Skończył się pontyfikat papieża Franciszka
Gdy zasiadał na Piotrowym tronie 12 lat temu, świat witał Go z nadzieją. Z nadzieją na odnowę, zmianę oblicza Kościoła, zwłaszcza w jego instytucjonalnym wymiarze.
Nie lubił pompy i przepychu. Przybrał imię Franciszka, wzorował się na swoim patronie z Asyżu, skromnym eremicie, który nawet tunikę przewiązaną sznurem uważał za zbyt wytworną i zamienił na zgrzebne płótno, by nie odróżniać się od tych, którym pomagał – biednych i bosych. Jeszcze jako prymas Argentyny kardynał Jorge Mario Bergoglio, nie miał swojego pałacu, znany był z tego, że jako biskup Kościoła nad limuzyny przedkładał rower. Gdy został papieżem, świat z zaskoczeniem obserwował jak podczas oficjalnych uroczystości poruszał się zwykłym volkswagenem.
Papież Franciszek starł z Kościoła złotą patynę blichtru, jaki niektórym jego książętom zasłaniał istotę wiary, a w każdym razie budził wątpliwości wspólnoty wiernych, czy aby ona jest dla wszystkich najważniejsza. Prowadził Kościół przez czas wojennych konfliktów w Europie i przeprowadził przez kryzys zgorszenia związanego z pedofilią, przemilczaną z czasów jego poprzedników. Był papieżem prawdy, nawet jeśli była bolesna.
Odszedł 21 kwietnia, w Poniedziałek Wielkanocny, rano, o 7.35. Wielu wiernych o jego śmierci dowiedziało się podczas świątecznej mszy. Widać tak miało być, że czas radości Zmartwychwstania stał się jednocześnie czasem zadumy i symbolicznym sygnałem Najwyższego, że nie zostaliśmy sami. Umarł następca św. Piotra, wkrótce pojawi się nowy.
Papież Franciszek miał 88 lat. Zostawił po sobie 4 encykliki i 7 adhortacji apostolskich. Beatyfikował 1540 błogosławionych, ogłosił 942 świętych. Odbył 47 podróży zagranicznych, w których odwiedził 72 kraje, w tym Polskę, w 2016 roku.
Jeszcze w pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych po ciężkiej chorobie spotkał się z pielgrzymami na Placu św. Piotra. W swoim biurku od kilku lat trzymał podpisany list rezygnacyjny, na wypadek, gdyby choroba uniemożliwiła mu sprawowanie posługi. Dziś to już tylko dokument bez konsekwencji, który przejdzie do historii.
Ryszard Rudnik
fot. vaticannews.va