Wiceprezesi WiK uniewinnieni
Uniewinnieni od wszelkich zarzutów – taki wyrok ogłosił dzisiaj Sąd Okręgowy w Opolu w procesie Agnieszki Maślak i Sebastiana Paronia, członków zarządu WiK oskarżonych z doniesienia byłego prezesa spółki Ireneusza Jakiego o spowodowanie w firmie strat wielkich rozmiarów.
Jaki oskarżał swoich zastępców o to, że podpisali ugodę na milion złotych z dostawcą energii elektrycznej firmą Elektrix, która wycofała się z umowy z powodu gwałtownej zwyźki cen prądu. Po doniesieniu ówczesnego prezesa WiK, 14 maja 2022 roku, już 28 maja do siedziby spółki weszła z przeszukaniem policja, prokuratura rozpoczęła natychmiastowe śledztwo, którego finałem jest dzisiejszy uniewinniający werdykt sądu.
– Mam nadzieję, że na tym kończy się nasza trzyletnia gehenna– mówi bezpośrednio po procesie wiceprezes WiK Agnieszka Maślak. 7 września 2022 roku prokurator ją i wiceprezesa Paronia zawiesił w obowiązkach, do których przywrócił ich sąd wyrokiem z 31 sierpnia 2024 roku.
– Co odczuwam? Przede wszystkim ulgę, że to koniec – przyznaje Agnieszka Maślak. –Nawet jeśli prokurator odwoła się od wyroku do wyższej instancji, nie mam zamiaru w kolejnych procesach osobiście uczestniczyć. Byliśmy celem absurdalnych zarzutów prokuratora. Czego tam nie było, wywołanie straty wielkich rozmiarów, niedopełnienie obowiązków, a nawet niepodpisanie droższej umowy na dostarczanie do firmy energii elektrycznej.
– Tyczmasem nasza decyzja o ugodzie z Elektriksem była ze wszech miar korzystna . Dostawca w marcu 2023 roku zgłosił wniosek o upadłość. Gdyby nie wcześniejsza z nim ugoda zamiast miliona firma nie zobaczyłaby ani grosza. Sąd zresztą nie zgodził się na upadek Elektriksu, ponieważ firma nie posiada żadnych nieruchomości, a więc możliwości zaspokojenia wierzycieli. Sprawy ugodowe innych zleceniodawców z Elektriksem ciągle jeszcze trwają.
– Dla mnie to od początku była sprawa polityczna, chodziło o to, że prezes Ireneusz Jaki chciał sobie z nas, przedstawicieli miasta, głównego udziałowca WiK oczyścić przedpole. Prokuratura przez 6 miesięcy w ogóle nie dopuszczała nas do akt sprawy. Jestem pewna, że gdyby nie wybory 15 października 2023 roku, do dzisiaj sprawa nie trafiłaby na wokandę, bo nie chodziło o to, żebyśmy mogli wykazać swoją niewinność wobec spreparowanych zarzutów, tylko żeby nas jak najdłużej grillować w śledztwie. Gdy PiS przegrał wybory, prokurator natychmiast skierował akta do sądu i pojawiła się szansa, że wreszcie możemy się bronić. Dziś o tym łatwo mi się mówi, ale to był ciężki dla mnie czas przesłuchań przez oficerów CBA, pęczniejących oskarżeń prokuratorskich. Tych trzech lat permanentnego stresu już nic nie zwróci.
– Sąd nas trochę tym dzisiejszym uniewinnieniem zaskoczył– przyznaje drugi oskarżony, Sebastian Paroń. – Rzadko bywa tak, że sąd wydaje wyrok zaraz po mowach prokuratora i obrońców, a w tym przypadku tak się stało. To moim zdaniem świadczy o głębokim przekonaniu sądu co do braku naszej winy, dlatego nie widział sensu odwlekania wyroku.
– To była sprawa polityczna– uważa tak również Sebastian Paroń. – WiK był jedną z trzydziestu kilku firm, które z Elektriksem podpisały podobne ugody, a tylko my zostaliśmy o to oskarżeni. I to na podstawie absurdalnych zarzutów. Prokurator oskarżał nas na przykład o to, że nie wybraliśmy droższego dostawcy, a przecież cena przy zakupie prądu jest zasadniczą przesłanką kontaktu. Zarzucano nam, że nie przewidzieliśmy kryzysu na rynku energetycznym, a kto go przewidział? Oskarżenie powołało biegłego, który wyliczył nam milionowe straty, a myśmy udowodnili przed sądem, że jego ekspertyzy to w dużej mierze plagiat podobnych opracowań w innych sprawach. Stawiano nam nawet zarzuty korupcyjne, próbowano na siłę powiązać z Elektriksem, sprawdzali logowania naszych telefonów. Chcieli na nas znaleźć cokolwiek. Myśmy w wyniku wycofania się z umowy uzyskali dla WiK milion złotych. Gdybyśmy ugody nie podpisali, nie mielibyśmy z zerwania tego kontraktu jako spółka ani grosza. Postępowania ugodowe Elektriksu trwają już 3 lata, bez żadnych skutków. Nikt z ich kontrahentów, oprócz takich jak my, którzy podpisali wcześniejsze ugody, nie odzyskali jeszcze ani grosza. A jeśli kiedyś nawet odzyskają, to z doświadczenia wiadomo, że to będą sumy rzędu kilku procent należności. Jeśli w ogóle, może byśmy odzyskali kiedyś z 50 tysięcy, nie więcej.
Wyrok uniewinniający Agnieszkę Maślak i Sebastiana Paronia jest nieprawomocny. Obrońcą wiceprezesów był adwokat Sławomir Wojciechowski.