Plusy i minusy, czyli siła oddziaływania

W kampanii wyborczej każdy orze jak może. Zwłaszcza debiutanci aplikujący do samorządowych rad nie mają łatwo. W swoich lokalnych środowiskach niewiele jeszcze z siebie dali, nie udało się ich poznać z dobrej strony, szukają więc pomysłu na rozpoznawalność. Wśród nich szczególnie silna jest wiara w sprawczą moc krytyki. W dużym skrócie chodzi o to, żeby minusy przesłoniły nam plusy, ostatecznie te ostatnie można wymienić na zasadzie kontrapunktu. Na przykład stoi centrum przesiadkowe, no ale z drugiej strony ulicy nastawiony na kontrę kandydat na radnego dostrzega nieposprzątane podwórko. Wychodzi mu na to, że samorządowe władze miałyby najpierw zebrać po kimś walające kartony zamiast silić się na budowę nowoczesnych gmachów. I nieważne, że narzekający lokatorzy powinni raczej sami po sobie posprzątać, bo przecież nikt inny im tego podwórka nie zamarasił. Liczy się efekt kontrastu, nawet gdy zarzut oględnie mówiąc jest nieprzemyślany.

Inny sposób, również z katalogu mojego ulubionego młodego kandydata na radnego Opola z list Trzeciej Drogi, to ustawienie się na osiedlowym parkingu należącym do mieszkaniowej spółdzielni i tłumaczenie ludziom, że oto jesteśmy na miejskiej drodze, która istotnie na ten parking prowadzi, lecz nim nie jest. Dlaczego kandydat nie ustawił się i nie filmował drogi, o której mówi? Bo ona, choć nie idealna, przedstawia się znacznie lepiej niż rozjeżdżone miejsca parkowania, więc na niej wizualny efekt „łeee” nie byłby dostatecznie silny.

Metodą powszechną jest też zadawanie trudnych pytań, nie próbując nawet szukać odpowiedzi. Gdyż ta mogłaby mocno osłabić krytyczny potencjał pytania. Przykład z katalogu tego samego kandydata TD: Ulica Niemodlińska, szeroka, jasna, prosta, równa, czyli zrobiona. Niestety z buspasem. Po co komu ten buspas – czepia się kandydat, sugerując, że miejscy decydenci mają kłopoty z racjonalnym myśleniem. Odpowiedź jest prosta: po prostu taki był warunek dofinansowania z funduszy unijnych. Można było unieść się honorem i nie wyznaczyć tego buspasa, (w dodatku wyodrębnionego nie na wieczność, tylko określony wymogami unijnego fundatora czas), ale wtedy nie byłoby unijnych pieniędzy. To co, idziemy boso, ale w ostrogach przez sypiący się most, czy wygodnie jedziemy na pneumatykach, czym tam kto ma, nową przeprawą, a miejski transport posuwa obok?

Nie bądźmy naiwni: Czas wyborów to czas szukania słabych punktów, również dziur w całym. Nigdy bowiem nie jest tak, że nic już nie ma do zrobienia a w kampanii wyborczej często punktuje się zaległości, zapominając wszak, że biorą się one z kolejności zadań a nie z nicnierobienia.  Kolejność spraw, rozpisana na dłuższy czas kompleksowa strategia, sprzedają się niestety tylko w kampanii ekipy rządzącej, a teraz, zaraz, natychmiast, wszystko albo nic – to argumenty z arsenału ekipy aspirującej, która łatwo wpada w pułapkę populizmu. Bo recenzować jest zawsze łatwiej niż coś zrobić.

A ty, drogi wyborco, musisz rozważyć: czy rzeczywiście minusy zasłaniają ci plusy, czy też plusy są na tyle silne, żeby o minusach pomyśleć w dalszej kolejności. Czy dostrzegasz raczej efekt „łął”, czy bliższy ci jest ten „łeee”. Czy stawiasz na radnych, którzy patrzą do przodu, jeśli nawet jeszcze nie mogą się wykazać osiągnięciami to mają pomysły, czy na totalnych krytykantów, którzy nic nie proponują a niektórzy z nich deklarują wprost, że będą w opozycji do władz miasta, choć przecież jeszcze nie wiadomo jakich i przeciwko czemu.

Drogi wyborco, jak sobie tego 7 kwietnia pościelesz, tak się wyśpisz.

Ryszard Rudnik

 

Najnowsze artykuły