więc krótko, wyszedłem stamtąd po niespełna pół godzinie. Byłem w szoku po tym przesłuchaniu, domagano się ode mnie ujawnienia źródeł informacji, a przecież ich ochrona jest podstawową zasadą funkcjonowania naszego zawodu. Pracujemy w interesie społecznym, każdy ma prawo przyjść do dziennikarza, opowiedzieć o swojej krzywdzie, mając jednocześnie pewność, że dziennikarz się za nim ujmie i absolutnie nie ujawni źródła, które się z nim kontaktuje. Nie można wykluczyć, że w tle chodzi o zastraszenie dziennikarzy, którzy piszą o sprawie mobbingu w WiK. Nie trzeba być specjalnie przewidującym, żeby połączyć te wątki: policja- prokuratura- prezes Ireneusz Jaki i jego wpływowy syn, polityk Patryk Jaki. Być może chodziło o wywołanie w środowisku odruchu autocenzury, stanu niepokoju i strachu wśród lokalnych i nie tylko mediów, by trzy razy się zastanowili, zanim cokolwiek jeszcze napiszą o zarzutach wobec Ireneusza Jakiego.

Po przesłuchaniu red. Piotra Zapotocznego opolska policja wystąpiła do prokuratury w Świdnicy o zwolnienie dziennikarza z tajemnicy zawodowej.

RUD

Komentarz:

Będzie krótki: Najwyraźniej prokuratura w Świdnicy zajmuje się teraz nie kwestią wniosków kontrolerów PIP, które są niekorzystne dla prezesa WiK Ireneusza Jakiego, a jedynie źródłem dzięki któremu ustalenia Inspekcji Pracy przenikły do mediów. Najwyraźniej zwleka też z aktem oskarżenia wobec dwojga byłych już zawieszonych przez nią członków zarządu WiK, bo taki akt musiałby trafić do sądu i wtedy moglibyśmy poznać siłę powtarzanych zarzutów, wzmacnianych dziś  szeregiem dodatkowych czynności, związanych z zawieszeniem pełnionych funkcji,  zabezpieczeniem prywatnego majątku, wreszcie z przesłuchiwaniem dziennikarza opisującego przebieg sprawy, co pogłębia wrażenie przestępstwa, które wcale nie musi nim być. Czy to jest tylko moje wrażenie, że prokuraturze nie spieszy się, by sąd zweryfikował jej rewelacje?

Przesłuchanie Piotra Zapotocznego to jeden wielki skandal, łamanie podstawowych zasad wolności prasy. Zwolnienie  z tajemnicy dziennikarskiej dotyczy spraw, których nie da się w inny sposób wyjaśnić, zwykle związanych z najcięższymi przestępstwami, do których ujawnienie treści raportu PIP w żadnym razie nie należy. Każdy uczciwy dziennikarz pójdzie raczej za kraty niżby miał się na coś takiego zgodzić.  Zgadzam się z każdym zdaniem Piotra Zapotocznego, tyle, że zastraszanie mediów nic tu nie da. Wolne media zastraszyć się nie dadzą, a pozostałe przecież nie muszą być już zastraszane.

Ryszard Rudnik

Najnowsze artykuły