To nie jest Karol dla starych ludzi
Taka historia: Karol Nawrocki miał wiekowego sąsiada. Sąsiad komunalną kawalerkę, którą jako lokator mógł wykupić za 10 procent wartości, co w momencie transakcji zamykało się sumą 12 tysięcy złotych, za 28 metrowe mieszkanie w Gdańsku. Nawrocki zaproponował sąsiadowi, że on da mu te pieniądze. Co też się stało. Nawrocki umówił się z panem Jerzym na coś na kształt odwróconej hipoteki: czyli sąsiad mieszka u siebie a Nawrocki płaci czynsz w zamian za przejęcie lokalu po śmierci głównego lokatora. Gdyby pan Jerzy zmienił zdanie, Nawroccy się zabezpieczyli: w momencie wyasygnowana pieniędzy na wykup kawalerki pan Jerzy podpisał nieodwracalne pełnomocnictwo w sprawie mieszkania na rzecz małżeństwa Nawrockich właśnie. W myśl tej swoistej odwróconej hipoteki Nawrocki płacił czynsz za nie swój lokal, ale tylko do momentu, gdy minęło 5 lat, czyli okres karencji, gdy zmiana właściciela mieszkania oznaczałaby przepadek 90 procentowej bonifikaty na wykup lokalu. Wtedy Nawroccy jako nieodwracalni pełnomocnicy pana Jerzego w sprawie lokalu podpisują umowę z samymi sobą, czyli Nawrockimi nabywcami kawalerki. Dalej płacą czynsz, tylko już za swoje. Przy umowie-kupna sprzedaży Nawroccy przed notariuszem oświadczają, że uiścili za lokal 120 tysięcy złotych, których to pieniędzy nigdy pan Jerzy nie widział, co potwierdza jego opiekunka. Wygląda na to, że umowa notarialna jest po prostu sfałszowana. Korzyść pana Jerzego polegała tylko i wyłącznie na tym, że przez 5 lat był właścicielem mieszkania, za którego czynsz płacił Karol Nawrocki, a po pięciu latach mieszkał tam bezumownie dopóki nie przeniesiono go do DPS, bo nie miał środków do życia.
Tymczasem Karol Nawrocki zostaje kandydatem PiS na prezydenta, i wpada na pomysł by ogłosić swój sprzeciw wobec pomysłu podatku katastralnego. Tyle, że idei tego podatku kompletnie nie rozumie. Tłumaczy, że jest on skierowany przeciwko przeciętnym rodakom, choć w założeniu pomysłodawców ma być skierowany przeciw kamienicznikom, czyli ma być płacony od trzeciego mieszkania wzwyż . To Nawrocki poruszył wątek swych mieszkań. Przy okazji skłamał, że ma jedno mieszkanie, choć załatwił sobie drugie – za 12 tysięcy plus pięcioletnią opłatę czynszu notarialnie mieszkanie starszego sąsiada.
Niestety kampanijne wzmożenie gościa ponosi i prostuje, że owszem ma drugie mieszkanie, w zamian za opiekę nad wiekowym sąsiadem. I tu okazuje się kłamie po raz drugi, bo nawet nie wie gdzie jego podopieczny się znajduje. A znajduje się w DPS-ie na garnuszku miasta Gdańsk, w dodatku opiekunka pana Jerzego oświadcza, że nawet gronia nie dał na utrzymanie staruszka. Nawrocki kłamie po raz trzeci, kolejny raz zmienia wersję wydarzeń, twierdząc że za mieszkanie „zapłacił 120 tysięcy z nawiązką” w postaci opłacania czynszu. Podczas gdy płacił czynsz, nie licząc pięciu lat zniżkowej karencji za mieszkanie własne. Czyli jak każdy.
Tu włącza się komitet wyborczy Nawrockiego, bo cała ta sytuacja wygląda na wizerunkową katastrofę, i tłumaczy, że wszystko to jest spisek ABW, bo co innego mają powiedzieć. Jak cię złapali za rękę krzycz, że to nie twoja ręka. Literki im się pomyliły, ABW z DPS-em. Kokosowy interes Nawrockiego polegał na tym, że na słupa kupił mieszkanie za bezcen oferując lokatorowi opłatę czynszu. I tu odzywa się jako ostatnia instancja moralna prawicowych populistów, czyli prezes Jarosław Kaczyński, który uważa, że gość jest uczciwy. W końcu on tam ma w swojej drużynie takich „uczciwych” zatrzęsienie. Do tego stopnia, że prokuratura nie wie w co wpierw ręce włożyć.
Niestety fakty coraz bardziej pogrążają dobre intencje Nawrockiego i jego wersję o Karolu samarytaninie. Nawrocki postanawia więc przekazać kawalerkę na cele charytatywne, podarować ją jak Zagłoba Niderlandy, bo jeśli pieniędzy na kawalerkę nie było, umowa notarialna jest sfałszowana a transakcja z panem Jerzym nielegalna. Nawrocki nie tylko nie posiada klucza do tego mieszkania, ale również żadnych do niego praw. Zresztą i tu kręci po raz kolejny mówiąc o darowiźnie „na kilkanaście kolejnych lat” czyli nie dożywotniej.
I teraz 18 maja musimy wybrać: Czy chcemy, by prezydentem RP był Nawrocki, który zaopiekuje się Polską jak panem Jerzym, jego mieszkaniem i polską flagą. Czy wolimy innego kandydata (tkę).
A dla tych, którzy w aferze Nawrockiego nie widzą żadnego przekrętu jest propozycja, by hipotetycznie rzecz jasna podmienili w tej historii Nawrockiego na Trzaskowskiego albo najlepiej Tuska. Może wtedy nabiorą niejakich podejrzeń.
Ryszard Rudnik