Zęby zgrzytają, ale Polska gra dalej [FELIETON]

Ostatnie sekundy meczu Polaków z Argentyną. Przegrywamy 0-2 nie mając w tym meczu nic do powiedzenia. Za chwilę kończy się równolegle rozgrywany pojedynek Meksyku z Arabią Saudyjską. Saudowie strzelają kontaktowego gola na 1-2, sędzia kończy spotkanie, a w opolskiej Strefie Kibica w Stegu Arena wybucha prawdziwa euforia. Polacy grają dalej w mundialu…

Dziwny to jest turniej od samego zarania. Najpierw Katar wydał miliony na sprowadzenie go do siebie (także te pod stołem), potem miliardy na stadiony i infrastrukturę, by ostatecznie zmienić tradycyjny termin rozgrywania mistrzostw ze środka lata na późną jesień.

Dziwny to jest też turniej dla polskiej reprezentacji. Niedługo przed barażami zrejterował selekcjoner Sousa, więc w trybie awaryjnym prezes Kulesza wybrał Michniewicza, za którym od lat ciągnie się niemiły korupcyjny zapaszek i mnóstwo podejrzanych rozmów z mafijnym „Fryzjerem”. Popularny Czesiu miał najpierw ograć na wyjeździe Rosję, ewentualnie potem u siebie zagrać decydujący mecz. Tymczasem Putin napadł na Ukrainę, FIFA niechętnie, ale jednak Rosję zdyskwalifikowała, więc pokonując w Warszawie Szwecję drzwi do Kataru otworzyły się na oścież. I od tego momentu cała piłkarska Polska zaczęła „modlić się”, aby po 36 latach wreszcie wyjść z grupy, czyli odejść od utartego szlaku „mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor”. Dziwny to jest turniej dlatego, że mimo słabej gry udało się!

Remis z Meksykiem i wygrana z Arabią dały nam okazję, aby z Messim i spółką mierzyć się o prawdziwe „coś”. Czarowaliśmy rzeczywistość, wmawialiśmy sobie, że „przeciwnik nie taki straszny, skoro ograli go Arabowie”, ale rzeczywistość była jaką każdy widział. Poza drugim w tym turnieju obronionym karnym przez Szczęsnego (pan Wojciech rzeczywiście brawurowo pokonał w pojedynku na nerwy Messiego), nasi zagrali, jak usłyszeliśmy na opolskiej Strefie Kibica, „totalny… piach!”

Gdybyśmy zrealizowali niemożliwe, czyli przynajmniej zremisowali z Argentyną, wygralibyśmy grupę i w 1/8 finału próbowali się z Australią. Przyjdzie nam jednak w niedzielę stanąć naprzeciwko mistrzów świata Francuzów. Czy mamy szansę? W sporcie nie można odmawiać jej nikomu, więc poczekajmy. Cuda jednak czasami się zdarzają.

Najnowsze artykuły