Raport PIP wskazuje przypadki mobbingu w WiK

Raport przygotowany przez Państwową Inspekcję Pracy jest utajniony, ale trafił on już do Wspólników. Z informacji, które zostały przedstawione podczas Sesji wynika, że Ireneusz Jaki miał m.in. zwyczaj traktowania pracowników przedmiotowo.

Ostatnia sesja Rady Miasta obnażyła mnóstwo nieprawidłowości ze strony Ireneusza Jakiego. Prezes m.in. miał dopuszczać się mobbingu – wynika z informacji, które zostały przekazane radnym miasta Opola. Jednak Radni PiS nie przyjmują do wiadomości tej wiedzy i ramię w ramię bronią prezesa, starając się podważyć zarówno działalność wiceprezesów, jak i prezydenta Miasta Opola. Mimo że szczątkowe informacje z raportów PIP i niezależnej kancelarii potwierdzają zachowania Ireneusza Jakiego mające znamiona mobbingu.

Co ma “za uszami” prezes Jaki?
Radni Miasta Opola z PiS i Solidarnej Polski robili dziś wszystko, by odciągnąć uwagę od tego, o co oskarżany jest prezes Ireneusz Jaki. Przypomnijmy, pracownicy opolskich wodociągów zeznawali w sprawie mobbingu, a z dokumentów, które wyciekły do mediów wynika, że prezes dopuszczać się mógł nie tylko mobbingu, ale ukazuje także ogromną skalę dyskryminacji. Potwierdzają to też szczątkowe informacje z raportu przygotowanego przez Państwową Inspekcję Pracy.

PiP wskazuje m.in. że prezes dopuszczał się obrażania pracowników, długotrwałego dręczenia, problemy natury obyczajowej i inne niewłaściwe zachowania ze strony prezesa WiK. To przekłada się na ocenę prezesa przez pracowników. Zdaniem pracowników Ireneusz Jaki nie obnosił się z szacunkiem do pracowników, brak mu kultury osobistej, nie przekazywał konstruktywnej informacji zwrotnej, NIE BRAŁ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA PODEJMOWANE DZIAŁANIA, DECYZJE, a jego zachowania nie wpływały pozytywnie na atmosferę w pracy.
Ponadto Ireneusz Jaki w przeciwieństwie do pozostałych członków Zarządu „ograniczał lub utrudniał możliwości wypowiadania się”, „ciągle przerywał wypowiedzi”, „nękał przez telefon” i „stosował groźby ustne i pisemne”.

Sprawa WiK-u zdominował ostatnią sesję Rady Miasta. Już na samym początku sesji spotkał z oporem ze strony radnego Michała Nowaka z Prawa i Sprawiedliwości. Choć o aferze Jakiego głośno jest od niemal pół roku, radny twierdził, że do tematu musi się przygotować.
Postawa Radnych prawicy szokuje. Podczas Sesji nie obchodziły ich kwestie związane z zachowaniami mającymi znamiona mobbingu w opolskim WiKu, radnych prawicy te kwestie zupełnie nie obchodziły. O te fakty radni prawicy nie pytali.

– Wyniki niezależnej kancelarii prawnej oraz Państwowej Inspekcji Pracy są szokujące i zbieżne. Raporty przez nie przygotowane jasno pokazują, że WiK mogło dochodzić do mobbingu i innych form dyskryminacji. Kobietą sugerowano by nie zachodziły w ciążę, bo być może nie będą miały do czego wracać – mówi prezydent Arkadiusz Wiśniewski

Radni prawicy dopytywali natomiast o przetarg na energię elektryczną, próbując udowodnić, że procedura nie była przeprowadzona prawidłowo, a prezes Ireneusz Jaki nic o tym nie wiedział. Z taką opinią nie zgadzał się członek zarządu WiK Paweł Kawecki:

– Elektrix posiadał koncesję. Nawet nie tak dawno startował w przetargu na dostawę energii w innej spółce na terenie kraju. Trudno wymagać nadzwyczajnych kroków, które narażałyby spółkę na roszczenia ze strony oferenta, ponieważ wymagalibyśmy czegoś więcej niż przepisy wymagają. Elektrix w momencie przystąpienia do przetargu miał ważną koncesję i na tej podstawie mógł w przetargu wystartować – podkreśla Paweł Kawecki, członek zarządu spółki WiK.

Postawa radnych prawicy to dowód na to, o czym piszemy od dawna – awantura wokół przetargu jest zasłoną dymną dla zarzutów o mobbing ze strony Ireneusza Jakiego.

Z dokumentów jasno wynika, że Ireneusz Jaki był informowany o wszystkich działaniach w sprawie przetargu na prąd, a zainteresował się nim dopiero wtedy, gdy na radzie nadzorczej pracownicy zaczęli zeznawać w sprawie mobbingu. Co to za prezes, który za nic nie odpowiada – mówił prezydent Opola, Arkadiusz Wiśniewski

Radni podważali kompetencje niezależnej kancelarii. Zarzucali jej m.in., że koszt sporządzenia raportu był zbyt wysoki. Zdaniem prezydenta to i tak niewiele w porównaniu do kosztów, jakie może ponieść spółka w konsekwencji działań mobbingowych. Odszkodowania mogą sięgać nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych dla każdej pokrzywdzonej osoby.

W spółce zaczęły działać procedury antymobbingowe, na których brak w latach poprzednich wskazywała Państwowa Inspekcja Pracy. Doceniła natomiast fakt, że obecnie sytuacja w WiK się poprawia.

– Musimy przywrócić zaufanie do firmy. W ostatnich latach około 170 osób zagłosowało nogami przeciwko zawieszonemu prezesowi, bo jak inaczej wytłumaczyć, że aż tyle osób odeszło. A ile pracowało pod presją i w strachu – retorycznie pyta członek zarządu Paweł Kawecki

Najnowsze artykuły