Wraca moda na kwiaty

Kolor w przyrodzie nie tylko cieszy oko, ale jest wręcz niezbędny do zachowania równowagi w przyrodzie. Na szczęście wraca moda na kwiaty. Dlaczego to takie ważne? O tym w rozmowie z prof. dr hab. Arkadiuszem Nowakiem, pracownikiem Uniwersytetu Opolskiego, Dyrektorem PAN Ogrodu Botanicznego – Centrum Zachowania Różnorodności Biologicznej w Powsinie. Wywiad ukazał się w najnowszym wydaniu magazynu “Opole i kropka”.

– Kąkol, krwawnik czy lepnica – to chwasty, których się pozbywamy? A może kwiaty, w których powinniśmy się zakochać?

– Powinniśmy je pokochać na nowo. Tak jak kochali je nasi przodkowie. Widać to choćby w polskim malarstwie czy literaturze. Kwiaty polne były natchnieniem dla Tuwima czy Orzeszkowej, która w „Nad Niemnem” malowała bajkowe wręcz krajobrazy „całe błękitne od bławatków, żółte od kamioły, różowe od dzięcieliny i smółek”. Niestety dziś takie widoki to rzadkość. Rozwój rolnictwa doprowadził do prawdziwej katastrofy ekologicznej. Zniknęły miedze, które były ostoją bioróżnorodności, praktycznie nie ma łąk, które karmiły dzikie pszczoły i trzmiele. Ogrodów przez wiele lat nie ubarwialiśmy kwiatami, a obsadzaliśmy tujami i cyprysikami.

– Bardzo równymi i trochę nudnymi. Zgoda, w mieście przyda się trochę koloru. Pan mówi jednak o tym, że katastrofą jest znikanie łąk z krajobrazu, dlaczego? W polu i tak nikt kwiatów nie ogląda. Dla większości to zwykłe chwasty.

– Łąki są rezerwuarem bogactwa gatunkowego. Bioróżnorodność jest kluczem dla równowagi w przyrodzie. Jeśli wszystkie łąki będziemy zaorywać i zamieniać je w pole kartofli czy na to, co się akurat bardziej opłaca, to doprowadzimy do wyginięcia trzmieli i innych rodzimych zapylaczy. By nasze zasiewy mogły dawać plon, trzeba będzie inwestować we wprowadzanie pszczół do ekosystemów. To drogie i na dłuższą metę też szkodliwe, bo mówimy o jednym gatunku pszczoły. Taka ingerencja, to dalsze niszczenie bioróżnorodności. To błędne koło. Nie da się żyć bez równowagi w przyrodzie.

– Niestety, temu procesowi możemy głównie się przyglądać. Bo jaki wpływ mamy na to co się rolnikom bardziej opłaca? Tu w grę wchodzi wielka polityka i jeszcze większe pieniądze. Ale co każdy z nas może zrobić w kierunku bioróżnorodności? Powinniśmy siać na balkonach w doniczkach łączki kwietne?

– W doniczkach ładnie wyglądają pelargonie i mogą w nich zostać. Łąki w gazonach też są piękne i mają wartość przede wszystkim edukacyjną. Ważne jest jednak coś innego. Chodzi o to, by zaakceptować polską przyrodę. Tu każdy z nas powinien być patriotą i tradycjonalistą. Mamy 2700 rodzimych gatunków i każdy coś dla siebie wybierze. Nie powinniśmy oczekiwać, że zieleń miejska zawsze będzie przycięta na styl angielskich trawników, a kwiaty okazale kwitnąć będą przez większość roku. Musimy zaakceptować, że w lipcu czy sierpniu skwerek nie wygląda już tak pięknie jak w maju. Rośliny powoli zamierają i taka jest ich natura. W mieście wiele jest miejsc gdzie rosnąć mogą rodzime, nawet polne czy łąkowe gatunki.

– Przyzna Pan, że miejskie trawniki i rabaty z jednorodnymi bratkami coraz częściej zastępowane są przez różnorodne nasadzenia, a nawet łąki kwietne. Tak jak to się dzieje w Opolu.

