Tomasz Wróbel: Musimy szukać oszczędności
Sezon 2019/20 został zakończony przedwcześnie, a Gwardia Opole zajęła 5. lokatę w ligowej tabeli. Minione już rozgrywki, zarówno krajowe, jak i europejskie podsumowujemy z dyrektorem sportowym opolskich szczypiornistów, Tomaszem Wróblem.
Piotr Jankowski: Zacznijmy może od samego sezonu 19/20. Jaki to był sezon dla Gwardii Opole? „Dopiero” piąte miejsce w ligowej tabeli, ale też i debiut w fazie grupowej Pucharu EHF.
Tomasz Wróbel: Z pewnością był to sezon bardzo ciężki. Rywalizacja na kilku frontach spowodowała okresy słabszej gry, co mogło niepokoić kibiców. Trzeba jednak pamiętać, że my cały czas robimy wyniki lepsze od tego, co byłoby gdyby zestawić budżety poszczególnych klubów. Piąte miejsce może niektórych nie satysfakcjonuje, ale to po części wynik tego, że w ostatnich dwóch sezonach bywaliśmy w półfinałach. Dobre wyniki rozpieszczają, a jak wiemy straciliśmy Antoniego Łangowskiego, który odszedł do Puław i został tam liderem zespołu.
Czy decyzja o zakończeniu sezonu była dobra? Czy może lepiej było poczekać, tak jak w piłce nożnej? Pojawiło się sporo komentarzy o wyłonieniu mistrza, bowiem różnica była niewielka, a sezon zasadniczy niedograny do końca.
W zasadzie była to chyba jedynie słuszna decyzja w tej sytuacji. Pozostaje niedosyt, bo faza play off to rywalizacja, w której czuliśmy się doskonale i niewykluczone, że mogliśmy sporo namieszać. Jak to mieliśmy z resztą w zwyczaju. To jednak tylko teoria, a w praktyce zdecydowała faza zasadnicza gdzie piąte miejsce odwzorowało naszą postawę w przeciągu rozgrywek. Co do tytułu mistrzowskiego, to zapewne zmierzyłyby się w nim Kielce i Płock. Jednak w ostatnim spotkaniu Wisła była wyraźnie gorsza od Vive i straciła przodownictwo, a jak się okazało – także szanse na tytuł. Trzeba się z tym pogodzić, bo przecież nikt nie zawinił sytuacji w jakiej się znaleźliśmy.
Organizatorzy Pucharu EHF bardzo długo zwlekali z decyzją o odwołaniu rozgrywek.
Dla mnie było to wiadome. Nawet jakby ktoś postanowił, że grać będziemy musieli, to nie puściłbym zawodników bez odpowiedniego przygotowania fizycznego i bez gwarancji bezpieczeństwa. EHF niestety ostatnio błądził w oparach absurdu i kiedy trzeba odwołać coś, to uparcie się trzymał wersji rozgrywania. Jeśli chodzi eliminacje do Mistrzostw Świata pozbawił np. Polski prawa udziału, choć czasu jest jeszcze sporo, aby rozegrać zaledwie cztery spotkania. To głęboko niekonsekwentne.
Jak wygląda sytuacja kadrowa Gwardii? Coraz więcej mówi się o tym, że z „Gangu Kuptela” odejdą bardzo ważni zawodnicy.
Sytuacja wymaga niewątpliwego zaciskania pasa. Musimy w klubie szukać oszczędności, a największe są na zawodnikach. Dlatego zapewne zmniejszymy kadrę z 21 do 16 osób. Do tego uzupełnimy ją zdolnymi juniorami. Nie da się ukryć, że w minionym sezonie kilku zawodników grało poniżej oczekiwań i to też ma wpływ na nasze decyzje. Nie stać nas na to, aby każdemu dawać kolejną szansę. Niezależnie od koronawirusa odszedłby od nas Jędrzej Zieniewicz. On chce grać więcej i przyjął propozycję klubu z Kwidzyna. My cieszymy się, że wyciągnęliśmy chłopaka z Akademickich Mistrzostw Polski i pokazaliśmy go światu. Liczę, że jego talent będzie się dalej rozwijał, a może nasze drogi się jeszcze zejdą. W maju zaczniemy podpisywać kontrakty z zawodnikami i trenerami. Zapewne zaczniemy od negocjacji z trenerem Kuptelem, bo bez niego nie wyobrażam sobie dalszej budowy zespołu. Lubię pracować z profesjonalistami, a to jest wysokiej klasy specjalista i do tego fajny gość.
