„Weź mnie”, czyli jak Ratusz kusi najemców
W Opolu jest około 400 lokali użytkowych, których właścicielem jest miasto. Na dziś 11 z nich szuka najemcy. Ratusz postanowił wyjść im naprzeciw.
Co do zasady szybciej znajdują chętnych lokale „pod klucz”, czyli nie wymagające remontu. Zdarza się jednak, że dotychczasowy najemca zanim zrezygnuje, niespecjalnie dba o mienie miasta, więc następca musi ponieść koszty remontu.
– Z tym, że te koszty możemy w ramach negocjacji uwzględnić potem w czynszu– podkreśla wiceprezydenta Opola Łukasz Sowada. – W końcu najemcy cho,ć dla siebie remontują majątek miasta, więc korzyść jest obopólna.
Kwestią przetargów na lokale użytkowe zajmuje się Wydział Lokalowy. Dotąd była to jednak głównie rutynowa informacja na BIP. Nowy pomysł polega na tym, by z informacją o lokalach wyjść szerzej i bardziej spektakularnie. Stąd w witrynach oferowanych lokali pojawiły się plakaty z napisem „Weź mnie”, z kodem QR, po otwarciu którego można przeczytać o warunkach przetargu. Na stronie www. Opola pojawiła się też dodatkowa zakładka – Najem lokali użytkowych, gdzie znaleźć można wszystkie informacje o lokalowej ofercie miasta. Towarzyszy im pełny serwis zdjęciowy obiektu, rysunki techniczne wnętrza, opisy na co najemca może liczyć. Obok jest też informacja o wszystkich formalnościach związanych z przetargiem na dany lokal.
Dodatkowo powstała strona internetowa na Facebooku – Lokale miasta Opola. Tu do zainteresowanych dociera się m. in. poprzez filmowe rolki. Na Fb z rolki zachęca też zainteresowanych sam wiceprezydent Sowada, który jest nie tylko inicjatorem zdynamizowania procesu najmu, ale również jego twarzą.
– Co istotne– podkreśla wiceprezydent Sowada – my te oferty zamieszczamy na wszystkich grupach facebookowych zajmujących się obrotem nieruchomościami. Działamy wielostronnie, by dotrzeć i zachęcić najemców, Natomiast skala nie jest zbyt duża. W tej chwili organizujemy przetarg na trzy lokale przy Placu Piłsudskiego, po sklepie Słoneczko, restauracji obok oraz dawnej kawiarni Lwowska, w bezpośredniej bliskości centrum miasta. Każdy deweloper wie, że każdy dzień pustego lokalu to dla niego niepotrzebny koszt, dla miasta również, choć z tą świadomością różnie bywało.
Przetarg na lokale użytkowe to w gruncie rzeczy licytacja stawki czynszu, kto da więcej, ten wygrywa. Oczywiście są pewne obostrzenia co do przeznaczenia lokalu. Na przykład w centrum miasta nie można w nich otwierać filii banków, second-handów, salonów gier hazardowych. Najbardziej, zwłaszcza gdy chodzi o lokale w centrum, by prowadzić tu działalność gastronomiczną. Im dalej od centrum, tym wymagania wobec form aktywności najemcy są coraz mniejsze, a dowolność co do profilu działalności punktu większa.