Utracona szansa, czyli jak posprzątano po Fraunhoferze
Sieć Instytutów Fraunhofera to jedna z największych instytucji badawczych w Europie. To marka znana w biznesie na całym świecie z zaawansowanych badań stosowanych w przemyśle i innowacji technologicznych. Oddział instytutu z powodzeniem funkcjonował do niedawna również w Opolu, co walnie przyczyniało się do budowania prestiżu miasta w kręgach gospodarczych i naukowych. To była jedna z 70 takich placówek rozrzuconych po wszystkich kontynentach, jedyna taka w Polsce. Każdy kapitał, który instalował się w Opolu, traktował istnienie tu oddziału Instytutu Fraunhofera jako wyraz wiarygodności i pozycji miasta na biznesowej mapie Polski. Według rektora Politechniki Opolskiej ta forma współpracy uczelni z Instytutem Fraunhofera się jednak wyczerpała. I to w momencie, gdy nawet się dobrze nie rozwinęła.
Pomysłodawcą i spiritus movens sprowadzenia instytutu do Opola był ówczesny rektor Politechniki Opolskiej prof. Marek Tukiendorf. Wykorzystał przy tym swoje międzynarodowe kontakty oraz, co tu kryć, zagrał też na nucie nostalgicznej: prof. Lothar Kroll, szef centrali Instytutów Fraunhofera w Chemnitz, pochodzi z Opolszczyzny.
W Opolu naturalnym partnerem i bazą dla instytutu była Politechnika Opolska we współpracy z Opolskim Centrum Rozwoju Gospodarki. Mimo pozytywnego nastawienia szefostwa ośrodków Fraunhofera negocjacje nie były proste, trwały trzy lata. Każdy Instytut Fraunhofera specjalizuje się w określonej dziedzinie nauki bądź technologii. Na całym świecie organizacja zatrudnia ponad 30 tysięcy pracowników, naukowców, inżynierów, personel techniczny. W Opolu w grę wchodziło na początek kilka etatów, a oddział miał się skupić na badaniach zaawansowanych technologii lekkich, inaczej mówiąc na rozwiązaniach związanych z ograniczeniem materiałochłonności, automatyzacji procesów technologicznych i w efekcie na ograniczeniu wpływu przemysłu na środowisko.
Z dużym można więcej
Być w sieci Fraunhofera oznacza prestiż i dostęp do najnowocześniejszych metodologii badawczych. Sieć znana jest na całym świecie, kładzie duży nacisk na innowacje, transfer technologii, wspieranie małych i średnich przedsiębiorstw. Instytuty współpracują z sektorem prywatnym, publicznym, prowadzą badania i wdrożenia na zamówienie rządów, firm, organizacji międzynarodowych. Utrzymują się zarówno z funduszy publicznych, jak i zamówień badawczych przemysłu. Międzynarodowa współpraca placówek Fraunhofera oznacza łatwiejszy dostęp do globalnych rynków, współuczestnictwo w badaniach nad projektami o zasięgu światowym. Choć większość instytutów tej marki znajduje się w Niemczech, organizacja ma też swoje oddziały w USA, Azji i różnych krajach Europy.
Sieć Fraunhofera to nie są placówki badawcze typu sobie a muzom, centrala w Chemnitz zatrudnia ponad 600 osób, to nie tylko laboratoria, ale też mała fabryka wdrożeniowa, gdzie materializują się modele wypracowanych tam projektów. Nic dziwnego, że instytuty są szanowanym, sprawdzonym i uznawanym na całym świecie kluczowym partnerem dla przemysłu, dostawcą innowacji technologicznych. Z placówkami Fraunhofera współpracują największe koncerny światowe: Siemens, BASF, Volkswagen, BMW, Airbus, IBM, Intel, Daimler, SAP, Bosch i wiele innych.
W Opolu oddział Fraunhofera otwarto 8 września 2018 roku na Politechnice Opolskiej, kierowanej wówczas przez rektora Tukiendorfa. To była pierwsza taka placówka w Polsce i w ogóle w Europie Środkowo-Wschodniej. Otworzyła podwoje pod nazwą Centrum Projektowe Fraunhofer ds. Zaawansowanych Technologii Lekkich. Centrum zajęło się opracowywaniem procesów produkcyjnych, pomysłów projektowych i strategii cenowych dotyczących produkcji lekkich komponentów, zwłaszcza dla przemysłu motoryzacyjnego. W ten sposób Opole stało się magnesem dla branży automotive. Szefową zespołu została prof. Anna Król. Wartość zakontraktowanych projektów wyniosła ponad 28 milionów złotych, przy czym już w pierwszej fazie udało się wdrożyć dla przemysłu projekty warte prawie 2 miliony złotych
Opolski Ratusz, nie tylko zresztą on, bo również władze samorządowe regionu, od początku przyklaskiwali tej inicjatywie, widząc w tym wielką szansę rozwojową dla miasta, ale i całego województwa. Zresztą szybko te nadzieje zostały pozytywnie zweryfikowane. Opole za sprawą Fraunhofera stało się miejscem wielkich prestiżowych konferencji naukowych z udziałem specjalistów z branży technologii lekkich z całego świata. Na inną międzynarodową konferencję dotyczącą innowacji sektora lotniczego do Opola przyjechali przedstawiciele branży ze wszystkich kontynentów, stawił się w komplecie cały przemysł lotniczy i kosmiczny, jaki funkcjonuje w Polsce. W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele Airbusa z sektora technologii zbrojeniowych.
