Rok temu Opole rozpoczęło walkę z Wielką Wodą

12 września prezydent Opola powołał sztab kryzysowy, dwa dni później ruszył montaż szandorów (bram, które zatrzymują przepływ wody między wałami). Wtedy też zaczęto układać worki z piaskiem (na ten moment miasto miało przygotowane 110 tysięcy worków oraz piasek). 15 września został ogłoszony alarm przeciwpowodziowy. Dokładnie rok temu oficjalnie rozpoczęła się walka o uratowanie Opola przed powodzią, którą miasto ostatecznie wygrało.

Powołanie sztabu kryzysowego było naturalną konsekwencją ostrzeżeń wydawanych przez IMGW. Miejskie służby, Wodociągi i Kanalizacja, Miejski Zarząd Dróg, straż miejska oraz straż pożarna na bieżąco monitorowały sytuację w Opolu, a w sprawie odbioru worków należało kontaktować się z Miejskim Centrum Zarządzania Kryzysowego. Na bieżąco sprawdzany był stan wpustów drogowych (także pod wiaduktami). Kratki sukcesywnie czyszczono, jednak intensywne opady deszczu groziły, że nie będą one w stanie przyjąć tak dużej ilości wody. WiK sprawdził wszystkie instalacje burzowe, a wszystkie rowy przydrożne, które znajdowały się zarządzie miasta były drożne i wyczyszczone.

–  Staraliśmy się być przewidywalni i nie podejmować decyzji, które mogłyby wywołać niepotrzebną panikę. Przykład: ewakuacja zoo – opowiadał później prezydent Opola, Arkadiusz Wiśniewski. – Dzięki systemowi monitoringu Odry wiedzieliśmy, że będzie niepotrzebna. Oczywiście zawsze mogły nastąpić jakieś nieprzewidziane losowe okoliczności, więc profilaktycznie ewakuację można było brać pod uwagę. Jednak konsekwencje ewakuacji zwierząt byłyby daleko idące. Bo jeśli ewakuujemy zwierzęta, to dlaczego nie ludzi z Pasieki? Wywołalibyśmy panikę, która była zupełnie niepotrzebna. No ale i tak plotka o ewakuacji zoo poszła, Internet się nią grzał. Nie zdecydowaliśmy się z tego samego powodu na profilaktyczne zamykanie szkół, parkingów, bo niosły one za sobą konkretny ładunek emocjonalny – wspomina.

Cała Polska przez kilka dni śledziła ludzkie dramaty patrząc, jak toną kolejne miejscowości, a z nimi zgromadzone przez lata bogactwo. Opole przeszło przez ten kataklizm suchą stopą. Okazało się, że nie zmarnowało czasu od wielkiej powodzi z 1997 roku.

Po Powodzi Tysiąclecia w Opolu wszyscy zrozumieli, że trzeba zainwestować środki we wzmocnienie wałów i nowoczesne zabezpieczenia. Zaobserwowaliśmy to na przykład na Bulwarach Nadodrzańskich – były wyższe i silniejsze. Nie poddały się siedmiometrowej fali. Na przestrzeni lat regularnie je wzmacniano i podnoszono, co szczególnie zaobserwowaliśmy w dzielnicy Metalchem, która rok temu nie ucierpiała, a przecież podczas powodzi w 2010 roku wały nie wytrzymały i zalały część miasta. Wały zaprojektowano tak, aby wytrzymały napór wody o poziomie wyższym niż w 2010 roku, co dało miastu gwarancję ochrony nawet przy ekstremalnych opadach.

Oprócz budowy i wzmacniania wałów, kluczowym elementem zabezpieczenia Opola była również inwestycja w przekształcenie i modernizację Młynówki, kanału wodnego, który dawniej stanowił poważne zagrożenie dla centrum miasta.  W 1997 roku kanał zalewał wyspę Pasiekę i centrum, tym razem zamontowane tam specjalne bramy pomagały kontrolować przepływ wody.

Inwestycją, która dodatkowo zwiększała bezpieczeństwo Opola i regionu okazał się Polder Żelazna, zlokalizowany na północ od miasta. Nie tylko chronił przed zalaniem stolicę województwa, ale także pobliskie wioski Żelazna i Narok oraz nadodrzańskie miejscowości aż do Brzegu. Pierwsze rozmowy o budowie polderu rozpoczęły się kilkanaście lat temu, ale prace ruszyły dopiero w 2021 roku i zakończono je kilkanaście miesięcy przed wrześniową powodzią. Inwestycja pochłonęła 130 mln zł, z czego 64 mln pochodziły z pieniędzy unijnych, 40 mln z Wód Polskich, a 26 mln przekazał samorząd Opola.

Polder, choć ostatecznie nie został w pełni użyty, był gotowy na przyjęcie do 3,5 miliona metrów sześciennych wody. To właśnie ta rezerwa bezpieczeństwa, jaką zapewnia polder, sprawiła, że północne dzielnice miasta, a także tereny przyległe, mogły spać spokojniej.

– Gdy podczas wrześniowej powodzi helikoptery latały nad miastem transportując do Opola chorych powodzian z całego regionu, pomyślałem sobie raz jeszcze, że najważniejszym kolejnym celem jest most przez Odrę. To nie kwestia wygody, ale bezpieczeństwa. I nie tylko Opolan, ale przynajmniej miliona mieszkańców całego województwa. Oto nasze kolejne wielkie wyzwanie o którym warto powiedzieć, wspominając wydarzenia sprzed roku – puentuje prezydent Opola.

default
default
default
default
default
default
default
default
default

 

 

Dariusz Król

Znawca futbolu, pomysłodawca i były redaktor naczelny ogólnopolskiego tygodnika „Tylko piłka”. W przeszłości także dziennikarz tygodnika i dziennika Gazeta Opolska (m.in. kierownik działu sportowego). Obecnie redaktor magazynu „Opole i kropka” i Czasu na Opole, w których zajmuje się głównie tematami z życia miasta, historią i sportem.

Najnowsze artykuły