– Tak, to prawda. Obserwuję modę na łąki kwietne w miastach. Generalnie to cieszy. Problem jednak w tym, że wysiewane przez samorządy gatunki muszą przede wszystkim być miłe dla oka mieszkańców. Nie ma problemów jeśli wśród tych obcych gatunków nie znajdzie się taki, który wymknie się spod kontroli i narobi szkody w naszym ekosystemie, a taki problem mamy teraz przykładowo z nawłocią kanadyjską.

– A co z nią nie tak?

– Siali ją intensywnie pszczelarze, bo to gatunek miododajny, który kwitnie do końca października. Problem w tym, że rozrasta się w sposób niekontrolowany. Polską łąkę potrafi zdominować w ponad 90%. Na łące z nawłocią nie ma już miejsca dla naszych rodzimych roślin. A bez rodzimych roślin giną nasze rodzime owady zapylające. Spada bioróżnorodność, a bez niej, jak już ustaliliśmy, nie ma równowagi w przyrodzie. Pół biedy gdy w lesie zadomowi się pomidor, bo muszę powiedzieć, że w podopolskich lasach mamy już dzikie pomidory. Gorzej, kiedy kierując się modą, wprowadzamy taki gatunek, który wypiera nasze, rośliny i niszczy nasz ekosystem. Jak wspomniana już nawłoć czy aster nowobelgijski.

– Kwiecień to czas wysiewów. Jakie nasiona kupować, by nie narozrabiać w ekosystemie?

– Polskie kwiaty tradycyjne. Niezapominajki, które kojarzone są z Opolem i województwem opolskim. Do kupienia są też choćby nasiona kąkola, który kiedyś powszechny był na naszych polach, dziś zobaczyć go można tylko w muzeum w Bierkowicach i tylko dlatego, że go tam wysiewamy. Dostępne są nasiona bławatków, krwawnika czy wręcz mieszanki łąkowe oparte o rodzime gatunki (chabry, firletki, groszki, koniczyny, komonice, jaskry, pięciorniki, ostrożenie, wyki, bodziszki, krwawnice, złocienie, kozłki, przytulie i wiele, wiele innych). Wyglądają pięknie, przyjazne są wielu zapylaczom, do tego nie są trudne w uprawie i nadają się na bukiety. Zaakceptować w nich musimy tylko jedno. Druga połowa roku to dla nich czas odpoczynku. Czas, kiedy wyglądają mniej okazale, ale to nie znaczy, że to rośliny byle jakie. Wręcz przeciwnie. Dla naszego ekosystemu są bardziej cenne niż sztucznie wyhodowane i nadal popularne tuje.

Na zdjęciu kąkol polny na jednej z mobilnych łąk w Opolu.

***

W 2019 roku w Opolu założono pierwsze łąki kwietne. W 2020 nasiona traw i kwiatów wyłącznie rodzimych gatunków zostały wysiane na Wyspie Bolko przy parku 800-lecia. Łąka kwietna powstała również  m.in. na terenach przy ul. Wrocławskiej. W tym roku sukcesywnie zakładane będą łąki m.in. w okolicach powstającego centrum przesiadkowego Opole Zachodnie. Ogromną popularnością i akceptacją ze strony mieszkańców cieszyły się tzw. mobilne łąki kwietne – gazony, w których zasadzono m.in. zioła i gatunki również polnych kwiatów takich jak krwawnik, rumianek, niezapominajka.

Dariusz Król

Znawca futbolu, pomysłodawca i były redaktor naczelny ogólnopolskiego tygodnika „Tylko piłka”. W przeszłości także dziennikarz tygodnika i dziennika Gazeta Opolska (m.in. kierownik działu sportowego). Obecnie redaktor magazynu „Opole i kropka” i Czasu na Opole, w których zajmuje się głównie tematami z życia miasta, historią i sportem.

Najnowsze artykuły