Prof. Tukiendorf widział perspektywę dla otwarcia w oparciu o współpracę z instytutem Fraunhofera katedry lotnictwa i kosmonautyki. Wówczas ta wizja brzmiała niczym bajka o żelaznym wilku, ale dzisiaj widać, jak bardzo była wizjonerska. Ludzie od początku wspierający pomysł profesora mówią dziś wprost: Rozwój kosmonautyki w Polsce, budowa CPK nie mogą się obejść bez odpowiednich kadr, które mogłyby się dziś kształcić nie gdzie indziej, tylko na Politechnice Opolskiej. Dzięki Tukiendorfowi moglibyśmy wyprzedzić trendy kształcenia w branży, a przynajmniej być na nie najlepiej przygotowani.
Ci, którzy wspomagali prof. Tukiendorfa w jego staraniach o współpracę z ośrodkami Fraunhofera, dziś na nowo odczytują słabe negatywne sygnały, które już na początku tej współpracy do nich docierały ze strony przedstawicieli rządzącej wówczas Polską Zjednoczonej Prawicy.
– O wsparcie starań dla powstania oddziału ośrodka Fraunhofera w Opolu profesor, ale i miasto prosiło ówczesnego wicepremiera Jarosława Gowina. Ten był nam przychylny, ale z jego otoczenia dochodziły nas głosy, że generalnie władza nie jest tym pomysłem zachwycona. W Polsce powstała koncepcja otwierania własnych instytutów badawczych im. Łukasiewicza. Z Warszawy szły niedwuznacznie sugestie, że współpraca z Niemcami jest nam niepotrzebna – wspomina Michał Kramarz, szef Biura Obsługi Inwestora opolskiego Ratusza.
Śmierć rektora i jego idei
Po tragicznej śmierci profesora Tukiendorfa, od momentu gdy zmieniły się władze Politechniki, atmosfera wokół współpracy z Instytutem Fraunhofera w Cheminitz gęstniała, aż do rozwiązania współpracy przez obecnego rektora prof. Marcina Lorenca.
W argumentacji przedstawionej w tygodniku ”O!polska” rektor PO mówi o niedosycie związanym z niewykorzystaniem we współpracy z Fraunhoferem doświadczeń miejscowej kadry naukowej. Uważa, że potencjał badawczy uczelni nie był właściwie wykorzystywany. Jego zdaniem można współpracować z Instytutem Fraunhofera bez wspólnego centrum projektowego, gdyż potencjał infrastruktury badawczej Politechniki Opolskiej jest i bez niego wystarczający.
– Moim zdaniem rozwiązanie umowy z Instytutem Fraunhofera, wiodącą placówką badawczą w Europie i jedną z największych na świecie, to wielka strata dla rozwoju Opola i zmarnowanie wielkiej szansy dla rodzimego przemysłu – mówi wiceprezydent Opola Maciej Wujec, odpowiedzialny w Ratuszu m. in. za kontakty z biznesem. – Jako miasto byliśmy bardzo zaangażowani w inicjatywę prof. Tukiendorfa, od początku ją wspieraliśmy. Nie mogę zrozumieć sensu rezygnacji ze współpracy z placówką o takim potencjale naukowo- technologicznym o niekwestionowanej światowej renomie.
Podobnie nie mogły tego zrozumieć władze samorządowe regionu. Jeszcze za czasów marszałka Andrzeja Buły urząd marszałkowski zorganizował dla opolskich biznesmenów wyjazd studyjny do centrali Fraunhofera w Chemnitz. Uczestnicy byli zachwyceni i zaskoczeni potencjałem instytutu. Nie wiedzieli tylko jednego: decyzje o zamknięciu opolskiego oddziału zostały już w zasadzie podjęte, zerwanie współpracy przesądzone.
Również Ratusz do końca chciał utrzymać opolski oddział Instytutu Fraunhofera przy życiu. Jeśli zdaniem władz uczelni dotychczasowa formuła współpracy się wyczerpała, nic nie stoi na przeszkodzie, by przedyskutować ją od nowa, znaleźć nowe kierunki naukowej współpracy i współdziałania – zachęcały strony do rozmów w oficjalnym stanowisku władze miasta. Te apele ze strony władz Politechniki Opolskiej pozostały właściwie bez reakcji.
Zareagował natomiast prof. Lothar Kroll. W wywiadzie dla tygodnika O!polska podkreślał, że z rektorem Lorencem zwykle rozmawiał w cztery oczy, dlatego to zawsze będzie słowo przeciwko słowu: – Rektor Marcin Lorenc zaproponował mi oszustwo. Nie chcę mieć z nim już nigdy nic do czynienia.
Nikt nie ma wątpliwości, że poza rozmaitymi argumentami natury organizacyjno-finansowej, między profesorami Lorencem i Krollem zwyczajnie po ludzku nie było chemii.
– Ale tu akurat należało odsunąć na bok prywatne animozje, zwłaszcza ze strony rektora politechniki. Bo Instytut Fraunhofera w Opolu był przede wszystkim szansą i zyskiem dla regionu, miasta i uczelni, a nie odwrotnie. W sprawie wypchnięcia Instytutu Fraunhofera z Opola nasuwa mi się tylko jeden cytat, ten z „Wesela” Wyspiańskiego: Miałeś chamie złoty róg…– mówi z żalem dawny współpracownik prof. Tukiendorfa, zaangażowany w pomysł współpracy z prof. Lotharem Krollem i kierowanym przezeń ośrodkiem. Woli pozostać anonimowy.
Ryszard Rudnik