Za wcześnie na otwieranie szampana

Z Arkadiuszem Wiśniewskim, prezydentem Opola, opolskim liderem Ruchu Tak! Dla Polski rozmawia Ryszard Rudnik.

– „GW” poinformowała, że jako Ruch Tak! Dla Polski idziecie do wyborów wspólnie z Platformą. To początki konstruowania jednej listy opozycji?

– Decyzje jeszcze nie zapadły. Rzecz jasna my jako ruch samorządowy staramy się wspierać opozycję i taka wspólna lista byłaby czymś naturalnym. PiS robi wiele złego dla samorządów, że przypomnę choćby chaos z Polskim Ładem, próby nielegalnego wymuszania na nas spisów wyborców do tzw. wyborów kopertowych Sasina, czy rozdział pieniędzy dla samorządów według partyjnego widzimisię. Opozycja musi  wygrać jesiennie wybory, jeśli chcemy, by coś się w tym kraju zmieniło na lepsze, również w samorządności. Jesteśmy jako Ruch Tak! Dla Polski otwarci gdy idzie o wspólną reprezentację na listach. I w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz.

–  Jeśli chodzi o to ostatnie powiedzenie, to zdaje się, że tych dwoje, przynajmniej gdy idzie o kierownictwo PO i Tak! Dla Polski, jest już po słowie.

– No tak, ale chodzi przecież o to, by koalicja była szersza. Ciągle jeszcze trwają rozmowy wśród opozycyjnych partii o wspólnej reprezentacji i nie warto w tej sytuacji wychodzić przed szereg. Dlatego nie namówi mnie pan na dywagacje, czy ktoś z naszego Ruchu widzi się na opolskich listach PO, bo przecież nie wiadomo jeszcze jakie to będą listy. Poza tym w Ruchu Tak! Dla Polski mamy samorządowców różnych politycznych opcji i pewnie nie wszyscy chcieliby się znaleźć na listach Platformy, a na jednej wspólnej liście opozycyjnych partii już tak.

– Te pierwsze alianse wyglądają jednak optymistycznie.

– Zgadza się, bo przecież im bardziej się zjednoczymy, tym szanse na zwycięstwo z PiS-em rośnie. Mamy programowo wiele punktów wspólnych, na wiele spraw, związanych choćby z praworządnością, samorządnością, patrzymy jednakowo. Zobaczymy jako to się przełoży na porozumienia w regionach.

– No właśnie, to może być dość ciekawa sytuacja: Z jednej strony wspólna lista do parlamentu a z drugiej radni PO w permanentnej opozycji do prezydenta, lidera Ruchu Tak! Dla Polski, którego radni PO nieustannie kąsają po kostkach. Niezła łamigłówka, którą wyborcom trudno będzie ogarnąć.

– No tak, ale to jest pytanie głównie do kolegów z Platformy, jak oni w nowej sytuacji, cohabitation po opolsku, będą widzieć formułę naszej współpracy. Myślę, że nasza ewentualna obecność na listach  może być komuś nie w smak. Istota wspólnych list polega na tym, że ktoś musi się posunąć, by zrobić miejsce współkoalicjantowi, inaczej się przecież nie da. Nie wszyscy mogą być w tej sytuacji zadowoleni. Dlatego poczekajmy, nie dzielmy skóry na niedźwiedziu.

– Generalnie jednak z kierownictwa PO w Warszawie płyną sygnały, że obecność na listach Platformy  znanych samorządowców bardzo je wzmocni i pewnie ten punkt widzenia się nie zmieni. Co bardzo może skomplikować sytuację na przykład przed wyborami samorządowymi w Opolu. Bo trudno będzie tak jak teraz atakować sojusznika, który w tych wyborach tradycyjnie startuje z własnej listy.

– Czy to się przełoży na funkcjonowanie samorządu w Opolu trudno mi w tej chwili wyrokować. Na razie, choćby na ostatniej sesji, radni Platformy nie zagłosowali za trasą średnicową, nie uwzględnili głosu większości opolan, którzy wzięli udział w sondażu na jej temat. Co więcej, łączą w swym przekazie średnicówkę z brakiem naszej zgody na budowę szkoły dla dzieci autystycznych, choć te dwie sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego. Brak naszej zgody na nową szkołę nie wynika z tego, że te dzieci zostawiamy samym sobie, tylko, że mamy inny pomysł na ich edukację. I to łącznie dwóch zupełnie różnych porządków jest nie fair. Ale mam nadzieję, że rozsądek wróci.

Najnowsze artykuły