Trener Odry Opole podsumował piłkarską jesień

Po poniedziałkowej wygranej w Nowym Sączu piłkarze Odry Opole udali się już na urlopy. Do wspólnej pracy powrócą w drugim tygodniu stycznia 2022 roku. Skorzystaliśmy więc z okazji i porozmawialiśmy z ich trenerem co za nimi i co przed nimi w tym sezonie.

Podopieczni Piotra Plewni pierwszą część zmagań zakończyli na 10 miejscu z 29 punktami na koncie i przy bilansie bramkowym 28-28 po 20 rozegranych meczach. Z drugiej strony warto zauważyć, że do Podbeskidzia Bielsko-Biała czyli ekipy zajmujące czwartą pozycję tracą tylko trzy „oczka”. Natomiast mają ich aż o 13 więcej od znajdującego się tuż „pod kreską” Stomilu Olsztyn.

 

Pokonanie Sandecji 2-1 na jej terenie smakowało chyba podwójnie, jeśli nie bardziej…
Piotr Plewnia, trener Odry: Tak, bo wygrana zawsze cieszy, w dodatku nad rywalem, który gra dobrą piłkę i nieprzypadkowo zajmuje piąte miejsce w 1 lidze. Do tego dobrze było wreszcie zatriumfować po dość długiej serii meczów bez zwycięstwa poza Opolem. To wszystko sprawia, że mogliśmy udać się na zasłużony odpoczynek.

Jakby pan podsumował rundę w wykonaniu Odry? To był dobry czas, zły czas czy coś pomiędzy?
– To był bardzo „mieszany” czas. Trochę dobry, ale też i trochę niedobry. Była dużo sinusoida, bo zaczęliśmy od wysokiej porażki u siebie. Potem kilka meczów w których na przemian były zwycięstwa i porażki. Środek jesieni był z kolei całkiem niezły i wylądowaliśmy w górnej części tabeli. Końcówka znowu z wahaniami. W związku z powyższym mam mieszane uczucia, bo wciąż uważam, że stać nas na więcej. Choć też na pewno daleki jestem od tego, żeby powiedzieć, jestem niezadowolony z postawy chłopaków… co to, to nie. W kilku spotkaniach przyjemnie się nas oglądało, niemniej to moja subiektywna ocena. Tak że po bardzo krótkiej analizie całej rundy to chyba nie ma na co narzekać. Jesteśmy blisko górnej części tabeli. Nie zapominamy jednak co się dzieje za nami, bo na ten moment posiadana zdobycz punktowa nie gwarantuje tego żeby już teraz mówić o pewnym utrzymaniu się na zapleczu elity. Oczywiście mierzymy wyżej, ale pozostanie na drugim szczeblu to jest główny cel na ten sezon, a co będzie dalej to już zobaczymy.

Z czego Piotr Plewnia jest szczególnie zadowolony, a co można było zrobić lepiej?
– Na minus na pewno tzw. „mental” w kontekście pojedynków wyjazdowych. Tak naprawdę dopiero teraz w Nowym Sączu udało się nam „wrócić do gry” wtedy gdy przegrywaliśmy i wygrać takie spotkanie, a większość takich przypadków kończyło się naszą porażką. Kolejna rzecz to ilość straconych bramek. Aczkolwiek powiem szczerze, iż w tej rundzie charakter naszej pracy był bardzo ofensywny i ma to przełożenie na ilość zdobytych przez nas goli… ale tak jak dało się to zauważyć, odbyło się to kosztem defensywy. Jeśli mierzy się w jakieś wyższe cele, albo marzy o rozwijaniu drużyny, to nie można tracić tylu bramek, bo miejsce w tabeli jest adekwatne do tego co się wydarzyło. Czeka nas zatem sporo pracy w tym elemencie. Na plus z kolei ta wspomniana ofensywa i charakter grania. Jesteśmy bardziej świadomi tego co mamy robić na boisku. Mogę powiedzieć z perspektywy trenera i osoby, która tym wszystkim zawiaduje, że to idzie cały czas do przodu. Potwierdzi to choćby kilka zdobytych przez nas bramek, które były naprawdę ładne i wypracowane od początku do końca.

Na pewno też waszą siłą był stadion przy ul. Oleskiej. U siebie lepiej punktowali tylko dwaj faworyci do awansu: Widzew Łódź i Miedź Legnica…
– Czuć, że w Opolu drużynom przeciwnym gra się trudno. Na pewno byłoby dobrze gdybyśmy to utrzymali. Niemniej na to też trzeba będzie cały czas pracować. Chciałbym jednak zauważyć, że na finiszu jesieni poza swoim boiskiem też już graliśmy coraz lepiej. W Legnicy choćby była szansa przynajmniej na remis, bo pokazaliśmy dobry futbol, ale nie było szczęścia, cóż taka jest piłka. Spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała już było gorsze jakościowo, ale udało się zdobyć punkt. No i omawiane już starcie w Nowym Sączu. Z drugiej strony były też i takie spotkania jak to w Niepołomicach, gdzie z perspektywy tabeli byliśmy faworytami, a przegraliśmy z kretesem.