Co prawda nie wiemy, kiedy wrócą jakiekolwiek rozgrywki, ale czy Gwardia zaczęła się rozglądać za potencjalnymi wzmocnieniami?
Dla nas wzmocnieniem będzie, jeśli uda nam się zostawić czołowych zawodników. Nie ukrywam, że są oni w kręgu zainteresowań innych klubów. Na spektakularne wzmocnienia nas nie stać, a nasi szczypiorniści to naprawdę solidni gracze. Mogą pojawić się dwa nowe nazwiska ale będą to mam nadzieję zawodnicy, których wypromujemy i nauczymy grać w Superlidze. Myślę, że jak co roku atakować będziemy kategorię odkryć sezonu.
Czy klubowi udało porozumieć się z zawodnikami w kwestii obcięcia pensji na czas epidemii?
W zdecydowanej większości to się już udało, a uda się w całości. Taki to jest czas, że trzeba być solidarnym z zespołem i na ma od tego wyjątków. Ja też obciąłbym sobie pensję, ale od początku mojej działalności w klubie robię to całkowicie społecznie. To klub jest najważniejszy, a nie poszczególny trener, działacz czy zawodnik.
Jak wyglądają same finanse klubu? Jest to w końcu niezwykle trudny okres zarówno dla miasta, jak i dla sponsorów.
Jak wiemy Miasto ograniczyło dotację o 1/3 w tym roku i kolejnym. Zmniejszeniu uległo dofinansowanie z PGE. Na kilku frontach badamy sytuację, ale niestety to może nie być koniec złych wieści. Do tego trzeba dodać dzień meczowy, który w naszym przypadku przynosił dochody. Wątpię żeby mecze toczyły się z udziałem publiczności i to spowoduje kolejne straty, które w przypadku takiego klubu jak nasz z liczną grupą kibiców były związane z zyskami.
Czy Polski Związek Piłki Ręcznej stworzył pakiet pomocy klubom na przykładzie działań swojego odpowiednika w piłce nożnej?
Wydaje mi się, że w żadnym innym sporcie poza piłką nie będą możliwe podobne pakiety. Związek mógłby zrezygnować z pewnych opłat, np. za wyszkolenie w SMS lub transferowych opłat, aby choć trochę odciążyć kluby. Ale nie liczę na to. Pieczę nad rozgrywkami sprawuje jednak PGNIG Superliga i liczę na to, że zdroworozsądkowo podejdą do tematu. Liga ma takie możliwości aby pozyskać silnego partnera dla całych rozgrywek, choć w tych czasach może być trudno. Pewnie większość meczów będzie w telewizji. Jeśli jednak dalej będziemy musieli na każdy mecz telewizyjny kłaść terraflex i stawiać monitory reklamowe, to do każdego meczu będziemy sporo dopłacać. Czekam też z niecierpliwością na informacje odnośnie następnego sezonu. Przynajmniej przymiarek czy startujemy w połowie sierpnia, na początku września czy w jego połowie. Czy rozgrywki planujemy turniejowo, klasycznie, czy zmieniamy czas gry itd. Czytam po prostu jakimi drogami podążają inne ligi i zastanawiam się jaką drogą pójdzie nasza. Trzeba przecież zaplanować kwestie sportowe i organizacyjne, a to też trwa określony czas.
Jak sami zawodnicy znoszą panującą sytuację? Otrzymali indywidualną rozpiskę treningową, z której są rozliczani?
Trenerzy Kuptel i Fiodor planują treningi, które każdy musi zrobić indywidualnie i przesłać z nich pomiary oraz sprawozdanie. Pamiętajmy jednak, że zajmujemy się piłką ręczną, a nie pchnięciem kulą, więc potrzebny jest trening zespołowy, aby kształtować wszystko to co najważniejsze w tym sporcie. To co robimy jest doraźne, ale musimy wrócić do treningów w grupach jeśli chcemy uniknąć sporych zaległości, które mogą powodować kontuzje.
Sytuacja związana z koronawirusem to także problem młodzieżowego sportu. Zbigniew Boniek powiedział nawet, że boi się o zdrowie psychiczne dzieci, jeśli dalej będą musiały siedzieć w domach.
Mnie zawsze uczono, że ruch jest najlepszym lekarstwem. Oby ta niecodzienna sytuacja objawiła się eksplozją dzieci na obiektach sportowych, gdy już to będzie bardziej bezpieczne.
Fot. Materiały klubowe Gwardii Opole.