Język śląski to dopiero początek wyzwań

Sejm przegłosował ustawę uznającą język śląski za język regionalny. Za było 236 posłów, 186 zagłosowało przeciw, 5 osób wstrzymało  się od głosu.

To głosowanie to zaledwie początek wyzwań, jakie stoją przed propagatorami języka śląskiego. Ogrom pracy widzi Rafał Bartek, szef mniejszości niemieckiej w regionie, lider Śląskich Samorządowców.

To był ostatni moment, by język śląski uratować przed kompletnym zmarginalizowaniem. Teraz decyzje kodyfikujące trzeba wypełnić treścią. To będzie wymagające zadanie – podkreśla.

Potrzebna będzie duża rozwaga i mądrość. Choćby dlatego, że do wczoraj śląska gwara, a od dziś już oficjalnie język śląski (jeśli prezydent nie zawetuje ustawy) ma wiele odcieni. Czasem znaczenie poszczególnych słów jest różne w poszczególnych śląskich wioskach, tak się zdarza na Opolszczyźnie.  Śląski, którym posługują się Ślązacy na Opolszczyźnie, różni się jeszcze bardziej od tego z górnośląskich familoków.

Podobny problem mieli u nas ze swoim językiem Kaszubi, a Niemcy u siebie z tzw. językiem dolnoniemieckim, czyli plattdeutsch.

Chodzi o to, by tych różnych odcieni języka nie zatracić – uważa Rafał Bartek. – A stworzyć takie formuły, w których szanuje się te oboczności.

Bardzo rozsądnie kwestię tę rozwiązali Niemcy z językiem  plattdeutsch. W szkole jeśli nauczyciel przychodzi ze znajomością tego języka, która co do znaczenia części słów różni się od wiedzy, jaką przynieśli ze sobą uczniowie, on tego nie neguje.

Sporym wyzwaniem będą braki kadrowe, nie mamy obecnie żadnej filologii śląskiej, która mogłaby przyczynić się do budowy podstaw dydaktycznych jak również kształcić kadrę nauczycieli.

Pewnie na początku – przypuszcza szef opolskich Niemców – będziemy musieli skorzystać z kadry, która zna język śląski. Z tym, że już z pierwszych moich kontaktów z takimi ludźmi wiem, że ci, którzy znają, mają przygotowanie pedagogiczne, nie zawsze czują się na siłach, by tą wiedzę przekazywać uczniom.

Tymczasem uznanie języka śląskiego na równi z kaszubskim jako języków regionalnych, wiąże się z możliwością jego nauczania w szkołach w wymiarze 3 godzin tygodniowo. Kolejny problem, który trzeba będzie w związku z tym  pokonać, to fakt, że będą to godziny dodatkowe, które jeszcze bardziej obciążą i tak już zapełniony program nauczania.

Tak – przyznaje Rafał Bartek – nie mniej istotna od kadry będzie tu wola rodziców i samych uczniów, by uczestniczyć w takich zajęciach.

Na dziś ważne jest, że pojawił się państwowy instrument, który będzie język śląski chronił. Bo sam widzę po mojej wiosce, że śląski powoli ginie na naszych oczach. Ale trzeba też wiedzieć, że decyzja sejmu to dopiero początek niełatwej drogi  – komentuje Rafał Bartek.

 

 

Najnowsze artykuły