Różowy Świat Agaty

Prawdziwy Barbie World znajduje się w Opolu. Można go podziwiać w Miejskiej Bibliotece Publicznej do 11 października. Siłą sprawczą i prywatnie gospodynią tego Różowego Raju jest Agata Jańczuk, nasza redakcyjna koleżanka.

– Jako dziecko PRL-u marzyłam o takiej lalce. Wtedy było to dla mnie coś nieosiągalnego – mówi Agata.

No i oto dowód, że marzenia się spełniają, choć czasem trzeba na ich spełnienie trochę dłużej poczekać.

Na świecie jest sporo kolekcjonerów lalek Ruth Handler, która w 1958 wymyśliła Barbie, młodszą siostrę niemieckiej lalki Lilli. Barbie zadebiutowała 9 marca 1959 na nowojorskich targach zabawek. No i to był strzał w dziesiątkę. Po wykupieniu praw do Lilli Ruth i Elliott Handlerowie założyli przedsiębiorstwo Mattel.

Kolekcja Agaty Jańczuk ma swoje źródło w… opolskiej ReUżytkowni. Tak to jest, że przeważnie dziewczynki wyrastają z lalek i wtedy pojawia się pokusa, żeby zamienić je na coś bardziej użytecznego. No więc zaczęło się od jednej lalki – gołej, biednej łysej, którą postanowiła naprawić. A wkrótce gdy okazało się, że Agata je zbiera, wielu jej znajomych przypomniało sobie, że ma jeszcze takie zabawki na strychu. Lalki, związane z nimi precjoza, mebelki, konie, auta i chętnie się ich pozbędzie. Zwłaszcza, że idą dobre ręce, wygląda nawet na to, że w najlepsze.

– Dla mnie to szok, gdy w ciągu roku kolekcja urosła do 400 lalek Mattela i ich pierwowzorów – opolska kolekcjonerka sama nie może się nadziwić efektami skali tej swojej pasji. Może ze trzy to prezenty tzw. obiekty kolekcjonerskie, reszta to niechciane bidule wyciągnięte z niebytu i zapomnienia.

Bo prawda jest taka, że ta imponująca kolekcja Agaty to właściwie recykling zapomnianych, niepotrzebnych zabawek, ze strychów, ReUżytkowni, kubłów na śmieci, które nowa właścicielka posklejała, przywróciła do życia. I to jak przywróciła!

Zaczyna od renowacji. Gdy jest taka potrzeba, odtwarza obgryzione rączki, klei połamane nóżki, wymienia korpusy, niczym wprawny chirurg plastyczny implantuje powyrywane włosy. Niektóre ubytki „na ciele” kamufluje strojami, po których jeszcze tu będzie mowa. Jeśli w ogóle można ożywić lalkę, to to się właśnie tu dzieje.

Poniszczone lalki są jak lustro przeszłości – pokiereszowane noszą na sobie ślady dziecięcych emocji, bo przecież nikt nie obgryza lalki bez powodu. Są też dowodem zmieniających się trendów w modzie. Barbie zawsze starała się być modna i na czasie. Nie tylko w kwestii ubioru, ale również społecznych tendencji.

– Na przestrzeni lat zmieniły się rysy twarzy lalek, materiały z których są zrobione, ich tzw. look – podkreśla Agata. – W tej powodzi darów znajdują się też absolutnie unikatowe, kolekcjonerskie okazy, wiele z nich jest starszych ode mnie.

Ale dla Agaty wszystkie one mają tę samą wartość, są tak samo cenne i hołubione. Nie miała wcześniej pojęcia, że w ogóle takie istnieją: Na przykład ze skrytką w klatce piersiowej, lalki ciężarne, które po otwarciu brzuszka kryją w sobie lalkowego dzidziusia. Lalki świecące, gdy włoży się weń baterie, lalki ze sznureczkami, za których pociągnięciem zmieniają fryzury…

Świat lalek Agaty jest różnorodny, kolorowy, na bogato można powiedzieć. Jego kreatorka postanowiła sobie, że jej lalki nie będą biedne i w przypadkowym anturażu. Dlatego występują w jakimś kontekście: domowego salonu, sklepu, stajni… Wszystko, tak jak sama kolekcja, ma swój początek od jednego przedmiotu. Pojawił się koń, więc wraz z nim pomysł na wystrój stajni, stół stał się zaczynem pokoju stołowego. Szafa zrodziła pomysł aranżacji wnętrza butiku. Kosz na śmieci stał się zaczynem straganu. A miniaturowa złota toaleta,,, pałacu. Dziewczynki lubią księżniczki, a te tutaj mają pałac ze złotą toaletą, na dodatek z papierem toaletowym, który kolekcjonerka zrobiła osobiście. Tak to wygląda, to świat wymyślony w najdrobniejszych szczegółach.

No ale skoro jesteśmy w salonie, czy w pałacowej komnacie, to przecież ich lokatorki nie mogą siedzieć przy pustym stole. Poszła więc w ruch modelina. Niesamowite są te detale, kwiatki, stołowa zastawa, ingrediencje, codziennego użytku, tylko że w mikroskopijnej skali. Są też miniatury obrazów, niektóre malunki autentyczne. Wszystko albo też prawie wszystko to dzieło rąk Agaty.

– Dla mnie to rodzaj terapii. Ja przy tej robocie się po prostu wyciszam – przyznaje Agata. Wchodząc do swojego Różowego Świata (paradoksalnie nienawidzi tego koloru) wszystkie troski tego w realu zostawia za drzwiami.

Osobną sztuką jest lalkowe krawiectwo. Wszystkie kreacje dla swoich podopiecznych Agata Jańczuk szyje ręcznie. Największym wyzwaniem jest szycie rajstop, rękawiczek, uzupełnianie kreacji w rozmaite detale – broszki, koraliczki, wszelkiego typu modowe precjoza. W pracowni krawieckiej dla lalek sprawdzają się bardzo kontakty właścicielki z projektantami mody. Dzięki nim pojawiają się skrawki naprawdę drogich materiałów, fragmenty unikalnych koronek. Niektóre Barbie noszą się bardzo współcześnie i glamour, odziane w oryginalne ubranka Hermes i Chanel. Strony internetowe są pełne ofert krawców, którzy szyją ubranka dla lalek, ale Agata nie licząc prezentów swoje lalki ubiera sama.

– Jedyne pieniądze, które musiałam zainwestować, ale nie są to jakieś wielkie sumy, to zakup 400 plastikowych stojaków, żeby lalki stabilizować – przyznaje właścicielka kolekcji. – No i kosmetyki, czasem używki do włosów dla moich lalek są droższe od tych, których sama używam.

Lalkowe fryzjerstwo to zresztą osobna dziedzina umiejętności. Są różne techniki jak sobie radzić z odplątaniem kołtuna, pozbyciem się z włosów starej gumy do żucia.

Lalki to również odbicie nastrojów właścicielki, co czasem ma wyraz w ich imidżu. Bo lalki chłoną emocje, kiedyś małych dziewczynek ich pierwszych właścicielek, dzisiaj Agaty Jańczuk, dla której są jak najlepszy seans terapeutyczny.

Prawda jest taka, że z lalek Barbie niektóre dziewczynki nie wyrastają nigdy. Ta lalka ma moc.

Ryszard Rudnik

Najnowsze artykuły