A kim pan jest, panie Kaliszan?

Tomasz Kaliszan, opolski radny Platformy Obywatelskiej w TVP 3, tak się składa przy przebitkach na wizji mojego wizerunku, zarzucał, rozumiem, że mi, uprawianie propagandy i powielanie nieprawdy. To oczywiście sprawa radnego Kaliszana, że nie przeszkadza mu, gdy wysługuje się nim pisowska telewizja i nic mnie to tego. Gdyby jednocześnie nie sugerował przy okazji, że chodzi o moje teksty.

Co do Tomasza Gduli, autora tej telewizyjnej  manipulacji z moim udziałem, nie mam złudzeń od wielu lat. Natomiast z  radnym Kaliszanem nie miałem dotąd okazji choćby zamienić słowo. Dlatego myślę, że mam prawo oczekiwać od niego, że wskaże, co konkretnie w moich tekstach publikowanych na łamach Czasu na Opole jest nieprawdą czy wręcz propagandą. Czy to, że piszę o obłudzie rządzących Polską, piszę o mechanizmach łamania zasad demokracji? Że piszę o manipulacjach oczerniających demokratyczną opozycję. Czy to pana uwiera?

Tylko taka konkretna rozmowa, ma sens. Pan natomiast dał się wpuścić w kanał dyskusji w pisowskim medium na temat kim kto jest lub kim nie jest. Nie znam pana, nie wiem kim pan jest, choć tak chętnie wypowiadał się pan na mój temat, bo przecież na przebitkach z moim zdjęciem, które ilustruje moją autorską rubrykę. Wiem tyle, że gdy się chce przywoływać standardy, trzeba samemu je honorować.

Jeśli więc mówimy o manipulacji, to sądzę, że pan jest jej ofiarą. Jako członek  opozycji daje się pan rozgrywać jak dziecko przez pisowskich żołnierzy medialnych , w interesie swoich politycznych przeciwników. No chyba, że to nie są pana przeciwnicy, a pan w Platformie funkcjonuje na zasadzie franczyzy, czyli bo na razie tak panu pasuje.

Ja mam konkretną wizję Polski, demokratycznej, z trójpodziałem władzy, wolnej, tolerancyjnej, europejskiej, a nie małej Moskwy nad Wisłą, izolowanej Polski ruskiego ładu, do czego w moim głębokim przekonaniu prowadzi nas PiS. I w imię tych zasad pracuję.  Nie ja zniszczyłem media niezależne w Polsce, nie moja wina, że prasa samorządowa, jest dziś ważnym elementem nie-pisowskiej narracji, antypicownikiem licznych kłamstw, i manipulacji. Że jest na szczęście nie jedynym, lecz ze względu na zasięgi istotnym lokalnym obrońcą poglądów innych niż pisowskie przekazy dnia, oraz zagrożonej nomenklaturowym centralizmem idei samorządności w Polsce. Nie moja wina, że w Polsce dziś jest jak jest, ale staram się, by to była i moja zasługa, żeby tak dłużej nie było.

Może pan nadal na mnie pluć u Gduli. To pana sprawa jak to sobie potem pan tłumaczy swoim wyborcom spod znaku PO. Jako zespół „Czasu na Opole” mamy sygnały od czytelników, że to co robimy,  jest przez nich oczekiwane i im potrzebne. I to dla nas jest najważniejsze. Gazeta się rozchodzi, chęć współpracy sygnalizują kolejne samorządy. W przyszłotygodniowym wydaniu gazety blisko jedna trzecia objętości to będą reklamy, które w poważnym stopniu ograniczają koszty naszego wydawcy, którym wbrew temu co pan mówi nie jest prezydent miasta.

To prawda, prasa samorządowa nie jest idealnym rozwiązaniem, nie jest bez wad, ale przecież nie żyjemy w idealnym kraju. Gdy mam nadzieję wkrótce będziemy żyć w bardziej normalnym niż dziś, porozmawiamy wtedy na poważnie o europejskich standardach.

A na razie, gdyby pan zechciał na chwilę odwrócić wzrok od fotela prezydenta miasta – który  najwyraźniej wszystko panu przesłania, powoduje, że jest pan nawet skłonny udawać medialnego eksperta u Gduli – i się zastanowił, dlaczego lokalni pisowscy dysponenci  wydali polecenie atakowania akurat „Czasu na Opole”. Od razu podpowiem, że bynajmniej nie z troski o publiczny grosz. Funkcjonowanie propisowskiejTVP3 Opole w ciągu tygodnia kosztuje podatnika więcej, niż koszt druku naszej gazety przez rok.

Ryszard Rudnik

Najnowsze artykuły