Tak czy inaczej ugruntowaliście sobie pozycję ekipy z górnej połowy tabeli. Gdyby mierzyć według roku kalendarzowego to na zapleczu elity więcej punktów AD 2021 od was zdobyło tylko siedem zespołów. W którą stronę idziecie?
– Jedną z idei sportu też jest przecież wygrywanie, a żeby być najlepszym trzeba pokonywać te przeszkody, które przed nami. Najprościej rzecz ujmując trzeba być lepszym od każdego najbliższego przeciwnika. Nad tym też będziemy pracować, żeby wykorzystać maksymalnie czas, który jest przed nami po odpoczynku na przełomie roku. Czeka nas ciężka praca. Tak żeby być gotowym na wyzwania, które czekają od końca lutego. Chcemy zdobyć maksimum co się da. Oczywiście nie tylko w piłce, ale w każdym sporcie, jest to bardzo trudne, ale na pewno będziemy do tego dążyli. Nie chciałbym niczego obiecywać, ale choćby w tej rundzie pokazaliśmy, że z kilkoma mocnymi rywalami graliśmy jak równy z równym. Uważam więc, że jesteśmy w stanie osiągnąć dużo, ale jak dużo to już nie jestem w stanie doprecyzować, ponieważ nie lubię przepowiadać przyszłości i nigdy tego nie robię. Niemniej ciężką pracą i konsekwencją w działaniu jesteśmy w stanie krok po kroku robić progres.

Spadek wam raczej nie grozi, za to do czwartego miejsca tracicie tylko trzy punkty… Na co zatem się nastawiacie w kontekście wiosny 2022?
– Co do tej pierwszej kwestii to przypomnę tylko, że w przedostatnim sezonie Olimpia Grudziądz spadła z 1 ligi pomimo tego, że przed zimą, po 20 kolejkach, miała 31 punktów na koncie. Czyli miała o dwa „oczka” więcej niż my w tym samym momencie, więc niczego nie będę podważał, ani też mówił jak to będzie. Szykujemy się na dobrą pracę, tak żeby w tych 14 meczach, które nam zostały, ugrać jak najwięcej. Chcemy zmierzyć się z tym, że mamy tak mało straty do miejsca barażowego. Bo dlaczego by spróbować? Niemniej twardo stąpam po ziemi i wiem, że przed nami nie byle jacy rywale tylko zespoły dobrze przygotowane do sezonu o dużym potencjale organizacyjnym, finansowym i ze sporymi możliwościami. Tak czy inaczej będziemy chcieli sprawić miłą niespodziankę. Czy się to uda, to nie wiadomo, ale w drugiej rundzie zawsze są jacyś „rycerze wiosny” i mam nadzieje, że to nam uda się zyskać to miano.

Co zatem was czeka w najbliższym czasie? Jakie plany choćby na styczeń?
– Chłopcy już dostali kilkanaście dni zupełnie wolnego. 5 lub 6 stycznia spotykamy się na badaniach, aczkolwiek oni już przed tym czasem dostaną rozpiski indywidualne. Od drugiego tygodnia Nowego Roku ruszamy już z treningami zespołowymi. Określone plany, choćby na sparingi, też już się kształtują, ale jeszcze nie chciałbym posługiwać się konkretami. Czeka nas siedem, osiem tygodni przygotowań i będziemy chcieli wykorzystać ten czas jak najlepiej. Mam nadzieje, że zobaczymy się z chłopakami za miesiąc i każdy z uśmiechem na twarzy rozpocznie ten okres, bo też trzeba lubić i chcieć robić to co robimy. Do tego potrzebny będzie rozsądek i mądrość w robieniu tego co robić chcemy, a chcemy przede wszystkim poprawić grę w defensywie. A jeżeli uda się nam podtrzymać to nad czym mocno pracowaliśmy w tej rundzie czyli to kreowanie sytuacji to powinno być coraz lepiej. W ostatnim meczu spróbowaliśmy też nowego ustawienia i kto wie, może bardziej w to pójdziemy… Zobaczymy, dajemy sobie parę dni odpoczynku, a potem zbieramy się w poszczególnych grupach i zaczniemy myśleć co będzie.

Trochę straszy pan swoich podopiecznych tymi sugestiami ciężkiej pracy? Mają się czego bać w styczniu i lutym?
– Nie chodzi tylko o ciężką prace sensu stricte, bo myślę, że na poziomie profesjonalnej piłki to wszyscy pracują bardzo dużo. Chodzi o to żebyśmy mądrze potrafili skorzystać z potencjału którym dysponujemy. W tym już moja rola, żeby „rozczytać” kogo mamy w drużynie, co poszczególni chłopcy są w stanie jej dać, a czego nie. Bo to też nie jest tak, że nagle w Opolu „zrobi się nam” odpowiednik np. FC Barcelony i będziemy próbowali wymieniać tysiące podań, bo do takiej gry też trzeba mieć predyspozycje. Dobre rozczytanie tego czym dysponujemy, a następnie adekwatnie dobrane do tego formy treningów pozwoli nam podnieść kwalifikacje i umiejętności. Wszyscy patrzymy w przód z optymizmem, niemniej – tak jak mówię – na to trzeba będzie zapracować i poczekać na efekty tego.

Najnowsze artykuły