Co zrobić ze zbożem, czyli dużo pytań, mało odpowiedzi

Do kryzysu żywnościowego spowodowanego niekontrolowanym wwozem do Polski produktów z Ukrainy nawiązali działacze opolskiej PSL na czwartkowej konferencji prasowej zwołanej przed gmachem Urzędu Wojewódzkiego w Opolu. Konferencję prowadził Marcin Oszańca prezes opolskich struktur partii wraz z Tomaszem Wiciakiem, Stanisławem Rakoczym i Ryszardem Gajdą.

Marcin Oszańca przypomniał dane, które niepokoją polskich producentów żywności od wielu miesięcy: zapasy ukraińskiej żywności: zboża, mięsa drobiowego i jaj zatkały polski rynek, drastycznie obniżyły ceny skupu i uniemożliwiły sprzedaż produktów polskiego rolnictwa. – W tej chwili zapasy ukraińskiego zboża w Polsce szacuje się na około 3 miliony ton, przy zdolnościach przeładunkowych polskich portów wynoszących około 750 tysięcy ton miesięcznie, do żniw nie ma takiej możliwości, by wyczyścić zapasy ukraińskiego ziarna i zrobić miejsce dla polskiego. Żniwa są już za 3 miesiące. Do tego polscy rolnicy mają prawie pełne magazyny plonów z roku ubiegłego – przypomniał Marcin Oszańca. –  Z tego ukraińskiego taniego zboża jemy już chleb, a przecież on wcale nie potaniał– zauważył prezes Oszańca. – To znaczy, że znów ktoś na tych transakcjach naszym kosztem zarobił miliony.

W ocenie Tomasza Wiciaka proponowana cena za pszenicę z dopłatami –  1400zł za tonę – jest do przyjęcia, tylko, że w propozycji rządowej nie ma mowy o zabezpieczeniach, które wykluczą po tej dotowanej cenie skup ziarna sprowadzanego do Polski z innych unijnych rynków, na przykład Czech.

Nie da się tego wykluczyć, bo dziś problem z unijnymi produktami rolnymi nakłada się na duże obniżki cen skupu zbóż na światowych giełdach.

Minister rolnictwa Kowalczyk zachęcał w ubiegłym roku rolników, by przetrzymywali ziarno, bo będzie drożeć i kupowali nawozy, bo te nie stanieją. Stało się dokładnie odwrotnie – przypomina Tomasz Wiciak. – Boimy się o kondycję naszych gospodarstw, pomoc, owszem, się przyda, ale musi być ona racjonalna, zwłaszcza, że przecież w ten sposób rząd chce zasypywać własne błędy pieniędzmi z naszych, podatników, kieszeni.

Tymczasem nowy minister rolnictwa Robert Telus, który ze stroną ukraińską podpisał w tym tygodniu nowa umowę o tranzycie produktów ze wschodu i warunkach ich przejazdu korytarzami pomocowymi przez Polskę, przyznał , że szczegóły procedur dotyczących dopłat do zbóż, warunków rozdysponowania ukraińskiego ziarna, które już trafiło na nasz rynek, są na razie dopracowywane. Te zapewnienia w żadnym razie nie uspokajają polskich rolników, którzy czekają na konkrety.

Najnowsze artykuły