Koszykarze AZS-u przegrali w Łodzi z ŁKS-em i są bliscy spadku z ligi
Celnym rzutem rozpoczęli mecz gospodarze z ŁKS-u, ale za chwilę pierwszą trójkę zanotował kapitan opolan Jakub Kobel. To właśnie on w pierwszej kwarcie był bohaterem akademików. przez 6 minut zdobył 13 z 19 punktów Weegree AZS-u. Po jego trafieniach w akcjach 2+1 było 19:13 i 22:16. Ostatecznie łodzianie zniwelowali cześć strat i po pierwszej kwarcie podopieczni Michała Rutkowskiego prowadzili tylko 23:20.
Pierwsze 4 punkty drugiej odsłony było dziełem Krzysztofa Kempy (27:21. Na 31:24 podwyższył Kaosi Ezeagu. W połowie kwarty dał znów znać o sobie Kuba Kobel i po jego kolejnej akcji po raz pierwszy przewaga opolan wzrosła do 10 punktów (35:25). Niestety cztery z rzędu nie zakończone celnymi rzutami akcje AZS-u spowodowały, że ŁKS szybko odrobił niemal wszystkie straty doprowadzając do stanu 35:32. Nerwową grę uspokoił nieco Krzysztof Kempa trafiając za 3 punkty (40:36). Mecz w tej fazie stał się brzydki, z dużą liczbą fauli z obu stron. Ostatecznie po pierwszej połowie akademicy prowadzili 47:43.
Równie nerwowo zrobiło się po przerwie. Gospodarze rzutami Oleksandra Antypova doprowadzili do remisu 53:53, ale stracili swojego kluczowego zawodnika Marcina Tomaszewskiego, który został ukarany przez sędziów przewinieniem technicznym i musiał opuścić plac gry. To jednak dodatkowo zmobilizowało gospodarzy, którzy w połowie kwarty wyszli na prowadzenie 61:58 po celnym wsadzie Jakuba Karwowskiego i na przerwę po trzeciej części gry schodzili przy prowadzeniu 71:68.
Weegree AZS niestety gasł w oczach. Nerwowe nieskuteczne akcje pozwoliły łodzianom odskoczyć na 77:70 po niespełna trzech minutach ostatniej odsłony. O przerwę poprosił trener Rutkowski. Po niej jednak niewiele się zmieniło bowiem kapitan ŁKS-u Norbert Kulon rzutem za trzy wyprowadził swoją ekipę na 80:70. Kiedy wydawało się, że coś drgnęło w AZS-ie bo trafił Rutkowski i z rzutów wolnych Patryk Pułkotycki było 80:75 to kolejne akcje znów były bardzo nerwowe w wykonaniu naszych zawodników. Na 3 minuty przed zakończeniem gry Antypov trafił za trzy i ŁKS odzyskał wysokie prowadzenie 85:76.
Ostatnie dwie, znów nerwowe minuty, w których mimo, że opolanie doprowadzili do wyniku 81:85 finałowo okazały się pozytywne dla gospodarzy, którzy na 50 sekund przed końcem prowadzili 89:81 i ostatecznie zwyciężyli 91:85 co oznacza, że na kolejkę przed końcem rozgrywek Weegree AZS jest zagrożony spadkiem. Teraz nasza drużyna musi liczyć na porażki zespołów rezerw Śląska Wrocław a przede wszystkim Żaka Koszalin i wygrać ostatnie spotkanie 5 kwietnia z Decką Pelplin.