Każdy może kupić niezwykłą gitarę i wspomóc WOŚP

Tylko do 14 lutego trwa licytacja niezwykłej gitary, którą specjalnie dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wykonał Tomasz Petryszyn. Kim jest autor oryginalnego przedmiotu? Zapraszamy na wywiad*!

Gdy miał 14 lat, dziadek podarował mu pierwszy motocykl. Od tamtej pory zafascynowany światem motoryzacji zgłębiał jego tajniki, a tworzenie mebli z części samochodowych stało się jego pasją. Z Tomaszem Petryszynem rozmawiamy przy okazji oryginalnego przedmiotu, który wykonał na licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Warto pamiętać, iż ta zakończy się 14 lutego.

Link do aukcji: allegro.pl/oferta/gitara-petryszyn-wykonana-z-czesci-motoryzacyjnych

W tym roku Miasto Opole przekazało na licytację WOŚP bardzo oryginalny przedmiot, który wyszedł wprost z pana rąk. Co to takiego?
Tomasz Petryszyn: To gitara elektryczna wykonana z oryginalnych części motoryzacyjnych, połączona z pięknymi drewnianymi elementami. Wykorzystałem tu między innymi elementy skrzyni biegów i silnika oraz warsztatowego podnośnika samochodowego.

Czy można na niej zagrać, czy to raczej typowy gadżet dla pasjonatów?
– Od początku moim założeniem było to, aby można było na niej zagrać. Jest to w pełni użytkowy instrument.

Ile trwał proces tworzenia? Jak to wyglądało od kuchni?
– Był to mozolny proces, ponieważ w moim projekcie, który miałem wyłącznie w głowie, musiałem uwzględnić rozmieszczenie układu elektronicznego prawdziwej gitary elektrycznej. Poświęciłem na jej tworzenie ponad 100 godzin pracy. Założyłem sobie, że musi być niepowtarzalna, a wyważenie funkcjonalności z castomowym wyglądem jest bardzo trudne. Ciężko jest połączyć stal, części motoryzacyjne oraz dźwięk, aby wszystko do siebie pasowało i tworzyło integralną całość. Nie obyło się również bez błędów, które musiałem naprawić na ostatnim etapie prac. Jeszcze w nocy poprzedzającej dzień oddania przerabiałem główkę gryfu, ponieważ coś tam mi w niej nie pasowało. Jestem perfekcjonistą i nigdy nie oddałem żadnemu klientowi produktu, którego nie dopieściłem w każdym calu. Tak też jest właśnie z tą gitarą. Siedziałem nad każdą śrubką, czyszcząc ją i polerując do perfekcji. Można na niej grać techniką „slide”, czyli wzdłuż gryfu po strunach przesuwa się rurką lub butelką. Myślę, że to będzie gratka dla każdego gitarzysty.

Jak to się stało, że trafił pan z tym pomysłem do opolskiego ratusza? Bo nie jest pan z Opola?
– Mój warsztat mieści się w małej miejscowości Gościęcin w powiecie Kędzierzyn Koźle. W zeszłym roku wysłałem po prostu ofertę współpracy do Wydziału Promocji. Kilka miesięcy później odezwali się do mnie z informacją, że Opole chce przekazać coś niezwykłego na licytację WOŚP i czy podjąłbym się takiego wykonania. Przedmiot miał nawiązywać do Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki, więc wybór padł na gitarę zrobioną z części motoryzacyjnych. Staram się brać udział w różnych akcjach charytatywnych, wystawiając na aukcje swoje prace. Jeżeli przez to co kocham robić, mogę pomóc innym, wtedy czuję, że to mój największy sukces.

Skąd u pana pomysł na taką działalność, jak tworzenie mebli z części motoryzacyjnych?
– Od dziecka towarzyszyło mi majsterkowanie. Mój ojciec jest ślusarzem, więc od dziecka pomagałem mu, wchłaniałem wiedzę o obróbce metalu, podstawy budowy maszyn. W pewnym okresie życia skrzyżowało się to z moją drugą pasją – motoryzacją i potem już wszystko się samo potoczyło. Ta praca to coś, w co wkładam swoje całe serce, a ogranicza mnie tylko i wyłącznie moja wyobraźnia. I chociaż czasy dla takich rzemieślników jak ja są ciężkie, to mam nadzieję, że będzie to również mój sposób na życie. Jeszcze nigdy nie powiedziałem nikomu, kto się do mnie odezwał z jakimś pomysłem, że się nie da. Jestem otwarty i zawsze próbuję znaleźć jakąś alternatywę. Staram się też zawsze pamiętać, że prawdziwe dzieło od „kiczu” dzieli tylko cienka linia, a styl i forma muszą być dobrze wyważone.

Kto się do pana zgłasza?
– Moi klienci to osoby, które chcą się czymś wyróżniać wśród innych. Każdy mój projekt jest indywidualnie tworzony pod preferencje klienta. Dlatego zawsze staram się wyciągnąć jak najwięcej informacji o jego pasji czy upodobaniach, żeby efekt pracy pasował do niego w stu procentach i aby klient był zadowolony.

Czy jest jakiś projekt, który był szalony lub dziwny?
– Każda z moich prac jest w jakimś stopniu dziwna, bo jakby nie było, powstaje z części znalezionych na złomowiskach. Często określam się mianem złomiarza, przez co ludzie wyobrażają mnie sobie jako faceta ciągnącego za sobą mały wózeczek z górą wysypującego się złomu. Najciekawsi w tym wszystkim są ludzie, którzy mają jakąś historię lub niecodzienne zainteresowania, co wiąże się z nowymi znajomościami, a nawet przyjaźniami.

Gdzie można śledzić pana prace?
– Najprościej wyszukać mnie na Facebooku i Instagramie, wpisując po prostu: Petryszyn Design.

*Wywiad ukazał się w lutowym wydaniu magazynu „Opole i Kropka”.
Zdjęcia „DUDY fotografia/filmowanie”

Najnowsze artykuły