Niezasłużenie wysoka porażka Dremana na pożegnanie Opola

Jest takie powiedzenie w sporcie: wynik nie odzwierciedla tego co działo się na boisku i sobotni mecz Dremana z Piastem Gliwice był tego doskonałym przykładem. Między tymi ekipami toczył się  wyrównany bój, a skończyło się jednak porażką naszych futsalistów aż 2-6!

Co ciekawe było to ostatnie starcie podopiecznych Jarosława Patałucha w Stegu Arena w tym sezonie. Dwa pozostałe w roli gospodarzy zagrają już w Komprachcicach.

Spotkanie od początku było bardzo zażarte i przedstawiciele obu ekip dość szybko wykreowali sobie szansę na trafienia. Paradoksalnie kiedy gospodarze zmarnowali tę najlepszą w pierwszej fazie meczu, to zaraz potem rywale wyszli na prowadzenie, a Siergieja Burduję pokonał Pegacha.

Prawdziwe emocje zaczęły się jednak gdy mijał kwadrans gry, a to co się działo wówczas było kwintesencją tej odmiany piłki nożnej. Najpierw czerwoną kartkę otrzymał Nuno Chuva i grający w osłabieniu Tygrysy straciły drugą bramkę, za sprawą Bertoline. Miejscowi jednak się nie poddali, a wręcz przeciwnie. Niebawem kontaktowego gola zdobył Imanol Sanchez, a zaraz potem poszli za ciosem i do wyrównania doprowadził Vini.

Po zmianie stron tempo pojedynku trochę spadło, ale nikt nie zamierzał odpuszczać. Gdy jednak dobiegała 34 minuta niesamowitego pecha miał Andre Luiz, który wpakował piłkę do własnej bramki. Wtedy jednak jeszcze nic wielkiego się nie działo. Dopiero gdy 200 sekund później Rosa Cadini podwyższył na 4-2 dla Piasta sztab szkoleniowy naszego zespołu zaryzykował i zagrał z „lotnym golkiperem”. Niestety nie przyniosło to odpowiednich korzyści, a wręcz przeciwni, gdyż goście niebawem dwukrotnie trafiali do siatki z dalszej odległości i wynik 2-6 poszedł w świat.

Warto odnotować, iż Dreman zagrał w składzie Burduja – Iwanow, Nuno Chuva, Vini, Andre Luiz, Lutecki, Elsner, Fil, Grzywa.

Najnowsze artykuły